Kolacja

2.8K 291 13
                                    

Jimin

- Smakuje ci? - spytałem próbując przerwać niezręczną ciszę.
Nie liczyłem na odpowiedź, ale jakimś cudem ją uzyskałem.
- Jest... dobre - mruknął sięgając po kolejny kęs mięsa.
- O ile się nie mylę, jesteś mężczyzną, prawda? - spytałem.
Yoongi popatrzył na mnie zdziwiony, po czym zrobił tą swoją groźną minę.
- Co to za pytanie?
- Skoro nim jesteś, to powinieneś więcej jeść. Jesteś dziwnie lekki, a twoje nogi wyglądają jak u tych wszystkich szczupłych nastolatek.
- Co to ma znaczyć? - oburzył się.
- Po prostu się o ciebie martwię - westchnąłem.
- Czemu miałbyś?
Nie odpowiedziałem.
- W sumie nigdy nie pytałem, ale ile masz lat? - spytałem zamiast tego.
- Nie ignoruj mnie.
- Ja mam 21. Zakładam, że jesteś starszy, prawda?
- Mam 23...
- Gdzie pracujesz?
- A co cię to interesuje?
- Po prostu odpowiedz - spojrzałem w jego ciemne oczy.
Wzdrygnął się, po czym odwrócił wzrok.
- W biurze. Zajmuję się aplikacjami.
- Serio? To rzadko spotykane, żeby ktoś w twoim wieku dostał pracę w takim miejscu. Nie myślałeś o tym, żeby iść na studia?
- A co z tobą? Masz 21 lat i jesteś... "przedszkolanką" - na siłę zakpił z mojego zawodu.
- Cóż... tak bywa - mruknąłem.
- No właśnie - odłożył pałeczki i wziął duży łyk alkoholu.
- Hej, tylko się tu nie upij.
- Spokojnie, mam mocną głowę.
- Serio? A co z naszym pierwszym spotkaniem?
- Wtedy wypiłem znacznie więcej.
- A tak propo tamtego wieczoru... - zacząłem.
Yoongi wysłał mi ostrzegawcze spojrzenie. Cóż... byłoby dziwne, gdyby chciał o tym tak po prostu rozmawiać.
- Czemu to zrobiłeś? - spytałem poważnym tonem.
- Też się zastanawiam. Na trzeźwo trudno byłoby mi przespać z tak cholernie brzydkim kolesiem - prychnął.
- Wiesz, że nie o tym mówię.
Westchnął i szybko zrobił się poważny.
- Czy naprawdę chciałeś odebrać sobie życie? - zapytałem bez zastanowienia.
Spojrzał na mnie. Pierwszy raz patrzył wprost na moją twarz. Ale... jego wzrok był dobijający. Jego oczy wyglądały jak oczy kogoś, kto już od dawna miał dosyć.
- A co jeśli tak? - spytał z delikatnym uśmieszkiem.
Mimo jego zdecydowanego wyglądu prawdopodobnie powstrzymywał wtedy płacz - jego warga minimalnie drgała, a oczy szkliły.
Nie wiedziałem do końca co powiedzieć.
- Miałem swoje powody - westchnął po chwili i spuścił ze mnie wzrok - Ale nie licz, że zacznę ci o nich opowiadać. Szczerze powiedziawszy, to i tak mówię już za dużo. Przecież nawet cię nie znam.
- To czemu się nie poznamy? - spytałem próbując wrócić do początkowej, trochę mniej przytłaczającej atmosfery.
- Właśnie, czemu nie? W sumie to nie wiem, czemu tak cię nie lubię. W końcu mnie uratowałeś, nie? Ach... jestem takim niewdzięcznikiem. Nic ci nie da znajomość z takim dupkiem jak ja. Więc daj sobie lepiej spokój - ponownie sięgnął po alkohol - Dobra, ja już pójdę. Mam lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie tu z tobą. No, ale żeby się czasem nie zmarnowało, dopiję resztę.
Po zaledwie kilku sekundach od wypicia ostatniej lampki wina twarz Yoongiego zrobiła się czerwona, a on sam zasnął po drugiej stronie stolika.

Suga

Obudziłem się w niezydentyfikowanym miejscu, kompletnie nic nie pamiętając.
Próbowałem wstać, ale gdy chciałem postawić krok poczułem okropny ból w kostce.
- Co do... - praktycznie pisknąłem, odruchowo chwytając za rwące miejsce. Poczułem pod palcami cienką tkaninę, coś jak bandaż.
Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł przez nie upierdliwy facet, z którym miałem "przyjemność" jeść wczorajszą kolację.
- Obudziłeś się? - spytał podając mi kubek herbaty.
- Jak widzisz - mruknąłem.
- Wszystko dobrze? Mówię o twojej nodze.
- Co dokładniej się stało?
- Cóż... podczas kolacji upiłeś się dwoma lampkami winai padłeś trupem. Nie wiem gdzie mieszkasz, więc uznałem, że najlepiej będzie zanieść cię do mojego mieszkania. Kiedy już byliśmy w połowie drogi, ty się obudziłeś i zacząłeś krzyczeć, żebym cię postawił, a kiedy to zrobiłem ty z jakiegoś powodu z całej siły kopnąłeś w mur obok i naruszyłeś swoją kostkę... tak w skrócie.
- Serio? - jęknąłem załamany chowając głowę w dłoniach.
- Skoro nadal cię boli przydałoby się nałożyć więcej maści i może pojechać do szpitala, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Maść mi wystarczy.
- Skoro tak, to zaraz przyniosę. Ale mimo wszystko wciąż uważam, że powinien obejrzeć to lekarz - powiedział wychodząc z pokoju.
Podczas jego chwilowej nieobecności rozglądnąłem się po pokoju. Był dość ładny i strasznie czysty, wyglądał jakby należał do dziewczyny. Jedyne co różniło go od przeciętnej dziewczęcej sypialni było to, że to pomieszczenie nie miało życia. Na ścianach nie było nic oprócz jednego małego zegaru, a na biurku leżały jedynie laptop i słuchawki. Było tam też mało mebli - jedynie biurko, łóżko, stolik nocny i krzesło. Nie było tam nic, w czym mógłby trzymać ubrania, albo osobiste rzeczy.
- Okej, mam nadzieję, że nie jesteś na to uczulony - zaśmiał się wchodząc do pokoju z maścią i nowym bandażem w ręce.
Jimin podszedł bliżej mnie, po czym delikatnie złapał mnie za stopę. Momentalnie wzdrygnąłem się i odruchowo cofnąłem nogę do tyłu, uderzając nią o łóżko.
- Ałć! - syknąłem z bólu.
- Ach, uważaj. Wszystko ok? - spytał szybko.
- Mogę zrobić to sam - powiedziałem zirytowanym tonem.
- Ach, fakt. No to... masz tu maść i bandaż, a w szufladzie są nożyczki. Ja idę zrobić nam śniadanie.
Około pół godziny później, po posiłku zadzwoniłem do Tae, żeby podwiózł mnie do domu. Pożegnałem się oschle z Jiminem i kilka minut później byłem już w samochodzie, opowiadając przyjacielowi o tym, co wydarzyło się zeszłej nocy.
- W sumie to ten gość nie jest taki zły - odezwał się Taehyung.
- Co? Jak to "nie jest zły"?Jest okropny...
- Tak myślisz? Cóż... tak po prostu zaniósł cię na plecach całą drogę do swojego mieszkania, musząc unikać wszystkich dziwnych spojrzeń przechodni, po czym poradził sobie z pijanym, awanturującym się tobą. Kiedy doszliście do domu, on przebrał cię w swoje ciuchy i opatrzył twoją nogę, a potem dał ci spać w swoim łóżku samemu zasypiając na kanapie. No i jakby tego było dosyć rano zrobił ci śniadanie - wymienił.
- Ech, może...
- Jak się nie mylę rano potraktowałeś go okropnie, prawda?
- Cóż...
- On naprawdę się postarał. Powinieneś to docenić - westchnął.
- Mógłbym powiedzieć to samo o tobie i Jeonie.
- Aish, cicho.
W sumie... w sumie Tae poniekąd miał rację. Minimalnie, naprawdę w malutkim stopniu zacząłem żałować tego jak traktowałem Jimina...

Yoonmin//Perfect MenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz