O K A Y ?

540 39 5
                                    

Zagrodził  mi drogę do klasy tak
szybko... Jak jakiś powalony ninja. Spojrzał w moje oczy takim... Nie potrafię nawet opisać tego wzroku. Zacznie mnie wyśmiewać, no a jakżeby inaczej.

Zadarłam głowę by spojrzeć mu w oczy, co musiało z boku wyglądać komicznie. Mały krasnoludek patrzy w oczy olbrzymowi. Bo Horan był naprawdę wysoki, a ja, no cóż byłam niska i na dodatek mam tą delikatnie anemiczną sylwetkę. Patrzyliśmy tak na siebie dłuższą chwilę, co było dla mnie niekomfortowe. Nie dość, że mój najgorszy wróg wywiercał spojrzeniem dziurę w mojej czaszce to jeszcze bolał mnie kark.
- Czego chcesz?- mruknęłam, poprawiając torbę na ramieniu.

- Sprawdzić, czy wszystko jest okay.- wzruszył ramionami, jakby to było normalne.
Otóż nie, to było totalnie nie normalne. Wytrzeszczyłam oczy do granic możliwości. Może coś mu coś spadło na głowę? Ponoć budują przecznicę stąd jakiś ogromny hotel, może jakaś cegła się obsunęła i... Bum. Chciałam wyminąć chłopaka, ale zagrodził mi przejście ręką. Teraz zaczynam się bać.
- Masz wyrąbane, na to co piszą w gazetce.- Einstein. Einstein. W podświadomości klaskałam mu brawo, gdy odbierał nagrodę Nobla od jakiegoś naukowca. Otarłam nawet łezkę. Jak te dzieci szybko dorastają...

- Grasz na czas.- bąknęłam i stanęłam na palcach próbując zobaczyć co się dzieje w klasie.
- Twoje życie, to jedna wielka  pomyłka.- warknął chwytając mnie mocno za nadgarstek.
- Ta.- syknęłam chcąc wyrwać dłoń z uścisku.- To chyba już sobie wyjaśniliśmy.- na jego czole pojawiła się głęboka zmarszczka, co nawet uroczo wyglądało. Ta, gdyby tylko nie był takim gnojkiem.
- Wszyscy z ulgą by przyjęli, że cię nie ma.- Zabolało. Zabolało jak cholera. Ale spokojnie Horan. Wszystko w swoim czasie...
- Zgodnie z życzeniem.- warknęłam, w końcu wyszarpując nadgarstek. Odwróciłam się na pięcie zahaczając okiem o jego twarz. Był zaskoczony i... Przestraszony?
- Nie chciałem, tego powiedzieć.
- Chciałeś.
- Ej.- rzucił, ale się nie odwracałam. Po prostu wyszłam ze szkoły. Nie wiem, co mu odawala... Raz przeprasza, raz mnie wyśmiewa. Z tego co wiem faceci okresu nie mają. Chyba, że jestem niepoinformowana. Ktoś szarpnął mnie za ramię i to wcale nie było delikatne. Blondyn.
- Czego ty do cholery chcesz?!- wydarłam się, chłopak był chyba pod wrażeniem, że moje płuca to wytrzymały. Ja z resztą też.
- Szczerze?
- Nie, okłam mnie.- zirronizowałam machając rękoma.
- Nie wiem.- oparłam się o marmurową kolumnę.
- Czego nie wiesz?
- Nie wiem, czego od ciebie chcę.- potarł lewą ręką kark. Jeżu... Po prostu się ode mnie odwal Horan i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie. Może... Gdybym w końcu zaczęła mówić to co myślę byłoby lepiej?
- Daj mi spokój Horan.- bąknęłam i zeszłam po kamiennych schodkach.- I nie pisz do mnie.- Wsadziłam słuchawki do uszu i zaczęłam rozmyślać. Nad czym? Nad planem rzecz jasna.

***
Tadam! Trochę Horana. Jakie macie odczucia do tego chłopaka. Taki trochę chodzący okres cnie? XD
Rozdział może zostać zedytowany bo Laf gdzieś uciekła i nie zdążyła sprawdzić.
Buziole ;*

Badly than EverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz