Rozdział 81

2K 46 5
                                    

Scarlett

-Japierdole...

To nie może być prawda. Nie...

-Horan otwórz te jebane drzwi ,bo naprawdę utne ci jaja- grozi mu Styles.

-Nie ma mowy, dopóki się nie pogodzicie.

-Myślisz ,że to działa jak w tych wszystkich filmach ,że gdy sie zamknie pokłóconą pare w jednym pokoju to sie pogodzą?

-Tak.

-To sie mylisz!-wydarłam sie na niego.
 
-Potrzebna ci separacja od babskich seriali Horan-skomentował Harry.

-Chyba nam by sie ona raczej przydała...

-Widzę że zaczęliście rozmawiać, to ja lece. Wrócę za... Długo. Narazie-powiedział przez drzwi i odszedł.

-Musiałaś się odzywać? Jakbyś nic nie powiedziała ,to może by nam otworzył.

-Nie no, na pewno...

-Nie mów mi tu z sarkazmem.

-Będę mówiła jak mi sie tylko żywnie podoba.Nie możesz mi zabronić.

-Tak jakby mogę , bo jestem twoim szefem-powidział z dumą i oparł się zwycięsko na fotelu.

-Tak jakby nie, bo sie zwolniłam.

-Nie zrobiłaś tego-przybliżył się do mnie na fotelu. -Nie dostałem wypowiedzenia.

-Dostałeś. Dzisiaj u ciebie w domu.

-To nie było wypowiedzenie z pracy tylko tak jakby z naszej umowy.

-No a o co miało chodzić? Praca a umowa to to samo...

-Sama wiesz, że miało to zupełnie inne zasady.

-Nie odczułam różnicy...-zaczęłam bawić sie palcami,jakto zazwyczaj robię, gdy nie rozmawiam na miłe dla mnie tematy.

-Jak mogłaś nie odczuć różnicy? Jak? Słuchaj, każda asystentka przychodzi do domu szefa i poznaje jego rodziców ? Rodzinę?

-Bywa i tak.

-Czy ty nie możesz choć raz przyznać mi racji?

-Nie , bo nie przyznaje sie racji osobą, które jej nie mają.

-Jesteś nieznośna i pyskata.

-Dobrze wiedziałeś na co się piszesz.

-Niby skąd? Cieszyłem się, że w końcu znalazłem kogoś kto po 3 minutach rozmowy nie rozpina mi rozporka... Ale chyba się myliłem...

-A rozpięłam ci rozporek?

-Nie, ale prawie nie złamałaś klamki w drzwiach jak wchodziłaś do biura.

-Nadal pamiętasz te wejście? Byłam zestresowana i tyle... Dobrze wiesz , że dzień wcześniej przyjechałam , miałam kłopoty z dostaniem się do mieszkania, rozładował mi się telefon i ugh....- ręce opadły mi z rezygnacji. Ja tu przeżywam wewnętrzne katusze a on przypomina mi jeszcze jak ległam w progu? 

-Pamiętam wszystko co z tobą związane, choć za dużo tych momentów nie mamy... Lubię pamiętać dobre chwile. A z tobą takie miałem Scarlett.

-Dobrze , że ty je chociaż miałeś. Ja niestety nie zostałam nimi obdarzona.. 

-Ktoś ci coś zrobił?

-Wy faceci... Nigdy nic nie wiecie, nie widzicie. Znacie tylko rozmiar swojego kolegi i chwalicie się tym na lewo i prawo...-przewróciłam oczami.

Coffee please...//h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz