Rozdział 14

3.5K 87 15
                                    

Scarlett

7:00

Można powiedzieć że się wyspałam... Można powiedzieć

Całą noc myślałam nad zasadami tego mopa... Dlaczego zabrania innych rzeczy poza służbowych w pomieszczeniach firmy? Czy może ktoś się pieprzył na drukarce i pękła? No wiecie taka Berta.... Nie to  że się interesuje tą zasadą ale jestem po prostu ciekawa. I tak nie mam zamiaru z niej korzystać ...

Do pracy mam na 10:00 ok. Mam jeszcze czas...

Leże sobie dalej na kochanym łóżeczku i sprawdzam tumblra i dostaje smsa na "firmowy" telefon... Jak to głupio brzmi...

Od SZEF: Dużą latte za godzinkę.

Do SZEF: Tak dziękuje też się wyspałam.

Od SZEF: To dobrze.

Do SZEF: Takie magiczne słowo?

Od SZEF: Wypłata.

Od SZEF: Dlaczego za godzinę ??? Ja mam na 10.

Od SZEF: Nie. Na 8. Tak się umawialiśmy...

Do SZEF: Do widzenia.

No to lecimy...

Szybki prysznic. Makijaż. Włosy. Czegoś tu brakuje... A UBRANIA.

Gotowa, bez jedzenia i KAWY ! Ide a raczej pędzę po kawusie dla szefa. Pierwszy dzień a ja jak zwykle na łeb na szyje...

Zdecydowałam że będę kupować mu te kawy w kawiarni / restauracji niedaleko domu. Z resztą tam pracuje Liam a dawno się nie widzieliśmy. Od czasu, od czasu upicia się do takiego stanu w którym nigdy nie byłam a potrzebowałam tego. Żeby zapomnieć. Raz pomogło ale to nie takie proste...

Wchodzę do budynku. Piękny zapach uderza we mnie i aż chce się stać w drzwiach i tylko wąchać...

 Piękny zapach uderza we mnie i aż chce się stać w drzwiach i tylko wąchać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-O kogo my tu mamy? -zauważam Liama w fartuszku lecz cos tu jest nie tak...

-Liam?-pytam zmieszana

 -Liam Payne we własnej osobie.

-Nie. Nie we własnej. TY przystojniaczku oddaj mi Liama w okularach i przylizanych włosach.

-Wyszedł i nie ma zamiaru wracać.- Szczerzy się chłopak.

-Czegoś tu nie rozumiem ...Chętnie bym posłuchała ale śpieszy mi się Liam. Dawaj kawę!

-Mam nadzieje że kiedyś ci to wytłumaczę...

-Tak na pewno! Zadzwonie i sie umówimy.

-Napisze ci mój numer. Bo go nie masz prawda?

-Nie. Ale nie mam kartki przy sobie...

-Napisze ci na kubku...

-Dobrze a możesz się pośpieszyć?

-Już już...Nie pali sie ! Proszę dwie Latte dla pięknej pani.

-Dziękuje! Do zobaczenia Liam!-krzyczę z drzwi.

-Pa! -Macha chłopak.

Po piętnastu minutach jestem pod budynkiem firmy. Na parkingu oczywiście strzeżonym widzę samochód Nialla. Pewnie już od jakiegoś czasu tu stoi.. Bo przecież ludzie są w pracy wcześniej...

-Dzień dobry pani. -mówi do idącej kobiety- Czy może mi pani...-i mnie olała zimnym moczem. Gdzie kultura? Przeszła i poszła tylko włosami zarzuciła! Siksia jedna...

-Dzień dobry panu czy mógłby pan...-i kolejny wychowany człowiek. Ok ... Ja was rozumiem.. Śpieszy sie wam do pracy. Nie chcecie się spóźnić. Ale czy macie wielki problem poświęcić 10 sekund na potrzymanie mi drzwi?! Czy to tak wiele? Do trzech razy sztuka Scar...

-Przepraszam pana czy mógłby mi pan otworzyć drzwi? -pytam mężczyznę w okularach o bardzo fajnym wyglądzie...Wow. Nawet zdanie dokończyłam.

-Jasne. Dlaczego nie...-i otwiera mi drzwi. Filozofia ludzie? Nie. Easy? Easy.

-Komu niesie pani kawę?

-Scarlet. Podałabym panu rękę ale sam pan widzi ..-wzruszam ramionami.

-Louis. Louis Tomlinson.-uśmiecha się od ucha do ucha mężczyzna. I tak to ja dzień mogę zaczynać codziennie...

 I tak to ja dzień mogę zaczynać codziennie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Panu wielkiemu kurwa Stylesowi. Wiesz Bozia mu rączki dała a biedak z nich korzystać nie umie! Znając go to by nawet kawę za darmo dostawał...

-Tak Styles jest mało pracowity... Ale za to mądry!

-Podlizujesz się bo wiesz że jestem jego asystentką?

-Nie. Najlepsi przyjaciele

 nie kłamią o sobie .-uśmiechnął się i zostawił mnie kompletnie zmieszaną.Kolejny przyjaciel do kolekcji???

.

   ***








Coffee please...//h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz