Surprise, Horan

545 37 3
                                    

Wstałam zgodnie z budzikiem. Rozprostowałam kości i podeszłam do szafy. Na dzisiejszy dzień wybrałam luźną różową bluzkę z rękawem 3/4 i ciemne rurki z podwiniętymi nogawkami, a na nogi założyłam czarne baleriny (zdj).

 Na dzisiejszy dzień wybrałam luźną różową bluzkę z rękawem 3/4 i ciemne rurki z podwiniętymi nogawkami, a na nogi założyłam czarne baleriny (zdj)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szczerze? Mam gdzieś, że ktoś zauważy blizny na moich rękach. Udałam się do łazienki w celu odprawienia porannej toalety i ubrania się. Po 20 minutach gotowa udałam się do kuchni. Wzięłam do ręki jabłko i wyszłam do szkoły uprzednio zamykając dom na klucz.

Weszłam do budynku i od razu chciałam stamtąd wyjść. Udałam się pod klasę i spotkałam pod nią Niall'a. Dzisiaj to ostatnia osoba, z którą mam ochotę się widzieć, serio. Chłopak zauważył mnie i wyminął swoich znajomych. W tym Lezley... Gdyby tylko wzrok potrafił zabijać, już dawno byłabym martwa. Jego znajomi ogarnęli co się dzieje bez jakiejś spiny. Stanął przede mną i wręczył mi brązowy zeszyt.
- Masz rację, to, że twoje życie jest katastrofą nie znaczy, że muszę ci to ciągle wypominać.- spojrzałam na niego jak totalnego idiotę.

- Zarąbiste przeprosiny Horan.- Zacmokałam i wsadziłam pamiętnik do torby.

- Będziesz mi kibicowała na stołówce?- Uniosłam prawą brew.

- Jesteś głupi, czy głupi?

- Kuźwa, nie wnerwiaj mnie Moore.- wrzasnął, a po moich plecach przeszły zimne dreszcze. Cały hol zamarł, wlepiając w nas wzrok. To było naprawdę niekomfortowe. Nie mogłam uciec, nie mogłam dać mu tej cholernej satysfakcji no i opuścić kolejnych zajęć też za bardzo nie mogę. Wzruszyłam leciutko ramionami.

- Ostatnio zrobiłeś się bardzo nerwowy, to pewnie przez te pięć meczy, które zwaliłeś.- Zrobiłam małą przerwę by zaobserwować jak jego twarz robi się cała czerwona i by jeszcze odrobinkę podnieść jego ciśnienie.- Pod rząd.- Był jak wulkan, który jest bliski erupcji, mogłam przysiąc, że z uszu mu się kopci.

Uratował mnie dzwonek na lekcję. Szczerze? To nawet nie wiem, kiedy zrobiłam się taka odważna. Chyba znudziło mi się bycie szkolnym popychadłem. Usiadłam w pierwszej ławce, wiedząc, że blondas i reszta siadają z tyłu. Nie tym razem... Horan musiał wykminić mój tok myślenia i zajął miejsce obok mnie. Ja się kiedyś zabiję... I tak źle i tak niedobrze. Pani Collins obrzuciła chłopaka zdziwionym spojrzeniem, a on tylko ładnie się uśmiechnął. Cham, prostak, gbur, ciota, łajza, kretyn, idiota, dupek... I tak poleciała cała litania... Ręce zaczęły mi sie pocić a nogi nerwowo trząść. Boże, jeśli mnie jeszcze kochasz spraw, żeby tego nie zauważył, obiecuję, że następnym razem dam na tacę więcej niż zwykle... To co, dil?
Chłopak chyba nie zwrócił uwagi na mój mini zawał. Co nie zmieniało faktu, że się gapił...

- Muszę... Iść do pielęgniarki.- wybełkotałam i podniosłam się z miejsca.

- Horan, idź z nią, jeszcze zemdleje na korytarzu.- Ja cię Collins kiedyś zamorduję, za tą twoją troskliwość. Siadaj Horan na tą twoją kościstą dupę i zostań na lekcji. Byłam bliska płaczu, ja już nie wyrabiam. Klasa zaczęła szeptać a ja w trybie natychmiastowym opuściłam klasę i szłam w stronę biblioteki. Chris miał tam na mnie czekać... Ale jak zgubić tą blond przyczepę?

- Nie odpowiedziałeś na pytanie. Będziesz mi kibicowała na demonstracji w stołówce?- Horan! Zamknij ryja, gdy rozpaczam!

- Tsa, poradzę sobie dalej możesz już iść do klasy.- mruknęłam

- Gabinet jest w drugą stronę.- Parsknął. Cholera...

- Mam słabą orientację w terenie.- jęknęłam. Odwal się wreszcie ode mnie człowieku.

- Kłamiesz.- W zasadzie to nie. Serio, ciężko ogarniam jak jestem np. W lesie... Więc mówię pół prawdę.

- Nope.- poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Chris. Dzięki Bogu...

Zarzuciłam szatynowi ręce na szyi i mocno się w niego wtuliłam. Otuliła mnie delikatna woń wody kolońskiej i już nie zwracałam uwagi na zdezorientowaną minę blondyna.

-Możesz wracać skąd żeś przyszedł. Odprowadzę tą księżniczkę tam gdzie trzeba - powiedział Chris gdy się od niego odkleiłam.

Mina Horana? Bezcenna. Te jego niebieskie oczy prawie wyszły na wierzch gdy mój przystojny przyjaciel objął mnie ręką w pasie. Patrzyłam na niego z szyderczym uśmiechem. Mój wzrok mówił coś na kształt "wypieprzaj, Horan". Chyba to zrozumiał, bo odszedł do klasy po drodze odwracając się ze trzy razy. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam w oczy przyjaciela.

-Dziękuję - wyszeptałam wciąż na niego patrząc.

***
Wowowowo!! Mamy 660 słów! Cudowiaśny ten rozdział jak nie wiem! Napracowałyśmy się razem z Lucky ^-^
Buziaczki!!

Badly than EverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz