I hate myself

870 48 7
                                    

Otuliłam się rozciągniętym, oliwkowym sweterkiem i z trudem wstałam z łóżka. Nogi bardzo po tym bolą... Znacznie bardziej niż nadgarstki. Poczłapałam małymi kroczkami do kuchni, zalałam sobie melisę, oczywiście nie chcący parząc swoje knykcie. Bosko. Przysiadłam na wysokim taborecie i wbiłam wzrok w ścianę. Co raz częściej tracę kontakt. Moje życie jest jednym, wielkim nieporozumieniem. Czasami czuję, jakbym swoim istnieniem odbierała życie komuś, kto lepiej by je wykorzystał. Komuś, kto bardziej na nie zasługuje. Wtedy chcę ze sobą skończyć. Właśnie to się stało wczoraj. Moja głowa przypominała ciemny obłoczek strasznych myśli, a ja nie potrafiłam go odgonić. W moim życiu nie zdażyło się nic pięknego ani miłego. Dni dzielą się na zwykłe i znośne. Żal mi siebie. Jestem niczym.

Wygląd mojego mieszkania jeszcze bardziej mnie dołuje. Niby wszędzie widnieją ciepłe kolory, ale ta czystość... Uwielbiam ją. Jednak wprowadza mnie w jakiś chory stan. Zamiast kwiatów, czekolady czy cynamonu czuję płyn do szyb, cif i inne substancje żrące. Nic na to nie poradzę, widzę same bakterie. Ale ostatnio z tym walczę. Sprzątam mniej, kąpać staram się dwa razy w ciągu dnia zamiast czterech. Ludzie mają rację, że traktują mnie jak śmiecia, jestem nim... Mój telefon cichutko zawibrował. Zerknęłam na wyświetlacz. Ktoś pisał na chacie.
Dziwne, nie korzystałam z niego od pół roku. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość.

@xXSexi_BadBoyXx: Hej Cukiereczku ^^

No nie, no... Serio? To jakiś kiepski żart...

@_-CUKIERECZEK-_: Żegnaj?

Odpisałam i odłożyłam telefon. No pięknie...

***
Tadam! Pierwszy rozdzialik za nami :)). Jak się podoba? Jesteśmy mega ciekawe waszych opinii.

Badly than EverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz