Rozdział 51

2.4K 57 1
                                    

Niall


-Co to?-pytam podnosząc kartkę z biurka dziewczyny.

-Sama nie wiem..-drapie się po głowie-Daj przeczytam-sięga nieudolnie po kartkę , a nieudolnie dlatego, ponieważ zabieram jej kartkę sprzed nosa i sam mam zamiar ją przeczytać.

-Yyym..-chrząkam, zaczynam czytać - "Będę na ciebie czekał po pracy. Nie przyjmuję odmowy. H."-kończę czytać.- I to tyle? Liczyłem na " mam dwa bilety na ,,kochaj się ze mną dniami i nocami,, albo ,,właśnie wygrałaś randkę z najprzystojniejszym mężczyzną pod słońcem zaraz po Niall'u Horanie,, a tu bla bla...

Scarlett patrzy na mnie wzrokiem modliszki gotowej do ataku po czym mówi tylko...

-To ostatnie byłoby za długie.

-Masz racje...-przyznaje. Pisał to pięć sekund.

-Aaa.. I byłoby kłamstwem.

-Uważasz że jest lepszy ode mnie?-pytam z udawanym oburzeniem, choć nie ukrywam że mnie to nie zabolało. Nie to żebym miał zaniżoną samoocenę nie, ale... To jest po prostu oczywiste!

-Ty to powiedziałeś.-Mówi układając papiery w szafce.

-Ale nie zaprzeczyłaś.

-Jeśli tak łaskawie byłbyś skłonny opuścić to pomieszczenie i nie wiem... Hymm... Dać mi święty spokój!-krzyknęła-byłabym ci za to bardzo wdzięczna.-powiedziała już dosyć spokojnie ale z uprzedzeniem w głosie że chciałaby mi wsadzić mojego kolegę do blendera.

-To ja już może będę się zbierać.-wstaje z jej fotela.- Praca wzywa a tu już świta...-kieruje się w stronę drzwi nie drażniąc przy tym tegoż oto niebezpiecznego okazu wkurwienia jaki mi demonstruje...

-Nie ma jeszcze południa parafianie.

-Parafianie?

-Tak. Nie chce ci robić przykrości przed obiadem.

-Właśnie.. Obiad. Może masz ochotę się ze mną przejść do restauracji.

-Żebym chodziła ślepa bo twoja "żona" wydłubie mi oczy? Nie, podziękuję ale życzę smacznego.-I oto dzisiaj nasza zacna pani Rose uśmiechnęła się szczerze pierwszy raz, no nie licząc tego czegoś co mniej więcej przypominało uśmiech kiedy ujrzała Stylesa wchodzącego do jej biura o dziwo nie w sprawie wypłaty...

-Lecę więc Julio... -mówię wychodząc z jej gabinetu.

-Takiego Romea jak ty to by nawet najpiękniejsza Berta w wiosce nie chciała!-krzyczy za mną.

-Tobie też miłego dnia życzę.-powiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi jej biura. Mnie chciałaby każda...

-Skarbie... Zabierzesz mnie na obiad?

To ten głos... O nie, trzeba uciekać.

Kieruje się jak najszybciej się da w stronę najbliższej windy...

-Przecież cię widziałam Niall!

-Musze do łazienki!

-Do łazienki? Przecież na tym piętrze jest ich z 10!

-Ale nie takich jakie lubię!

-Czyli?!

-Bez ciebie.-mówię cicho kiedy drzwi windy zamykają się zanim ona do nich dotarła...

-Miło cię widzieć.-Mówi do mnie ktoś z windy.

-Ciebie też...-odpowiadam, kiedy zauważam jednak kto to jest...- Albo i nie..

Siedząc w windzie razem z Liamem panuje grobowa cisza. Winda jedzie jak żółw a czas chyba sie zatrzymał...

Jedynym dźwiękiem w tej windzie jest mój oddech , poprawianie marynarki przez Liama i cicho lecąca z windowego radia Ellie Goulding i ,, Love me like you do"...

Nucąc piosenkę, hamuję swoją ciekawość od zapytania go po co tu przyszedł. On widać , chyba spodziewa się mojego pytania...

Wie że to ja zawsze byłem tym ciekawskim.

-Po...-zaczynam ale przerywają mi otwierające się drzwi windy i wchodzący do nich Harry.

Bez słowa staje a gdy uświadamia sobie kto tu jest, zatrzymuje windę i pyta się Liama...

-Czego tu szukasz?

-Na pewno nie ciebie.

-Bardzo śmieszne. A tak na prawdę?

-Przyszedłem do Scarlett. Jest u siebie?

-To nie stara szkoła żebyś ją sobie odwiedzał.

-Ale moja stara praca, pamiętasz? Jak drugi dom.-szczerzy się Liam.

-Jest zajęta.-warczy Harry.

-Niby czym? Papierami?

-Nim.-mówię i włączam windę.

-Nim?-pyta Liam.

-Mną. Harry Styles... 94 rocznik. Numer z dziennika też podać?-gasi go Harry.

-Żartownisie... Dla mnie zawsze znajdzie czas.-oznajmia Liam i wysiadając z windy kieruje się odrazu do jej biura. A zapomniałem wspomnieć że pojechałem w dół i  z powrotem...

-Oj ja już dam ci czas dla siebie. -powiedział Harry zdąrzając zatrzymać drzwi windy i pójść za nim.

-Będzie się działo...-mówię do siebie.

-Niall! Już się załatwiłeś skarbie?!

-O nie...

Widzę swoją żonę idącą w moim kierunku ale gdy tylko przez przypadek nacisnąłem przycisk jadący na sam parter a drzwi zamknęły się jej prawie wprost przed nosem, zostało mi tylko pokazać jej ramionami że jest mi przykro i wybiec z windy sprintem z tego budynku wariatów kiedy tylko zjadę na sam parter...

                          ***

Po przerwie witam Was Moje Aniołki perspektywą Niall'a !

Podoba wam się? Coś innego xd

Oficjalnie wróciłam z wakacji i będę chciała wynagrodzić wam te dwa tygodnie ❤

Panna_w_kapturze W.Xx

Coffee please...//h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz