XXI

251 33 8
                                    

Uwaga!
Na końcu rozdziału znajduje się ważna informacja i jeszcze ważniejsze pytanie.
Bardzo proszę o odpowiedź ;_;
~~~

- Myślę, że powinieneś z nim porozmawiać i powiedzieć mu całą prawdę.

- Łatwo ci mówić...

- Taekwoon posłuchaj, udawanie, że nic się nie dzieje, naprawdę w niczym  ci nie pomoże. Jestem pewny, że jeśli wyjaśnisz mu wszystko, on ciebie zrozumie, zaakceptuje.

- Nie wiem... Już nic nie wiem... Nie chcę go zranić, nie chcę go narażać... Skąd mam wiedzieć, że wszystko się skończyło? Minęło dopiero trzy lata odkąd... Od tamtej sytuacji... Dalej jest mi ciężko na samą myśl o Jiwon... Nawet wspominanie o niej mnie boli...

- Taek... Musisz mu pozwolić zdecydować. Jeśli mu tego nie wyjaśnisz, wątpię w to, że jeszcze ci zaufa. Musisz powiedzieć mu, jak było naprawdę.

- Nie wiem, czy potrafię...

- Potrafisz. Wierzę w ciebie i wiem, że wszystko dobrze się ułoży.

- Gyu... Boję się, że to wróci... Co jeśli nie będę mógł się pohamować i zrobię mu krzywdę?

- Nie wróci... Nie martw się na zapas. Po prostu spotkaj się z nim i porozmawiajcie.

~~~
*Sanghyuk*

Mijał właśnie trzeci dzień wyjazdu. Pierwszego dnia mój telefon wziął kąpiel w morzu, po tym jak grając sobie w grę, zostałem brutalnie zaciągnięty i wrzucony do wody. Przez to Jaehwan i Hongbin nie zostali w nocy wpuszczeniu do domku, który dzieliłem z nimi i Ravim. Dobrze, że pamiętałem numer do siostry, by móc się z nią kontaktować...

Trzeciego dnia było trochę chłodno i od rana zbierało się na deszcz, więc kiedy wstałem założyłem ciepłą, różową bluzę, do tego spodenki i różową czapkę, lubię ten kolor. Ken widząc mnie, wytarmosił mnie za policzki, za co dostał mocno od Raviego po głowie. Wonsik ciągle 'chronił' mnie przed głupimi żartami chłopaka, chociaż one mi nie przeszkadzały, było wtedy zabawnie.

Po śniadaniu wszyscy zostaliśmy w stołówce. Siedziałem przy jednym stoliku z moimi współlokatorami i dwoma dziewczynami, które w ciągu dnia nie opuszczają Hongbina nawet na chwilę. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że zjadłbym loda, więc podszedłem do dużej maszyny z zamiarem zrobienia go sobie. Gdy chciałem już wracać na miejsce, dostrzegłem, że Ravi siedzi w kącie sali. Był sam, więc postanowiłem dołączyć do niego. Usiadłem obok niego na blacie stołu i przez chwilę nic nie mówiłem, machając nogami i jedząc loda.

- Wszystko w porządku? - zagadnąłem w końcu i spojrzałem na niego. Jego opalona skóra kontrastowała z białą bluzą, którą miał na sobie i włosami, których układanie ma już opanowane do perfekcji. Chłopak tylko pokiwał głową, wciąż patrząc na swoje nogi. - Hej! Nie dąsaj się tak! Jesteśmy na wakacjach, powinniśmy się cieszyć! - wykrzyknąłem, ale na tyle cicho, by osoby siedzące niedaleko, nie zwróciły na nas uwagi. Zacząłem dźgać go w bok, na co ten zaczął się wyginać i śmiać, próbując uciec. - No! Masz się nie smucić, bo cię zadźgam palcem. - powiedziałem z udawaną powagą, podnosząc palec do góry. Chłopak wybuchnął większym śmiechem, przez co i ja nie potrafiłem zachować powagi. Wyciągnąłem w jego stronę rękę, w której trzymałem loda, z pytaniem, czy chce trochę, jednak Ravi w tym momencie pochylił głowę i ubrudził całą twarz lodową masą. Zakryłem usta dłonią, by powstrzymać się od śmiechu, ale to nie wychodziło i po chwili zwijałem się, trzymając za bolący brzuch. Ludzie zaczęli się oglądać i również śmiać, na co Ravi wziął moja rękę, opuścił podwinięty rękaw i zaczął się w niego wycierać. Wciąż się śmiejąc, zacząłem go od siebie odpychać. Koniec końców skończyłem z plamą na rękawie, a Ravi z plamą na wysokości klatki piersiowej, bo kiedy próbowałem go odepchnąć, lód 'przypadkiem' wylądował na nim.

Niedługo później Wonsik zaproponował byśmy się przeszli. Chciałem pójść po chłopaków, ale ten zatrzymał mnie, mówiąc, że chce iść we dwójkę. Wzruszyłem ramionami i zaczęliśmy kierować się do wyjścia.

- Jesteś pewny, że to dobry pomysł? Wygląda, jakby miało zacząć padać. - odezwałam się, wychodząc na zewnątrz.

- W razie coś, gdzieś się schowamy, albo kupimy parasolki. - powiedział i zaczął iść przed siebie. Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy. Kierowaliśmy się w stronę plaży, a następnie wzdłuż brzegu. W końcu dotarliśmy do portu, gdzie usiedliśmy.

- Po co tutaj przyszliśmy? - zapytałem, na co chłopak wzruszył ramionami.

- Po prostu lubię patrzeć na morze, a jakbym był sam, byłoby nudno. - odparł, wciąż patrząc przed siebie. Pokiwałem głową, po czym wyjąłem z jego kieszeni spodenek telefon i włączyłem jakąś gierkę, którą na nim miał. - Czym się interesujesz? - zapytał w pewnym momencie.

- Hm... Piszę swojego bloga, coś jakby pamiętnik... Śpiewam, tańczę, tworzę swoje kompozycje... Ale nigdy tego nikomu nie pokazuję, bo nie jest jeszcze na tyle dobre. A ty? - spojrzałem na niego, a ten przyglądał mi się z dziwnym wyrazem twarzy.

- Ostatnio zacząłem bawić się w projektowanie tatuaży. Mam zamiar w urodziny zrobić sobie jeden... Poza tym napisałem kilka tekstów, ale jakoś nie mogę ostatnio złapać weny do tego. Pokażesz mi kiedyś co tworzysz? - zapytał, dalej patrząc w moją stronę. Trochę mnie to krępowało, odwróciłem głowę w stronę morza i pokręciłem nią, zaprzeczając.

- Mówiłem, że nie są dostatecznie dobre, by to komuś pokazać.

- Oj no weź... Jak wrócimy do Seulu, pokaże ci swoje projekty. Może pomożesz mi wybrać jakiś, żebym sobie zrobił. - wzruszyłem ramionami, tracąc jakoś ochotę na dalszą rozmowę. Kolejne minuty mijały nam w ciszy, robiło się coraz zimniej i zbierały się ciemne chmury.

- Wydaje mi się, że powinniśmy już wracać. - odezwałem się, wstając. Ravi zrobił to samo, mamrocząc coś pod nosem, ale zbyt cicho bym zrozumiał o co chodzi.

- Masz dziewczynę? - zapytał, gdy szliśmy po plaży. Trochę zdziwiony spojrzałem na niego i ruchem głowy, zaprzeczyłem. - A podoba ci się ktoś?

- Dlaczego w ogóle o to pytasz? - zadałem pytanie, na co ten wzruszył ramionami i spuścił wzrok na swoje buty.

- Z ciekawości...

- Eh... Dopóki nie poznałem Taekwoona, nie miałem żadnego przyjaciela, dwie, może trzy osoby rozmawiały ze mną  w szkole... Nie miałem w ogóle znajomych, a o dziewczynie nawet nie śmiałem marzyć. Ale Taekwoon to wszystko zmienił. Dzięki niemu zacząłem bardziej wierzyć w siebie i w to, że jednak są ludzie, którzy mogą mnie polubić. Głównie dlatego tutaj przyjechałem. Wcześniej nie było szans, żebym wyjechał gdziekolwiek z klasą, bo po co, skoro siedziałbym cały czas sam? Przeprowadzając się do Seulu, postanowiłem zacząć wszystko od nowa, nie przejmując się opinią innych i po prostu być sobą, z nadzieją, że ludzie polubią prawdziwego mnie, i dzięki temu z kimś się zaprzyjaźnię. - powiedziałem, po czym spojrzałem na Raviego, a ten przyglądał mi się z nieczytelnym dla mnie wyrazem twarzy.

- W tej klasie nie musisz się przejmować, tym, że nie znajdziesz przyjaciół. Na sam początek masz mnie, a jestem pewny, że cała klasa bardzo cię polubi. Od teraz jesteś jednym z nas, a my wszyscy jesteśmy jak jedna, wielka rodzina. - uśmiechnął się szeroko, co odwzajemniłem. - Ale z Taekwoonem się nie zadawaj, proszę. - dodał, a uśmiech z mojej twarzy zniknął.

Rozumiem, że się martwi, ale nie może mi wybierać z kim mam rozmawiać, a z kim nie.

Pomyślałem, a chwilę później dostrzegliśmy, że w naszym kierunku biegnie Jaehwan i Hongbin. Ravi szturchnął mnie w ramię i zaczęliśmy im uciekać, ciągle się śmiejąc. Kiedy ich zgubiliśmy, na spokojnie wróciliśmy do naszego domku, gdzie zmęczony biegiem, rzuciłem się na łóżko, nie mając zamiaru już z niego wstawać.

~~~

Dużymi krokami zbliżamy się do końca (ಥ_ಥ) *nie chcę tego!*

Mam napisany w połowie kolejny rozdział i tak myślę, że to będzie już przedostatni... (╥_╥) *chyba, że uda mi się wplątać jakoś jeszcze dwa pomysły, które mam, ale nie wiem, czy przez to nie będzie za bardzo pogmatwane*

W każdym razie, chciałabym Was zapytać, czy chcecie więcej rozdziałów i może jakąś dramę w tym czasie, czy już to kończyć? ヽ('□`。)ノ

Dziękuję za uwagę i proszę, odpowiedzcie mi, bo nie wiem jak pisać następny rozdział;_;

I Need UOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz