Przepraszam

1.5K 166 22
                                    

Suga

- Smakuje ci? - spytał Jungkook, pochylając się nade mną wpychającym sobie ryż do ust.
- Pfyschne jeszt (pyszne jest) - odpowiedziałem, oczyszczając tym samym całą miskę.
- Nie jedz tak szybko, debilu - mruknął, odbierając ode mnie naczynia i napuszczając wodę do zlewu.
- Szybko, szybko, bo się spóźnimy - Seoyun pośpieszała naszą dwójkę ubierając swoje buciki.
- Ja dzisiaj z wami nie idę, mam wcześniejsze zajęcia.
- A czemu to tak? - spytałem wyciągając z szafy płaszcz.
- Zaczynam brać dodatkowe zajęcia z rysunku. Fajnie, nie? - Jeon uśmiechnął się szeroko, wyglądając na bardzo dumnego ze swojej decyzji.
- Oppa, ty nie umiesz nawet rysować - prychnęła Seo, na co ja dyskretnie ją uciszyłem.
- Dobrze dla ciebie, przyda ci się hobby - postanowiłem okazać odrobinę wsparcia, jako, że byłem świadomy powodu tej nagłej decyzji. Chłopak dopiero co przeżył najtrudniejsze zerwanie w swoim życiu i nawet jeśli znosił to cholernie dobrze, to nadal nie do końca wiedział co ze sobą zrobić. Nowe zainteresowanie było dobrym pomysłem, nawet jeśli wybrał coś tak pedalskiego jak sztukę.
- Tato pośpiesz się - jęknęła Seoyun tupiąc delikatnie nóżką i szarpiąc mnie za rękaw.
- Właśnie, tato, pośpiesz się! Poradzę sobie z garami i zdążę jeszcze ogarnąć trochę waszego mieszkania, więc o nic się nie martw i idźcie.
- Jesteś pewny że się wyrobisz? Nie musisz sprzątać, sam mogę to zrobić.
- Ta, żebyś zrobił jeszcze większy syf, tak jak ostatnim razem. Po prostu idźcie - zaśmiał się, ocierając mokre dłonie o fartuch.
- No to... w takim razie idziemy! Pożegnaj się grzecznie - ostatnie zdanie skierowałem oczywiście do Seoyun.
- Papa, oppa! - zawołała z bananem na twarzy, po czym oboje wyszliśmy za drzwi mieszkania i skierowaliśmy się do schodów prowadzących na parter.
- Cieszysz się, że idziesz do przedszkola? - spytałem chwytając ją za rączkę.
- Bardzo! A ty, tato, lubiłeś chodzić do przedszkola?
- Nie pamiętam, to było dawno temu.
- Ach, tak. Zapomniałam że jesteś stary - westchnęła, troszkę mnie tym rozbawiając.
- Ej! Co masz na myśli? Mam tylko 23 lata! To mało, wiesz? - zaśmiałem się z udawanym nadąsaniem.
- Założę się, że jesteś starszy od pana Jimina! - uśmiechnęła się szeroko, po czym wystawiła mi język.
- Może schowasz ten jęzor, co? Tak w ogóle, pan Jimin... lubisz go? Jest fajnym nauczycielem? - spytałem, gdy przechodziliśmy na drugi koniec jezdni.
- Mega fajnym! Zawsze bawi się z nami lalkami i czyta nam książki. Och, i kiedy jest czas filmów, zamiast puszczać nam te dziwne bajki o warzywach puszcza nam Barbie!
- Serio? A co na to chłopcy?
- Na początku byli przeciwni, ale pan Jimin powiedział żeby chociaż spróbowali i teraz zaczęli to lubić!
- Naprawdę? Wow! Ten pan Jimin musi być świetnym nauczycielem... - ta, w chuj.
Idąc tam zdawałem sobie sprawę z konfrontacji między mną a nim, która miała wydarzyć się jak tylko tam dojdę i na którą nie bardzo byłem przygotowany. Sam nie wiedziałem czemu, ale czułem się okropnie z myślą o tej rozmowie, tak bardzo, jakbym to ja zrobił coś złego. Ale nie mogłem ani się wycofać, ani uciec.
Kiedy byliśmy już na miejscu, przywitała nas jedna z opiekunek. Byłem zaskoczony, więc zacząłem wodzić wzrokiem po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu Jimina, jednak go nie znalazłem. Zamiast tego podsłuchałem jednak rozmowę jakiejś matki z przedszkolanką o przyczynie nieobecności Parka.
- To tylko lekkie przeziębienie, ale nie chciał zarazić dzieci więc jest na chorobowym - dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie, uspokajając tym samym ciekawską matkę.
"Cóż, lepiej dla mnie" - pomyślałem żegnając Seo i kierując się do wyjścia.
Zaczynało kropić, więc przyspieszyłem chodu. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, chcąc sprawdzić godzinę oraz podpiąć słuchawki, które od momentu wyjścia z placówki miałem już dawno w uszach. Włączyłem swoją ulubioną playlistę z popowymi utworami przeplatanymi z piosenkami Seokjina, po czym schowałem smartfon z powrotem do płaszcza. Dźwięki jadących samochodów maskowały muzykę, więc pogłośniłem ją, izolując się tym samym od wszelkich bodźców ze świata zewnętrznego. Byłem bliski w zatopieniu się w muzycę, dopóki nie poczułem dotyku czyjejś dłoni na moim ramieniu. Momentalnie się odwróciłem i ku mojemu zdziwieniu zauważyłam za sobą dyszącego Jimina.
Był cały blady, miał ogromne wory pod oczami, a jego włosy były albo lmokre od potu, albo tłuste. Wyglądał jak żywy trup, albo sama śmierć.
- Jimin? Co ty tu robisz? Wszystko... okay? - spytałem, zaskakując tym samego siebie.
- Jestem troszkę chory, ale... najważniejsze, że się dogoniłem... bogu dzięki że cię złapałem - odpowiedział co chwilę kaszląc.
- Co? Czemu w ogóle mnie goniłeś...?
- Ja... chciałem przeprosić. Wiem, że nawa... nawaliłem, ale teraz chcę to maprawić. Najpierw muszę powiedzieć ci o... Min Seo. To nie jest moja dziewczyna, jestem w 100% gejem - powiedział, po czym dostał ataku kaszlu. Nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować, więc po prostu stałem tam próbując poukładać myśli.
- Żyjesz?
- Tak, jest dobrze. No więc, Mon Seo to dziewczyna którą znam od przedszkola. Jej brat jest moim najlepszym przyjacielem, ale jej po prostu nie trawię. Jest okropna i... trochę mi z tym głupio, ale zaszantażowała mnie. Kiedy dowiedziała się o moich uczuciach do ciebie, postawiła mi pewne ultimatum - albo będę udawać jej chłopaka, albo ona zrobi ci cś strasznego. Wiem, że to brzmi jak pusta groźba, ale nie masz pojęcia jakie piekło wyrządziła mi i jakie mogłaby wyrządzić tobie.
- Więc... wasza umowa się skończyła, czy coś?
- Nie... właściwie, mówiąc ci to wszystko właśnie ją zerwałem. Ja... nie jestem w stanie żyć będąc przez ciebie nienawidzonym. Czuję się okropnie z tym że cię w to wplątałem , ale nie byłem w stanie inaczej. Przepraszam... wybacz mi - był bliski płaczu. Jak upierdliwie... ale chciałem mieć to za sobą, więc po prostu mu wybaczyłem.
- Przeprosiny przyjęte - powiedziałem z kamienną twarzą, która i tak jakimś cudem wywołała uśmiech na twarzy Jimina.
- Naprawdę? Ja... nawet nie wiesz jaka to ulga!
- Skoro tak mówisz...
- To znaczy, że jesteś,y teraz przyjaciółmi? - spytał podekscytowany. Patrzyłem na niego przez chwilę myśląc o taktownej odmowie, ale w tym momencie miałem to nawet gdzieś.
- Nie - odpowiedziałem stanowczo - A teraz zejdź mi z drogi - dodałem, zakładając ponownie słuchawki, po czym poszedłem przed siebie.
Jeden kłopot z głowy.

Yoonmin//Perfect MenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz