WSTAJEMY I MIŁEGO DNIA ❤
Scarlett
-Teraz mam problem i co?-pyta Harry kiedy wychodzę...
-Musisz sobie z nim poradzić skarbie.-informuje go ze śmiechem w głosie i wychodzę zapinając koszule kiedy ktoś wchodzący do biura Harrego prawie na mnie wpada.
-Widzę dobrze ci się tu pracuje Scar.
-Patrick.-mówię widząc gościa umówionego na szesnastą.
-Jako asystentka powinnaś wiedzieć kto i kiedy przychodzi.-dogaduje mi.
-Myślisz że tego nie wiem?
-Wyglądasz na zaskoczoną widząc mnie tutaj.
-Po prostu nie wiedziałam. Nie zostaje informowana o każdym jego spotkaniu. Jest też asystenta wyjściowa. To ona zajmuje się tymi z zewnątrz.-mówię.
-Bywam tu zbyt często żebym musiał się umawiać na wizyty jak u lekarza.
-Tak. Przecież zawsze miałaś czas na wszystko oprócz rzeczy ważniejszych. Pan Styles jest sam więc możesz wchodzić.
-Dziękuje. Życzę ci miłego dnia Scarlett.
-Tak, tak. Nawzajem...-gnoju. Dodaje po cichu kiedy wchodzi do Harrego.
Jeżeli to usłyszał, to dobrze. Jeśli nie, wystarczy mi ta świadomość że ja to wiem...
-Scarlett możemy porozmawiać?
Oglądam się za siebie i widzę mulata którego pierwszy raz poznałam w kuchni na pannie Horan.
-Teraz Scarlett? Czego chcesz?-pytam może za mało grzecznie ale sam dla mnie miły nie był...
-Mam do ciebie prośbę.
-Streszczaj się Malik.
-Nie mów nic Horanowi.
-Nie mów o tym że ujeżdżałeś jego żonę na kuchennym biurku?
-Doskonale to ujęłaś.
-Nie.-Mówię i idę dalej w stronę swojego biura.
-Proszę... To dla mnie bardzo ważne ! Jak się dowie to mnie zwolni!
-I?
-I starce pracę?
-A mnie to? Słuchaj... Było nie zabawiać się na prawo i lewo.
-To tylko przelotnie, mam dziewczynę. Jest w ciąży i muszę zadbać o nią i o dziecko. Zrozum mnie.
-Też miałam mieć dziecko wiesz? Ale mój narzeczony mnie zdradził i po moich planach. I co? I żyje. Ty też i rządzę ci ją zostawić albo się przyznać bo jak się dowie to straci coś więcej niż tylko ciebie...-mówię mu i zamykam za sobą drzwi gabinetu.
Nie puka ani nie wchodzi. To znak że albo zrozumiał albo ją zostawi. Do wyboru do koloru...
Zajęłam się wreszcie pracą.
Nie uwierzycie... Popracowałam około AŻ pięć minut bo moje skupienie i poświęcenie się dla pracy przerywa pukanie do drzwi.
-Kto tam?
-Hipopotam...
-Osz kurwa...
-Słyszałam! Hej!
W tym momencie serce wyskoczyło mi z płuc,oddech stopniowo zwolnił a sama ja przestałam myśleć. Hipopotam. Kto tak mówi?
-Bri...-Mówię z mniejszym entuzjazmem niż moja przyjaciółka-co ty tu robisz?-pytam z myślą ze wpadła tylko przelotnie...
-Przyleciałam do ciebie na weekend!
-Ale jest poniedziałek. -informuje kobietę
-Osz kurde, nie przekręciłam kartki na kalendarzu. No to na dwa dni...-chichocze.
Nie powiem że za nią nie tęskniłam ale na pewno odpoczęłam od jej chichotów, wygłupów i innych tym podobnych...
-Kiedy kończysz? Zabalujemy dzisiaj do białego jak ta komoda rana kochana -zaczyna kręcić tyłkiem Bri.
Boże co za wstyd....-myślę sobie.-Mam plany na wieczór...-przypominam sobie że mam kolacje z Harrym.
-No to zmienisz je bo idziemy na party!-wymachuje teraz rękami w górze.
-Nie. Nie zmienię ich bo...
-Bo?
-Panno Rose powinna pani dostać taką kare za utracenie tego klienta że nie usiadłaby pani do końca rok...-do biura wchodzi Harry a gdy wzrokiem spotyka się najpierw z Bri a potem ze mną sztywnieje i poprawia garnitur.-czy to ta Szwedka?-pyta mnie.
-Nie . To ta amerykanka.-uśmiecha się do mnie Bri i puszcza mi oczko.
-A pan to?-pyta zdejmując płaszcz.
-Harry Styles.
-Ten Harry Styles?-pyta zaskoczona Bri...
-Nie tamten. Innego nie znam więc...-śmieje się Harry.
-To twój szef stara?
-Tak jakby...-uśmiecham się prosząc wzrokiem Harrego aby nie mówił nic więcej...
-I narzeczony.-dodaje Harry.- Dzięki, ratujesz mi życie.*dodajecie sobie tonę sarkazmu i doprawcie spojrzeniem"Tylko niech wyjdzie z gabinetu"*
-Okej. Właśnie zaczynam was shipować...-piszczy dziewczyna.
To będą najgorsze dwa dni w moim życiu pomijając bal gimnazjalistów na którym po wypiciu kieliszka wódki zwymiotowałam na najlepsze ciacho w szkole...
***
Naprawdę. Pisząc to przepowiadam swój bal gimnazjalny xdd
Tylko ja nie pije, bardziej z nerwów bo za bardzo odważna w stosunku do ciach z mojej szkoły nie jestem :"DDPodoba wam się? :)
Panna_w_kapturze W.Xx
CZYTASZ
Coffee please...//h.s.
FanfictionScarlett Rose to 20 latka która ma najgorszego pecha na świecie. Po zdradzie jej chłopaka który okazał się skończonym deklem który uważał ją za najgorsze co się mu przydarzyło, dziewczyna chce odpocząć od pieniędzy, których Piter miał jak lodu, post...