*CAMILA*
Obudziłam się rano...chwila. Jest 7.30, co się dzieje!? Gdyby dziewczyny obudziły się o tej nie zdziwiłoby mnie to, ale ja?
No nic...świat oszalał.
Wstałam po cichu kierując się do łazienki. Postanowiłam wziąć szybki prysznic...nie to żebym śmierdziała, ale dobra może troszkę. Po tej czynności ubrałam pierwsze lepsze spodenki i przewiewną bluzkę. Uznałam, że do czasu kiedy dziewczyny się nie obudzą, to posiedzę sobie na balkonie. Starałam się przejść z łazienki do mojego celu jak najciszej. Niestety wlazłam w paczuszki od paluszków i ciastek, które leżały na podłodze. Od razu spojrzałam na dziewczyny.
- Spokojnie. Od pięciu minut nie śpię, więc mnie nie obudziłaś. - Po tych słowach Miley powoli wstała z łóżka. Obracając swoją ciężka głową. Na co ja zaczęłam się śmiać. Wyglądała niczym zombie, jeszcze gorzej niż ja. Zaczekałam chwilę aż dziewczyna wróci do odległej dla niej teraz krainy, czyli do świata żywych i przytomnych. Gdy miałam pewność, że Miley wraca do rzeczywistości, podeszłam do Vix.
- Wstawaj! Wstawaj! - Krzyczałam jednocześnie ciągnąc ją za nogi.
- Ocipiałaś? - Wymamrotała coś pod nosem.
- Cholera jak my nie śpimy, to ty też nie! - Nadal próbowałam ściągnąć ja z łóżka, niestety Vix nie dawała za wygraną. W końcu rzuciłam się na nią i zaczęłam gilgotać.
- Idioci, wszędzie idioci. - Powiedziała Miley podnosząc ręce do góry. - Boże czemu stawiasz takich ludzi na mej drodze?
*VICTORIA*Kiedy wszystkie byłyśmy ogarnięte i ubrane postanowiłyśmy zjeść śniadanie w restauracji hotelowej. Zeszłyśmy na dół do dużego i przestrzennego pomieszczenia. Wybrałyśmy przytulny kącik przy oknie. Kiedy usiadłam od razu wzięłam menu do ręki.
- Co zamawiacie? - Zapytałam oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, niestety nie dostałam jej. Trudno się dziwić, jest tu tyle kuszący dań, że nie wiadomo co wybrać.
W końcu wybrałam naleśniki z owocami morza.Po dłuższej chwili czekania dostałam swoje jedzenie. Wszystko tak genialnie pachniało i smakowała.
Słowo wam daje, że byłam w niebie! Czy ja już mówiłam, że kocham jedzenie? W pewnym momencie moje chwilowe zachwycenie jedzeniem minęło. Do restauracji weszła piątka facetów. Normalnie nie zwróciłabym na nich uwagi, ale oni....ah sama nie wiem.
Kiedy usiedli niedaleko nas próbowałam nie patrzeć się w ich stronę. Niestety jak na złość coś ciągnęło moje niebieskie oczy w ich kierunku. W pewnym momencie zauważyłam jak dwójka z nich również przygląda nam z zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy. Chcąc nie chcąc przyjrzałam im się lepiej i już wiedziałam skąd ich znam.- To oni! - Wymamrotałam do dziewczyn odwracając głowę w stronę jedzenia.
- Jacy oni? O co Chodzi? - Nie zareagowałam na słowa Camili, udawałam zajętą jedzeniem. - Ja wiem, że twoja miłość do jedzenia jest większa niż do nas i już się z tym pogodziłam, że nie jestem jedyną w twoim życiu! Ale łaskawie powiedz o co kaman.
- To oni. Ci w maskach, co wczoraj ich widziałyśmy. - Dziewczyny ukradkiem zerknęły w ich stronę. Z tego co widzę dwójka tych samych chłopaków nadal nam się przygląda.
- Ten w czerwonych włosach to baba czy facet?
- Camila! Jesteś idiotką czy idiotką? - Widziałam, że na twarzy Miley zawidniało lekkie zirytowanie. - To facet i w dodatku boski...
Spojrzałam na towarzyszkę z uradowana miną. Czyli nie tylko mi podoba się jeden z nich? Uff co za ulga. Już myślałam, że tylko ja jestem jakaś dziwna, że pociąga mnie jakiś chińczyk czy koreańczyk, który latem nosi maskę na ryju....- Mi się podoba ten obok. - Mówiąc to poczułam jak robię się czerwona na ryju.
- Wy to gustu nie macie. - Na te słowa ja i Miley spojrzałyśmy na nią wrednym wzrokiem. Ja nie mam gustu?
CZYTASZ
Spokojna Przystań
Teen Fiction- Rzeczywiście ci się podoba! - Camila rzuciła się na mnie jak debilka. Normalnie bym ją odetchnęła, ale byłam jeszcze w,, transie''. - Daj spokój...Tylko na niego wpadłam. - Tak, a ten burak i banan nie schodzi ci z ryja przez te widoki. - Camila...