Bójka

141 17 4
                                    

*VICTORIA*

Odchyliłam lekko głowę i spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się i powoli otworzyłam usta. Chciałam mu coś powiedzieć, niestety nie było mi to dane. Zanim zdążyłam się obejrzeć chłopak został brutalnie odciągnięty ode mnie i rzucony na piasek.

*Taeyang*

Spotkałem się z chłopakami na mieście. Chciałem z nimi obgadać całą sprawę. Poradzić się ich, a zwłaszcza chciałem porozmawiać z Dragonem żeby odetchnąć. Muszę powiedzieć jej prawdę. Kocham ją, zależy mi na niej i nie zamierzam jej stracić.

 Szliśmy spokojnym krokiem w stronę plaży. Cieszyłem się z jednej rzeczy, a mianowicie : cieszyłem się, że chłopacy tak poważnie podeszli do sprawy. Naprawdę było widać, że za wszelką cenę próbują nam pomóc. 

Kiedy moja banda była zajęta jakże ożywioną rozmową, ja stanąłem w osłupieniu. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jeszcze dwie godziny temu to ja ją całowałem i trzymałem w rękach, a teraz ten idiota się do niej klei. W jednej chwili poczułem jak się we mnie gotuje. Zacisnąłem mocno pięści i rzuciłem się w stronę chłopaka powalając go na ziemię. Zacząłem okładać go pięściami zupełnie nie reagując na krzyki chłopaków ani Vix.

- Zostaw go! Zostaw! Co w ciebie wstąpiło?! - Usłyszałem przerażony głos dziewczyny. Kiedy powoli opadałem z sił, chłopakom udało się odciągnąć mnie od niego. 

- Co we mnie wstąpiło? Co we mnie wstąpiło?!! - Zacząłem drzeć się na całe gardło.

- Uspokój się.. - Poczułem ręce Topa na moich ramionach.

-Wybacz, ale to nie ja ukrywam prawdę. 

- Słucham?

- Słyszałam twoją rozmowę z Camilą. Długo zamierzaliście to ciągnąć? - Powiedziała jednocześnie pomagając wstać Harremu, a ja na nowo zamarłem.

- Cholera, powiedziała ci. Miałem ja to zrobić! Vix...ja. - Podszedłem do niej w wyciągając rękę w jej stronę.

- Naprawdę daruj sobie..

 W tym momencie poczułem jak znów się we mnie gotuje, ale tym razem jeszcze bardziej.

- Ty nie jesteś lepsza do cholery. - Powiedziałem wskazując na tego pobitego typa, który ledwo stał oparty o dziewczynę. 

*VICTORIA*

 Jak on może tak mówić? Jak może porównywać mnie do siebie? Jak on może sugerować, że coś mnie z nim łączy?

- Skoro oceniasz mnie tak nisko, to ta rozmowa nie ma sensu! - Powiedziałam ze wściekłością w głosie po czym odeszłam z Harrym. Po drodze słyszałam jeszcze wołanie chłopaków, ale nie zważałam na to. Kierowałam się w stronę domu Harrego. 

 Przepraszałam go chyba z milion razy. Opatrzyłam jego rozciętą ranę na czole i zrobiłam mu herbatę. Na szczęście chłopak po niedługim czasie poczuł się lepiej, ale ja i tak nie potrafiłam sobie tego wybaczyć. W końcu człowiek, który był mi tak bliski, na którym mi zależało został tak dotkliwie zraniony. 

*

Po dość długiej rozmowie z Harrym wróciłam do hotelu. Otwierając drzwi do pokoju od razu skierowałam się do pokoju w którym zastałam dziewczyny. Podeszłam do Camili popychając ja na ścianę i jednocześnie wypuściłam z ust wiązankę przekleństw, że dziewczyna otworzyła szeroko oczy jak i usta. 

- Co się dzieje? 

- I ty się pytasz jeszcze co się dzieje?


-----------------

Mam nadzieję, że się podoba. Zostawcie po sobie ślad. 

Miłej nocki

Spokojna PrzystańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz