Plaża

221 24 7
                                    

*VICTORIA*

- Daleko jeszcze? - Szczerze? Moja cierpliwość zamieniała się w lekkie zirytowanie.

- Cierpliwości.

Ej, żartujesz? Moja cierpliwość właśnie się kończy.

Nie mogłam się doczekać aż w końcu dowiem się, gdzie mnie zabiera. Szliśmy dość szeroką ścieżką wśród drzew i kwiatów. Coraz bardziej oddalaliśmy się od miasta. Zastanawiałam się dlaczego nie zabrał mnie po prostu do restauracji lub gdziekolwiek indziej. Czy dla niego zarośla są bardziej romantyczne? Nie powiem, było tu ładnie, ale następnym razem to ja ustalam miejsce spotkania.

Zatrzymaliśmy się przed wielkimi krzakami z bardzo dużymi liśćmi.

Gdzie ty mnie prowadzisz? W krzaki?

Chłopak podszedł do mnie i delikatnie złapał za rękę, co wywołało u mnie motylki w brzuchu. Poczułam przyjemne ciepło.

- Gotowa? - Zapytałam z uroczym uśmiechem.

Tak, pójdę z tobą nawet w te krzaki.

Chłopak pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy w zarośla i wbrew pozorom wśród nich była kolejna ścieżka. Niestety prawie cały czas się potykałam, liście doskonale blokowały promienie słońca.
Szliśmy tak jeszcze parę minut po czym zatrzymaliśmy się na końcu ścieżki. Taeyang przytrzymał moją rękę mocniej i przeprowadził przez ścianę liści, która stała nam na drodze. Przez krótką chwilę nic nie widziałam, słońce raziło mnie w oczy.

Zamknęłam oczy na krótką chwilę żeby się uspokoić. Dlaczego się denerwowałam, choć nawet jeszcze nie zdążyłam zobaczyć gdzie jestem?

Otworzyć? Czy jeszcze nie?
Otworzyć..

Zaniemówiłam, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Stałam podziwiając dziką bezludna plaże. Nie widziałam ani jednej osoby wśród tych wszystkich palm.
Taeyang znów złapał moja rękę i skierował się w stronę przystani, której wcześniej nie zauważyłam. Usiedliśmy na kocu. Przystań była tak długa, że czułam się jakbym była w samym centrum tego morza. Spokój, cisza, ciepło, słońce odbijająca się w tafli wody. Wszystko mnie tak pochłonęło, że nie zwracałam uwagi na nic innego, ale kątem oka zauważyłam, że mój towarzysz patrzy tylko na mnie.

- Wyglądasz jak krzak.

*Taeyang*

Udało się? Jest zadowolona? Chyba tak, przecież uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Wygląda dziś ładnie. Nie, nie źle. Wygląda pięknie? Też źle określenie. Nieziemsko?! Wygląda jak krzak, czy raczej roślina pełna róż. Rozkwita z każdą sekunda. Jest skupiskiem tysięcy takich róż. Przyciąga do siebie tym pięknym wyglądem.

- Wyglądasz jak krzak. - Zanim zdążyłem zorientować się co powiedziałem, dziewczyna patrzyła się na mnie przykrym wzrokiem. - Nie, to znaczy. Wyglądasz jak krzak róży. - Nie...co? - Wyglądasz jak róża. Jak piękny kwiat róży. Nieziemsko.

Zjebałem czy Zjebałem?

Nie, chyba nie... Zaczęła chichotać, to dobry znak?

- Dziękuję, ty też wyglądasz ładnie. - Mocno podkreśliła ostatnie słowo. Czyli wystarczyłoby gdybym powiedział to samo?

*

Chyba szło mi coraz lepiej. Z sekundy na sekundę miałem wrażenie, że coraz więcej nas łączy, że coraz bardziej się do niej zbliżam. Wtuleni w siebie oglądaliśmy zachód słońca.

- Kochanie nie opuszczaj mnie
Wiem, że nadal mnie kochasz
Dlaczego? Powiedziałem ci prawdę, potrzebuję cię.
Moja pa pa pa pa pani
Moja pa pa pa pa pani. - Zacząłem śpiewać po cichu do jej ucha jedna z naszych piosenek. Słyszałem jak cicho jęknęła. - Coś nie tak? To piosenka....takiego zespołu...

- Nie, nie. Śpiewaj dalej.

- Kochanie nie opuszczaj mnie
Wiem, że nadal mnie kochasz
Dlaczego? Powiedziałem ci prawdę, potrzebuję cię.
Moja pa pa pa pa pani
Moja pa pa pa pa pani....
Jes...jesteś wszystkim, wszystkim co mam.
Jesteś wszystkim czego potrzebuję. Jesteś moją panią, panią. - Starałem się dobrze zaśpiewać ostatnie wymyślone słowa. Starałem się wyczuć rytm. Dlaczego? Chyba nie chciałem żeby domyśliła się, że to nie tekst piosenki.

***

- Dziękuję. - Powiedziała szybko patrząc się w podłogę.
Objąłem ją w pasie i lekko przyciągnąłem do siebie.

- To ja dziękuję. - Wyszeptałem do jej ucha, po czym lekko je pocałowałem. Chyba ja to łaskotało, uniosła ramiona zawstydzając się. - Jesteś słodka. Jesteś moim promyczkiem.

Jest słodka kiedy się tak rumieni. Uwielbiam w niej tą niepewność, nieśmiałość. Przytuliłem ja dziś ostatni raz. Wdychałem jej słodki zapach, po czym patrzyłem jak znika za drzwiami pokoju hotelowego.


----------

Do następnego. Zostawcie ślad po sobie. Miłej nocki.

Spokojna PrzystańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz