Niall
-Co to?-pytam podnosząc kartkę z biurka dziewczyny.-Sama nie wiem..-drapie się po głowie-Daj przeczytam-sięga nieudolnie po kartkę , a nieudolnie dlatego, ponieważ zabieram jej kartkę sprzed nosa i sam mam zamiar ją przeczytać.
-Yyym..-chrząkam, zaczynam czytać - "Będę na ciebie czekał po pracy. Nie przyjmuję odmowy. H."-kończę czytać.- I to tyle? Liczyłem na " mam dwa bilety na ,,kochaj się ze mną dniami i nocami,, albo ,,właśnie wygrałaś randkę z najprzystojniejszym mężczyzną pod słońcem zaraz po Niall'u Horanie,, a tu bla bla...
Scarlett patrzy na mnie wzrokiem modliszki gotowej do ataku po czym mówi tylko...
-To ostatnie byłoby za długie.
-Masz racje...-przyznaje. Pisał to pięć sekund.
-Aaa.. I byłoby kłamstwem.
-Uważasz że jest lepszy ode mnie?-pytam z udawanym oburzeniem, choć nie ukrywam że mnie to nie zabolało. Nie to żebym miał zaniżoną samoocenę nie, ale... To jest po prostu oczywiste!
-Ty to powiedziałeś.-Mówi układając papiery w szafce.
-Ale nie zaprzeczyłaś.
-Jeśli tak łaskawie byłbyś skłonny opuścić to pomieszczenie i nie wiem... Hymm... Dać mi święty spokój!-krzyknęła-byłabym ci za to bardzo wdzięczna.-powiedziała już dosyć spokojnie ale z uprzedzeniem w głosie że chciałaby mi wsadzić mojego kolegę do blendera.
-To ja już może będę się zbierać.-wstaje z jej fotela.- Praca wzywa a tu już świta...-kieruje się w stronę drzwi nie drażniąc przy tym tegoż oto niebezpiecznego okazu wkurwienia jaki mi demonstruje...
-Nie ma jeszcze południa parafianie.
-Parafianie?
-Tak. Nie chce ci robić przykrości przed obiadem.
-Właśnie.. Obiad. Może masz ochotę się ze mną przejść do restauracji.
-Żebym chodziła ślepa bo twoja "żona" wydłubie mi oczy? Nie, podziękuję ale życzę smacznego.-I oto dzisiaj nasza zacna pani Rose uśmiechnęła się szczerze pierwszy raz, no nie licząc tego czegoś co mniej więcej przypominało uśmiech kiedy ujrzała Stylesa wchodzącego do jej biura o dziwo nie w sprawie wypłaty...
-Lecę więc Julio... -mówię wychodząc z jej gabinetu.
-Takiego Romea jak ty to by nawet najpiękniejsza Berta w wiosce nie chciała!-krzyczy za mną.
-Tobie też miłego dnia życzę.-powiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi jej biura. Mnie chciałaby każda...
-Skarbie... Zabierzesz mnie na obiad?
To ten głos... O nie, trzeba uciekać.
Kieruje się jak najszybciej się da w stronę najbliższej windy...
-Przecież cię widziałam Niall!
-Musze do łazienki!
-Do łazienki? Przecież na tym piętrze jest ich z 10!
-Ale nie takich jakie lubię!
-Czyli?!
-Bez ciebie.-mówię cicho kiedy drzwi windy zamykają się zanim ona do nich dotarła...
-Miło cię widzieć.-Mówi do mnie ktoś z windy.
-Ciebie też...-odpowiadam, kiedy zauważam jednak kto to jest...- Albo i nie..
Siedząc w windzie razem z Liamem panuje grobowa cisza. Winda jedzie jak żółw a czas chyba sie zatrzymał...
Jedynym dźwiękiem w tej windzie jest mój oddech , poprawianie marynarki przez Liama i cicho lecąca z windowego radia Ellie Goulding i ,, Love me like you do"...
Nucąc piosenkę, hamuję swoją ciekawość od zapytania go po co tu przyszedł. On widać , chyba spodziewa się mojego pytania...
Wie że to ja zawsze byłem tym ciekawskim.
-Po...-zaczynam ale przerywają mi otwierające się drzwi windy i wchodzący do nich Harry.
Bez słowa staje a gdy uświadamia sobie kto tu jest, zatrzymuje windę i pyta się Liama...
-Czego tu szukasz?
-Na pewno nie ciebie.
-Bardzo śmieszne. A tak na prawdę?
-Przyszedłem do Scarlett. Jest u siebie?
-To nie stara szkoła żebyś ją sobie odwiedzał.
-Ale moja stara praca, pamiętasz? Jak drugi dom.-szczerzy się Liam.
-Jest zajęta.-warczy Harry.
-Niby czym? Papierami?
-Nim.-mówię i włączam windę.
-Nim?-pyta Liam.
-Mną. Harry Styles... 94 rocznik. Numer z dziennika też podać?-gasi go Harry.
-Żartownisie... Dla mnie zawsze znajdzie czas.-oznajmia Liam i wysiadając z windy kieruje się odrazu do jej biura. A zapomniałem wspomnieć że pojechałem w dół i z powrotem...
-Oj ja już dam ci czas dla siebie. -powiedział Harry zdąrzając zatrzymać drzwi windy i pójść za nim.
-Będzie się działo...-mówię do siebie.
-Niall! Już się załatwiłeś skarbie?!
-O nie...
Widzę swoją żonę idącą w moim kierunku ale gdy tylko przez przypadek nacisnąłem przycisk jadący na sam parter a drzwi zamknęły się jej prawie wprost przed nosem, zostało mi tylko pokazać jej ramionami że jest mi przykro i wybiec z windy sprintem z tego budynku wariatów kiedy tylko zjadę na sam parter...
***
Po przerwie witam Was Moje Aniołki perspektywą Niall'a !
Podoba wam się? Coś innego xd
Oficjalnie wróciłam z wakacji i będę chciała wynagrodzić wam te dwa tygodnie ❤
Panna_w_kapturze W.Xx
CZYTASZ
Coffee please...//h.s.
Fiksi PenggemarScarlett Rose to 20 latka która ma najgorszego pecha na świecie. Po zdradzie jej chłopaka który okazał się skończonym deklem który uważał ją za najgorsze co się mu przydarzyło, dziewczyna chce odpocząć od pieniędzy, których Piter miał jak lodu, post...