Zrobiłam mały edit w momencie, gdy Hyuk spotyka Raviego i później, jak Ravi wyjaśnia sytuację z Taekwoonem c:
~~~
*Taekwoon*
Zachowanie Sanghyuka bardzo się zmieniło od kiedy się poznaliśmy. Stał się bardzo tajemniczy, często siedział cicho, pogrążony w swoich myślach i wciąż mnie unikał, a jeśli już byliśmy trochę bliżej siebie, on cały się czerwienił. Często też uciekał, kiedy tak, jak na początku chciałem go połaskotać, czy objąć. A jeszcze teraz doszły do tego dziwne gesty z jego strony.
Dla mnie takie zachowanie w zasadzie nic nie znaczyło, ciągle był moim małym braciszkiem, ale domyślałem się, że jednak coś jest na rzeczy.
Niewiele pamiętałem z poprzedniego wieczoru. Jedynie te zatroskane i zmęczone oczy Sanghyuka, który bez przerwy siedział obok mnie i opiekował się mną. Podobnie jak ja robiłem, kiedy on potrzebował pomocy. Byłem mu za to bardzo wdzięczny i chcąc mu za to podziękować, miałem zamiar zabrać go w jakieś fajne miejsce, jednak Hyuk mnie uprzedził, mówiąc, że popołudniu gdzieś idziemy.
Podczas, gdy Sanghyuk szykował śniadanie, poszedłem do garderoby po ubrania dla siebie i chłopaka, po czym udałem się do łazienki, by wziąć prysznic. Z wciąż mokrymi włosami poszedłem do pokoju, tam doszedłem do wniosku, że zamiast koszuli, które zakładam najczęściej, powinienem ubrać coś innego. Z małej szafy wyjąłem czarny T-Shirt i zacząłem zdejmować górną część garderoby. Akurat, gdy pozbyłem się koszuli, usłyszałem kopnięcie w drzwi, więc podszedłem do nich, żeby je otworzyć. Hyuk wszedł z tacą, na której było śniadanie i postawił ją na biurku. Byłem w wielkim szoku, kiedy poczułem na policzku jego dłoń, co on chyba zauważył, bo już po chwili zawstydzony siedział obok łóżka i jadł naleśniki. Po śniadaniu Sanghyuk poszedł pod prysznic, natomiast ja udałem się do kuchni, gdzie zastałem dość dużą stertę brudnych naczyń. Skrzywiłem się lekko na ten widok, jednak od razu zabrałem się do zmywania. Kiedy prawie kończyłem, poczułem, jak ramię Hyuka oplata mnie w pasie.- Miałem zamiar to zrobić po śniadaniu... Mogłeś to zostawić. - odezwał się, opierając podbródek o moje ramię. Nie odpowiedziałem mu, kontynuując zmywanie. Chłopak w końcu westchnął i odsunął się, a mnie wciąż zastanawiała ta jego nagła zmiana zachowania. Skończyłem myć naczynia, wytarłem blaty i stół, po czym udałem się do salonu, skąd dochodziły dźwięki z telewizora.
Sanghyuk siedział całkowicie pochłonięty kreskówką, którą oglądał i nawet nie zauważył, że usiadłem tuż obok niego. Z czasem i mnie zaczął zastanawiać dalszy los bohaterów, jedynie na chwilę opuściłem salon, by przynieść z kuchni jakieś przekąski i napoje. Maraton 'Pororo' skończył się po jakiś trzech godzinach. Przez ten czas Hyuk zachowywał się jak dawniej, wygłupiał się i śmiał, naśladował zachowanie postaci z bajki. Przyglądałem się temu szczęśliwy, że 'stary' Sanghyuk wrócił, a uśmiech nawet na chwilę nie schodził z mojej twarzy. Musiałem przyznać, że brakowało mi tego dzieciaka, ostatnio był zbyt poważny.- Taekwoon hyung! Musimy już jechać! - wykrzyknął, gdy spojrzał na telefon. - Zamówiłem bilety na 15:30, a od ciebie dość długo się jedzie - dodał i zacisnął usta w wąska linię. Szybko zebraliśmy się i poszliśmy do garażu, gdzie Hyuk podał mi adres.
- Z moim szczęściem do korków.... Powinniśmy minimalnie się wyrobić, ale jednak raczej zdążymy. - odezwałam się, odpalając silnik. - Czyli wybieramy się do zoo? - zapytałem z szerokim uśmiechem i zaśmiałem się, widząc w lusterku zdziwioną twarz Sanghyuka.
- Skąd...
- Mieszkam tu od urodzenia, więc wiem, co gdzie się znajduje, a do tego sam chciałem cię tam zabrać. - odpowiedziałem jeszcze zanim zadał pytanie, na co zrobił minę obrażonego dziecka i odwrócił się w stronę okna. Wyciągnąłem dłoń w jego kierunku i poczochrałem mu włosy, jednak Hyuk odepchnął moją rękę. Przez chwilę myślałem, że poważny Sanghyuk wrócił, jednak w bocznym lusterku zauważyłem, jak na jego twarzy widnieje delikatny uśmiech, który nieumiejętnie próbował powstrzymywać i lekkie rumieńce, przez co wyglądał bardziej uroczo niż kiedykolwiek. Uśmiechnąłem się pod nosem, a resztę drogi spędziliśmy słuchając muzyki.
*Sanghyuk*
Chociaż byłem świadomy tego, że Taekwoon będzie wiedział, gdzie chcę go zabrać, jak tylko pozna adres, poczułem się trochę głupio, że nie mogę zrobić mu niespodzianki. Chciałem przynajmniej poudawać obrażonego, dlatego, gdy tylko poczułem jego dłoń na głowie, odetchnąłem ją, mimo iż bardzo lubiłem, kiedy tak robił. Nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu, a na twarzy czułem delikatne pieczenie.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, odebrałem bilety i zaczęliśmy iść wzdłuż wyznaczonej drogi. Kiedy minęliśmy wszystkie klatki w których znajdowały się ptaki, przyszedł czas na dzikie koty. Podekscytowany podchodziłem bliżej, by każdemu dokładnie się przyjrzeć, a Taekwoon chodził za mną i śmiał się, że jestem jak dziecko, ale jakoś mnie to nie ruszało.
W pewnym momencie poczułem się bardzo zmęczony, a kiedy chciałem poprosić Taekwoona, by zrobić sobie przerwę, nie mogłem go znaleźć, jakby nagle gdzieś wyparował. Nie wiele myśląc, wziąłem telefon, chcąc do niego zadzwonić, jednak nie odbierał. W końcu postanowiłem go poszukać. Cały czas szedłem z przodu, więc uznałem, że znajdę go gdzieś wcześniej. Szedłem wolno, oglądając się w każdą stronę, aż w pewnym momencie wpadłem na kogoś i wylądowałem na ziemi...- Sanghyukkie! Wszystko w porządku? Jejku przepraszam, nie chciałem na ciebie wpaść! - usłyszałem nad sobą znajomy głos. Spojrzałem w górę i dostrzegłem białe włosy Raviego. Chłopak szybko pomógł mi wstać, po czym otrzepałem spodnie i znów na niego spojrzałem. Miał na sobie luźną koszulkę z wycięciami po bokach i czarne rurki, a na nosie okulary przeciwsłoneczne.
- Nic się nie stało... - odparłem i znowu zacząłem rozglądać się za Taekwoonem.
- Co tak szukasz? - zapytał i również rozejrzał się dookoła.
- Przyjaciel gdzieś mi się zgubił i nie mogę go znaleźć...
- Może ci pomogę? W zasadzie sam szukam mamy. Miała pójść z dzieckiem do łazienki i zaraz wrócić, a już z pół godziny jej nie ma... - pokiwałem głową i ruszyliśmy przed siebie. - Tak właściwie, jak on jest ubrany?
- Czarna koszulka, czarne spodnie i okulary przeciwsłoneczne, a twoja mama? - spojrzałem na chłopaka, który akurat przyglądał mi się.
- Biała koszulka z kwiatami i spódnica.- odparł bez żadnych emocji, szybko odwracając wzrok. Wzruszyłem ramionami i zacząłem znowu się rozglądać.
- Taekwoon hyung! - wykrzyknąłem, widząc chłopaka stojącego przy fontannie. Pobiegłem do niego i przytuliłem go, na co ten zaśmiał się, głaszcząc mnie po włosach. - Gdzieś ty polazł? Nie mogłem cię nigdzie znaleźć. - powiedziałem z wyrzutem i odsunąłem się od niego, robiąc obrażoną minę. Nagle poczułem silne szarpnięcie w przeciwną stronę, zaraz po tym znajdując się za Ravim. - EJ! Co ty robisz? - wykrzyknąłem, ale ten mnie zignorował, jedynie bardziej zasłonił mnie swoim ciałem. Próbowałem wyrwać się z jego uścisku, który o dziwo był bardzo mocny.
- Znów się spotykamy Taekwoonie. - usłyszałem ociekający złością głos Raviego. - Tym razem stawiasz na bezbronnego chłopaka? Dziewczyny ci sie znudziły? Myślałem, że po tym co zrobiłeś Jiwon i innym w końcu dasz sobie spokój... A jednak się myliłem...
- Ravi o czym ty mówisz? - odezwałem się cicho, wychylając zza jego ramienia. Zauważyłem, że Taekwoon stał zdziwiony i jednocześnie jakby zdenerwowany.
- Nie możesz się z nim zadawać. Chodź ze mną. - powiedział i mimo moich protestów zaczął ciągnąć mnie w przeciwnym kierunku.
- Ravi! - krzyknąłem na całe gardło, gdy wychodziliśmy z zoo. - Wyjaśnisz mi łaskawie, o co chodzi? - wyrwałem w końcu rękę z jego uścisku i stanąłem na środku przejścia. - Nie ruszę się stąd dopóki mi tego nie wyjaśnisz.
- Hyukkie... To nie jest temat, na który można rozmawiać przy innych... - odezwał się, jednak ja dalej uparcie stałem w miejscu. - Eh.... Wystarczy ci na razie, jeśli powiem, że Taekwoon nie jest taki, jaki ci się wydaje? Pewnie jest dla ciebie milutki, wyrozumiały, opiekuje się tobą i tak dalej? - zadał pytanie na co zdziwiony skinąłem lekko głową. - Właśnie... Dla mojej siostry też na początku taki był... Teraz... Teraz zostało nam ją odwiedzać... Na cmentarzu... - poczułem, jak opadają mi ręce, a usta otwierają się, jakby miał z nich wypłynąć jakiś dźwięk, jednak między nami przez dłuższą chwilę panowała cisza. - Miałem nadzieję, że nie spotkam go już nigdy w życiu... - usłyszałem jeszcze, a po chwili dołączyła do nas jego mama z małą dziewczynką na rękach. Ravi z udawanym uśmiechem wziął od kobiety dziecko, po czym wyszliśmy z zoo.
CZYTASZ
I Need U
FanfictionHan Sanghyuk jest osiemnastoletnim uczniem jednego z liceów w swoim rodzinnym mieście Daejeon. Jest bardzo nieśmiały i niezbyt potrafi rozmawiać z ludźmi, nieśmiały, lecz niesamowicie uzdolniony. Potrafi pięknie śpiewać oraz tańczyć, tworzy również...