Wstałam około ósmej rano. Postanowiłam iść do sklepu kupić jakieś pieczywo, by chociaż jakoś odwdzięczyć się Kimberly. Miałam jeszcze parę groszy w kieszeni, dlatego zostawiłam jej karteczkę w razie gdyby się obudziła. Byłam całkowicie nieogarnięta. W ogóle nie uczesałam włosów, tylko przemyłam twarz wodą i w rozwalonym koku wybiegłam z mieszkania. Wychodząc z klatki poczułam przyjemny, ranny wiatr. Mimo, że to było dość duże osiedle słyszałam ćwierkanie ptaków, które zawsze przypominało mi lato. Rozejrzałam się i postanowiłam iść w prawą stronę, bo wydawało mi się, że właśnie tam widzę jakiś sklep. Ledwo co postawiłam krok na chodniku, a już zostałam zaczepiona.
- Miałem dobre przeczucie, że to właśnie ty pójdziesz do sklepu. - odwróciłam się za siebie i zobaczyłam tego samego chłopaka co wczoraj w mieszkaniu. Stał na środku chodnika i trzymał w ręce plecak. Zignorowałam go i znów szłam przed siebie. - Jess, nie udawaj, że się nie znamy. - wyprzedził mnie i zatrzymał. - Co prawda minęły te dwa lata ale to nie znaczy, że o tobie zapomniałem.
- Słuchaj.. - zaczęłam, jednak chłopak nie dał mi się wypowiedzieć.
- Ja wiem, że zachowałem się jak idiota, że jak przystało na przyjaciela powinienem cię wspierać, a ja tak po prostu zniknąłem. - spojrzał na mnie smutno ale nadal zachował ten swój uśmieszek co zeszłej nocy.
- Pozwól mi coś powiedzieć. - przerwałam mu zanim zdążył cokolwiek wykrztusić. Chłopak skinął głową i pozwolił mi mówić. - Nie wiem kim jesteś i skąd mnie znasz... Ja nic nie pamiętam. Straciłam pamięć kiedy wybudziłam się ze śpiączki. - Powiedziałam, przyzwyczajona do reakcji innych.
- Ale jak to? Ty nie wyjechałaś do Hiszpanii? - dopytywał.
- No nie..
- To co się stało, że zapadłaś w śpiączkę? Mam nadzieję, że teraz wszystko jest okej i w sumie.. - podrapał się po głowie.
- Nie wiem co się stało. To całe życie jest dla mnie wielką tajemnicą.
- To może niech zostanie. Najlepiej było gdybyś nie cofała się wstecz. Zacznij wszystko od nowa, to będzie łatwiejsze. - stwierdził z powagą w głosie.
- Nie wiem czemu ale czuję, że chcesz wywinąć się z przeprosin. - Chłopak uśmiechnął się do mnie szczerze i przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.
- Zacznijmy od początku. Danny jestem. - podał mi rękę.
- Jessica. - zaśmiałam się i również podałam rękę. - Jednak wolałabym wiedzieć wszystko. Mogę liczyć na to, że powiedz mi co o mnie wiesz? - trzymałam go nadal za rękę. Danny przez chwilę się wahał, ale ostatecznie się zgodził. Wymieniliśmy się uśmiechami.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę. - usłyszałam głos. Odwróciłam głowę w stronę, jak się okazało, wściekłego Matt'a. - Chociaż nie sądziłem, że w takim towarzystwie. - zatrzymał się tuż przy mnie. - Witam cię Danny. Niby dwa lata, jednak nadal nie wydoroślałeś.
- Tylko dwa lata, a ty nadal sztywny jakbyś miał kij..
- Czego chcesz? - spytałam Matthew'a groźnie spoglądającego na Dan'a.
- A jak myślisz? Przyjechałem zabrać cię z powrotem do domu. - westchnął i spojrzał tym razem na mnie.
- O ile się dowiedziałam, już tam nie mieszkam. To jest moje mieszkanie. - wskazałam na 4 okno budynku.
- Było. - poprawił mnie Matt. - Zbieramy się, dalej.
- Nigdzie z tobą nie jadę. - odsunęłam się od niego.
- Jak na razie nie będziesz o niczym decydować. Muszę o ciebie dbać jako, że jesteś moją narzeczoną. - położył mocny nacisk na słowo ,, narzeczoną'' i spojrzał na Danny'ego.
- To też jest człowiek i ona może decydować o sobie. Nie traktuj jej jak przedmiot. - wtrącił się chłopak.
- Ty nie mów mi co mam robić i kogo bronić. - Dan szarpnął Matthew'a i odepchnął ode mnie. Matt poprawił swój płaszcz i odsunął się parę kroków do tyłu.
- Jeśli nie pojawisz się do wieczora, wrócę tu. - powiedział groźnie i wrócił do samochodu. Spojrzałam na Danny'ego, a on w tym samym czasie zerknął na mnie. Długo nie wytrzymaliśmy, zaczęliśmy razem się śmiać.
CZYTASZ
Remain A Mystery
Mystery / ThrillerWiesz jak to jest kiedy przesypiasz parę lat, a później budzisz się i nic nie pamiętasz? Wiesz jak to jest kiedy widzisz obok siebie obcych ludzi, którzy płaczą na twój widok? Wiesz jak to jest zobaczyć świat którego nie pamiętasz? Wiesz jak to jest...