Rozdział 70

2.1K 57 5
                                    

Scarlett

-Ale o co chodzi?!-dopytuje Harry. Ja nie wiem czy on nie rozumie słów "zawieź mnie do domu i zostaw w spokoju"?

-O ten tramwaj co nie chodzi! Jedno proste polecenie, które proszę żebyś wykonał ale jak widzę nie rozumiesz co to znaczy " proszę"...

-Jeśli wsiąde to mi powiesz?

-Jasne.- że nie...

-No to jedziemy...

Wsiadłam do samochodu po tym jak Styles otworzył mi drzwi, czego oczywiście nie chciałam, i nie odpaliwszy jeszcze silnika wypytuje...

-A więc?

-A więc mieliśmy jechać?

-Z tego co pamiętam ,miałem wsiąść do samochodu a nie odjechać...

-Czy ty zawsze łapiesz każdego za słowo?

-Nie, tylko moje byłe sekretarki, które odworze do domu po kolacji u moich rodziców... Scarlett to logiczne?

Zaśmiałabym się gdybym nie była na niego kurewsko zła...

Szczerze? Nie wiem czy powinnam być zła na Harry'ego czy na jego ojca... Podsumowując, jestem zła na Harry'ego i na jego ojca , dlatego że Harry nie powiedział mi że ma kogoś a jego ojciec... Jego ojciec zostawił mi ślad w głowie i na nadgarstku. Myślę ,że to dobre argumenty...

-Harry jedyne czego teraz chce to to ,żebyś zostawił mnie na podjeździe pod moim domem i żebym była z dala od ciebie. Czy to zbyt wiele?

-Nie zrobię tego, dopóki nie powiesz mi o co chodz...

Nie dokończył bo zadzwonił mu telefon.

-Odbierz.-mówię ,gdy zmieszany patrzy się ma moją twarz.- Pewnie to ta bogatsza i piękniejsza...

-Słucham?Scarlett do cholery!-teraz patrzy na mnie jakbym miała coś na twarzyi byłoby to coś strasznego...

-Dobrze! Powiem ci o co chodzi ale proszę cie, odjedź z tego placu bo twoja matka zaraz wypali dziurę w szybie.-mówię kiwajac głową w stronę pani Styles stojącej za firanką ,która myśli że jej nie widać...

-Jasne...

Po wyjechaniu z placu Harry stanął na poboczu dla autobusów...

-Nie wiem jednego...-mówię.

-Czego?- bacznie mi się przygląda.

-Czy można stać na przystanku autobusowym?

-Scarlett do cholery ,widzę ,że coś jest nie tak a ty martwisz się o jebany przystanek autobusowy?

-Bo ja myślę o wszystkich!

-Właśnie myślisz o wszystkich a nie myślisz o sobie!

-Skąd wiesz że nie myślę o sobie?!-ta nasza "spokojna rozmowa" to teraz krzyki z najgorszych scen z horroru.

-Bo wiem że chciałabyś...

-Chciałabym co?

-Chciałabyś znaleźć kogoś dla siebie!

-Skąd wiesz co był chciała?!

-Scarlett byłem w twojej sytuacji ok?

-I co?! Będziesz mi teraz dyktować co mam po kolei zrobić, żeby wyjść na tym tak samo jak Pan Pieprzony Ty?!

-Nie! Chce ,żebyś poczuła że masz kogoś!

-Mam kogoś?! Ja? Jebana Rose, która jednego dnia potrafiła stracić najlepszą przyjaciółkę i matkę? Ja, która nie ma rodziców od dzieciństwa ale za to ma pieniądze na koncie, których nigdy nie użyła?

-Scarlett...

-Chora Scarlett, która nie była zbyt perfekcyjna dla swojego byłego narzeczonego i nie jest nawet dobra dla przyszłych fałszywych teściów?! Ja mam się poczuć kochana i nie samotna w Londynie ,daleko od domu, gdzie miałam ,z tego co sądziłam, znajomych którzy utopiliby mnie w łyżeczce wody?

Teraz z jego strony ,po mojej jakże długiej przemowie po której oczwkiwałam choćby głupiego "aha" ,otrzymuje ciszę... Ciszę i wpatrzonego obok mnie mężczyznę ,który ukradkiem mówiąc sam zaczął ten bolesny dla mnie temat o moim życiu osobistym...

-Zresztą ,sama nie chciałabym być z kimś takim jak ja... Pechowa ,pojebana Brytyjka mieszkająca w Stanach, mająca na myśli że uda się jej coś osiągn...

-Przestań! Do jasnej cholery przestań!

-Co ci...

-Po pierwsze ,nie w mówisz mi że jesteś jakaś dziwna choć czasami bywasz... Po drugie ,nie dam ci za wygraną i powiem, że miałem trudniejsze i dłuższe życie niż ty a jestem starszy tylko o rok-no w to mu nie uwierze...- Nie zawsze było z górki ,wiem że to dziwnie zabrzmi ale też byłem sam... Sam do czasu ,aż pewnego dnia a raczej kurewskiej północy, zadzwonił do mnie Niall i powiedział ,że znalazł dla mnie anioła ,mam na myśli pijanego Niall'a, i powiedział, że albo cię zatrudnie albo on sam wykona na mnie zabieg usunięcia....

-Nie kończ...

-Wracając, zgodzilem się pod warunkiem, że dokładnie wszystko u wszystkich zostanie na miejscu a ty nie okarzesz sie największą porażką wieku... Ale wiesz co? Okazało się że ta dziewczyna ,która wpadła do mnie przez próg, męcząc sie wcześniej z drzwiami, to najlepsze co przydarzyło mi sie od kilku lat...

-I co chcesz przez to powiedzieć?

-Chce przez to powiedzieć, że nie okazała się porażką... Chce powiedzieć ,że nie jesteś sama... Bo masz mnie.

                           ***
Taki słodki powrót wam dałam... Co wy na to ,żeby powrócić do systatycznych rozdziałów???

A jak wam się ten podobał?

A może macie do mnie jakieś pytanka? 😀 Chętnie poodpowiadam 😁

Miłej reszty weekendu 💕💕

Panna_w_kapturze W.Xx

Coffee please...//h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz