Rozdział 77

1.9K 48 1
                                    

Kochane ,wracając mam nadzieje, że nie chcecie mnie zatłuc i zlikwidować XD Myślę, że chociaż wam dobrze mijał Czas...
                        ~~~

Scarlett

-A co ja mam zeznać? Koleś włamał mi się do mieszkania, miał nóż i chciał napaść na Scarlett... Czy to zbyt mało, żeby go zamknąć?- pyta jak już widzę lekko poddenerwowany Harry...

-Rozumiem ale...-waha się policjant.

-Ale co?

-Ale musi mi pan to wolniej podyktować bo nienadąrzyłam pisać. -W tym momencie miałam już najgorsze myśli w głowie... Zdałam sobie sprawę, że przystojny policjant może być tranawestytą, ale w dobrej chwili zorientowałam się , że zza pleców mężczyzny wyszła kobieta z notatnikiem w ręku i to ona wypowiedziała te słowa...- Więc czy mógłby pan podyktować mi to jeszcze raz?

Harry spojrzał się na mnie, potem na policjanta i kobietę. Potem znowu na mnie a ostatecznie zatrzymał swój wzrok na kobiecie. Kobieciarz... Kobieciarz ,któremu kiedyś sama uległam... Dlaczego byłam taka głupia? Dobrze że już wiem, iż nie jestem zbyt bogata i piękna na boskiego Stylesa.

-Oczywiście... Może usiądziemy w salonie?

-Byłoby dobrze. - Odpowiedziała z nutką podrywu... Jeżeli w ogóle coś takiego istnieje...

-Raczej wygodnie...-poprawiłam kobietę która już siedziała z Harrym na kanapie.

-Nie martw się... Jest zajęta.-Odezwał się do mnie przystojny policjant.

-No i? Może go zdradza... Skąd wiesz?

-Raczej wiem, z kim mam doczynienia..

-Może zdradza męża na prawo i lewo. Takim nie można ufać...

-Może i ma pani racje..

Dziękuje. To jedyna osoba która powiedziała dzisiaj coś sensownego...

-A więc?-pyta przystojniak kiedy tylko weszliśmy do salonu.

-Tak ,mam już wszystko co potrzeba... Mam przynajmniej taką nadzieje.-Uśmiecha się kobieta. - Będziemy się zbierać.

-Tak, dzieci czekają...

-Żonaty? -pytam z ciekawości.. No co? Kto mi zabroni? Jestem stanu wolnego...

-Tak. Mamy 3 dzieci.-Odzywa się kobieta, która podeszła do policjanta i przytuliła sie do jego boku.- Taka wspólna praca.. -uśmiecha się szerzej...

A ja wyzywałam ją od lafirynd... Do jej męża.

-Tak. Bardzo się kochamy i ta praca nam jeszcze poma...

-Dobra ,dobra gołąbeczki...-przerywa im Harry.-Dziękuje za pomoc. Mam nadzieje, że nikt już mnie nie okradnie i na mnie nie napadnie , a teraz pora się pożegnać. Miłego popołudnia , pozdrówcie dzieci.-wypowiedział ostatnie słowa i zamknął za nimi drzwi...

-Chyba podryw ci nie wyszedł co?- może się troszkę podroczymy zanim wyjde..

-Jaki podryw? -pyta zatrzymując się przy lodówce.

-No przecież widziałam Jak na ciebie podziałała ta "żona policjanta". -śmieje się lekko...

-Nie zarywałem do niej ok? Wiedziałem ,że ma męża...

-Niby skąd?

-Bo mi się przedstawiła?

-No i?

-Miała takie samo nazwisko jak on, a gdy weszli on wszedł pierwszy.

-I po tym wejściu stwierdziłeś, że są małżeństwem?

-Tak. Bo gdyby nic miedzy nimi nie było, mam na myśli dzieci, to wepchnął by ją za drzwi żeby tylko sprawdzić czy jest czysty teren.-skończył mówić gdy usiadł naprzeciwko mnie.

-A tego nie zrobił...-dodałam.

-Bo kurewsko mu na niej zależy i nie dałby nikomu jej skrzywdzić.
      

                          ***             

Po naprawdę długiej przerwie.. Powracam... Chciałabym zacząć pisać coś nowego. Coś do czego mam ogromna motywacje i pomysł ,ale nie wiem czy mam dla kogo to pisać... Jeśli czytalibyście to , to byłoby mi bardzo miło, gdyby to się dobrze przyjęło :D

Dobranoc wszystkim 🌙🌙

Panna_w_kapturze W.Xx

Coffee please...//h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz