12.

292 21 0
                                    

Wstałam około ósmej rano. Postanowiłam iść do sklepu kupić jakieś pieczywo, by chociaż jakoś odwdzięczyć się Kimberly. Miałam jeszcze parę groszy w kieszeni, dlatego zostawiłam jej karteczkę w razie gdyby się obudziła. Byłam całkowicie nieogarnięta. W ogóle nie uczesałam włosów, tylko przemyłam twarz wodą i w rozwalonym koku wybiegłam z mieszkania. Wychodząc z klatki poczułam przyjemny, ranny wiatr. Mimo, że to było dość duże osiedle słyszałam ćwierkanie ptaków, które zawsze przypominało mi lato. Rozejrzałam się i postanowiłam iść w prawą stronę, bo wydawało mi się, że właśnie tam widzę jakiś sklep. Ledwo co postawiłam krok na chodniku, a już zostałam zaczepiona.

- Miałem dobre przeczucie, że to właśnie ty pójdziesz do sklepu. - odwróciłam się za siebie i zobaczyłam tego samego chłopaka co wczoraj w mieszkaniu. Stał na środku chodnika i trzymał w ręce plecak. Zignorowałam go i znów szłam przed siebie. - Jess, nie udawaj, że się nie znamy. - wyprzedził mnie i zatrzymał. - Co prawda minęły te dwa lata ale to nie znaczy, że o tobie zapomniałem.

- Słuchaj.. - zaczęłam, jednak chłopak nie dał mi się wypowiedzieć.

- Ja wiem, że zachowałem się jak idiota, że jak przystało na przyjaciela powinienem cię wspierać, a ja tak po prostu zniknąłem. - spojrzał na mnie smutno ale nadal zachował ten swój uśmieszek co zeszłej nocy.

- Pozwól mi coś powiedzieć. - przerwałam mu zanim zdążył cokolwiek wykrztusić. Chłopak skinął głową i pozwolił mi mówić. - Nie wiem kim jesteś i skąd mnie znasz... Ja nic nie pamiętam. Straciłam pamięć kiedy wybudziłam się ze śpiączki. - Powiedziałam, przyzwyczajona do reakcji innych.

- Ale jak to? Ty nie wyjechałaś do Hiszpanii? - dopytywał.

- No nie..

- To co się stało, że zapadłaś w śpiączkę? Mam nadzieję, że teraz wszystko jest okej i w sumie.. - podrapał się po głowie.

- Nie wiem co się stało. To całe życie jest dla mnie wielką tajemnicą.

- To może niech zostanie. Najlepiej było gdybyś nie cofała się wstecz. Zacznij wszystko od nowa, to będzie łatwiejsze. - stwierdził z powagą w głosie.

- Nie wiem czemu ale czuję, że chcesz wywinąć się z przeprosin. - Chłopak uśmiechnął się do mnie szczerze i przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.

- Zacznijmy od początku. Danny jestem. - podał mi rękę.

- Jessica. - zaśmiałam się i również podałam rękę. - Jednak wolałabym wiedzieć wszystko. Mogę liczyć na to, że powiedz mi co o mnie wiesz? - trzymałam go nadal za rękę. Danny przez chwilę się wahał, ale ostatecznie się zgodził. Wymieniliśmy się uśmiechami.

- Wiedziałem, że cię tu znajdę. - usłyszałam głos. Odwróciłam głowę w stronę, jak się okazało, wściekłego Matt'a. - Chociaż nie sądziłem, że w takim towarzystwie. - zatrzymał się tuż przy mnie. - Witam cię Danny. Niby dwa lata, jednak nadal nie wydoroślałeś.

- Tylko dwa lata, a ty nadal sztywny jakbyś miał kij..

- Czego chcesz? - spytałam Matthew'a groźnie spoglądającego na Dan'a.

- A jak myślisz? Przyjechałem zabrać cię z powrotem do domu. - westchnął i spojrzał tym razem na mnie.

- O ile się dowiedziałam, już tam nie mieszkam. To jest moje mieszkanie. - wskazałam na 4 okno budynku.

- Było. - poprawił mnie Matt. - Zbieramy się, dalej.

- Nigdzie z tobą nie jadę. - odsunęłam się od niego.

- Jak na razie nie będziesz o niczym decydować. Muszę o ciebie dbać jako, że jesteś moją narzeczoną. - położył mocny nacisk na słowo ,, narzeczoną'' i spojrzał na Danny'ego.

- To też jest człowiek i ona może decydować o sobie. Nie traktuj jej jak przedmiot. - wtrącił się chłopak.

- Ty nie mów mi co mam robić i kogo bronić. - Dan szarpnął Matthew'a i odepchnął ode mnie. Matt poprawił swój płaszcz i odsunął się parę kroków do tyłu.

- Jeśli nie pojawisz się do wieczora, wrócę tu. - powiedział groźnie i wrócił do samochodu. Spojrzałam na Danny'ego, a on w tym samym czasie zerknął na mnie. Długo nie wytrzymaliśmy, zaczęliśmy razem się śmiać.

Remain A Mystery Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz