*Taekwoon*
Po nocy spędzonej na łące, czułem się okropnie. Bolała mnie głowa i gardło, miałem bardzo wysoką gorączkę, a mięśnie tak obolałe, że nie byłem w stanie nawet podnieść się z łóżka. Z trudem powiadomiłem szefa, że nie dam rady przyjść do pracy, nie był z tego zadowolony, ale co mógł zrobić. W pewnym momencie ze słabego snu wybudził mnie dźwięk telefonu, ciężko było mi utrzymać urządzenie w ręce, ale kiedy zobaczyłem, że to wiadomość od Sanghyuka, trochę się ożywiłem. Ucieszyłem się, że chce się spotkać, ale jednocześnie trochę zasmuciłem, czytając, że spotkanie będzie mogło odbyć się dopiero za tydzień.
Nie byłem w stanie utrzymać telefonu, żeby mu odpisać, więc wybrałem numer i kilkukrotnie próbowałem dodzwonić się do niego, jednak nie było żadnej odpowiedzi z jego strony. Trochę się martwiłem, ale byłem zbyt zmęczony, by długo o tym myśleć. Resztkami sił napisałem mu krótką wiadomość, w której poprosiłem go, by się ze mną skontaktował, gdy tylko będzie mógł. Niedługo później usnąłem, tym razem na dłużej, ale kiedy obudził mnie dzwoniący telefon, czułem się znacznie gorzej niż przedtem.
Powolnie podniosłem ociężałą głowę i spojrzałem na urządzenie leżące obok. Akurat, kiedy miałem po nie sięgnąć przestał dzwonić, a na wyświetlaczu zobaczyłem, że mam dziesięć nieodebranych połączeń i kilka wiadomości od Sanghyuka. Zmusiłem się, by wziąć telefon do ręki, a wtedy rozszedł się dźwięk jednej z moich ulubionych piosenek. Tym razem odebrałem połączenie, jednoczenie włączając głośnomówiący, bo wiedziałem, że nie utrzymam urządzenia przy uchu.- Taekwoon! Jesteś tam? - usłyszałem głośny krzyk chłopaka, na co skrzywiłem się lekko.
- Ciszej... - jęknąłem, masując sobie skroń, która okropnie pulsowała.
- Taekwoon? Wszystko w porządku? - zapytał, tym razem już spokojniej.
- Nie... Znaczy tak... Znaczy nie wiem... Źle się czuję... Mógłbyś... Mógłbyś do mnie przyjechać? - odezwałem się z trudem, kaszląc co chwilę.
- Muszę pakować się na wyjazd... A zresztą co mnie obchodzi wyjazd! Niedługo będę u ciebie! - usłyszałem, a po chwili chłopak rozłączył się.
Czyli jednak gdzieś wyjeżdża... Pomyślałem z przymkniętymi oczami, powoli odpływając.
*Sanghyuk*
Kiedy późnym popołudniem wróciłem do domu, przypomniałem sobie, że pisałem do Taekwoona, więc szybko znalazłem telefon w plecaku i zobaczyłem, że chłopak kilka razy do mnie dzwonił i zostawił jedną wiadomość. Widząc jak wiele błędów popełnił w zaledwie dwóch zdaniach, domyśliłem się, że coś jest nie tak i od razu próbowałem się z nim skontaktować, jednak bez skutku. Wciąż próbując, wyjąłem walizkę z szafy i powoli zacząłem pakować się na wyjazd. Kiedy jednak Taekwoon odebrał telefon, rzuciłem wszystko i w ostatniej chwili łapiąc plecak, wybiegłem z domu, by jak najszybciej znaleźć się u chłopaka. Uznałem, że taksówka będzie najlepszym transportem i kilkanaście minut później stałem przed drzwiami wejściowymi. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał, aż w końcu przypomniałem sobie, że kiedyś Taek dał mi swoje klucze "bo może się przydadzą". Jak widać, miał rację. Szybko wygrzebałem pęk kluczy i zacząłem szukać odpowiedniego.
Gdy tylko dostałem się do środka, od razu pobiegłem na piętro, prosto do pokoju Taekwoona. Chłopak leżał zwinięty pod kołdrą, a jego ciałem raz po raz wstrząsały lekkie dreszcze. Szybkim krokiem podszedłem do niego i odkryłem część nakrycia, które zakrywało jego twarz. Wtedy dostrzegłem, że jest cały mokry, a kiedy dotknąłem jego czoła, okazało się, że jest bardzo rozpalony. Prędko poszedłem do łazienki, by przynieść zimną wodę i mały ręcznik, po czym zacząłem robić okłady, które co chwilę trzeba było zmieniać. W międzyczasie próbowałem go obudzić, jednak on jedynie otwierał na moment oczy i po kilku sekundach znów zasypiał. Kiedy zdawało mi się, że temperatura trochę spadła, udałem się do kuchni, żeby przygotować mu ciepłą herbatę i coś do jedzenia, oraz poszukać jakichkolwiek leków. Znalazłem ich całkiem sporo, a przez to, że nie znam się zbyt na tym, zadzwoniłem do siostry, która pomogła mi wybrać odpowiednie opakowania. Później wróciłem do pokoju, gdzie Taekwoon wciąż spał, jedyne co się zmieniło, to pozycja w jakiej leżał. Wcześniej spał na boku, teraz leżał na plecach, a ręcznik, który wcześniej miał na czole, znajdował się na podłodze. Westchnąłem ciężko, odstawiłem tackę na stolik i ponownie zrobiłem okład, którym delikatnie przetarłem mokrą od potu twarz Taekwoona. Po chwili chłopak zamrugał wolno i spojrzał na mnie. Widać było, że był wykończony, a mimo to uśmiechał się, jak głupi. Westchnąłem cicho i wróciłem po tacę, na której znajdowały się wcześniej przygotowane rzeczy.
CZYTASZ
I Need U
FanfictionHan Sanghyuk jest osiemnastoletnim uczniem jednego z liceów w swoim rodzinnym mieście Daejeon. Jest bardzo nieśmiały i niezbyt potrafi rozmawiać z ludźmi, nieśmiały, lecz niesamowicie uzdolniony. Potrafi pięknie śpiewać oraz tańczyć, tworzy również...