Czy zdąży?

161 15 3
                                    

VICTORIA

Leżałam z najcudowniejszym facetem u boku. Oglądaliśmy razem to piękne morze.

Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co stało się parę minut temu. Przeżyłam swój pierwszy raz właśnie z nim, właśnie w tym miejscu. W tym cudnym miejscu.

Tak nagle moja cała złość i rozczarowanie znikły w mgnieniu oka. Zrozumiałam dużo rzeczy i choć nadal coś mnie bolało, wiedziałam, że nie mogę się tak dąsać.

Naszą chwilę rozkoszy przerwał mój telefon, który niemiłosiernie wibrował.

Camila: No gdzie ty?
Camila: Co ten Tajnoga cię zgwałcił czy co?
Camila: No nie mów, że nadal jesteś z nim...
Camila: Gołąbeczki 😍😍
Camila: A teraz na poważnie. Wracaj...
Camila: Miley za godzinkę ma samolot.
Camila: Miałaś być........ <-- Tak to kropki nienawiści.

Zaśmiałam się pod nosem i szybko zerwałam na równe nogi.

- Co się dzieje?

- Miley, samolot, lotnisko, godzina kumasz?

Taeyang przyglądał mi się z bardzo zdziwioną miną. Nie dziwię mu się, w końcu zamiast powiedzieć w prost o co chodzi, to ja bawiłam się w zgadywanki.

- Ojeja... No, mamy godzinę żeby ich pogodzić! Mówiłeś, że Dragon za nią szaleje, tak? Że naprawdę się zakochał... - Przerwałam pomagając mu wstać. - Ona go też tak lubi, lubi. Więc skoro my się pogodziliśmy, oni też dadzą radę.

- To jaki masz plan?

- A skąd wiesz, że już mam jakiś plan? - Uśmiechnęłam się, gdy chłopak podniósł swoje idealne brwi. - No dobra mam plan. Leć po chłopaków, wyjaśnij wszystko naszemu smokowi i potem szybciutko macie się stawić na lotnisko. Jasne?!

- Jak słońce skarbie. - Taeyang objął mnie w pasie po czym zrobił słodkie oczka.

- Nie czas na to. Ruszaj tyłek i leć!

MILEY

Spakowana i gotowa. Szczerze mówiąc myślałam, że wyjdzie tego więcej, a tymczasem biorę ze sobą tylko dwie torby.

Siedziałam z przyjaciółką i czekałam na powrót tej naszej zguby. Modliłam się o to, aby nie pokłóciła się z Taeyangiem. Nie zasłużyła sobie na dodatkowe nerwy.

- No gdzie ona jest no! - Camila maszerowała nerwowo z kąta w kąt. Śmieszny widok. - O! O wilku mowa!

Spojrzałam w stronę otwierających się drzwi. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam Vix.

- No ile można czekać?

- Hej, przecież zdążyła. Cami zejdź z niej.

- Dobra, lepiej już chodźmy, chyba, że wolisz w biegu iść na to lotnisko.

*

VICTORIA

Ja: Błagam nie spóźnij się...
Ja: Ona już kupuje bilet
Ja: Gdzie wy?

Taeyang: Za cholerę nie mogłem go wyciągnąć z pokoju..ale jakby dostał olśnienia. Jesteśmy w drodze.

Ja: Gdzie dokładnie?

Taeyang: No..dopiero wychodzimy...

Ja: Że co proszę?

Taeyang: Spróbuj ja jakoś zatrzymać..

Oszołomiona zaczęłam szukać wzrokiem dziewczyny. Nie było jej już w kolejce po bilety, nie było jej przy tej piepszonej kasie. Więc gdzie była? 

- Mam!

Kamień spadł mi z serca, gdy usłyszałam za sobą jej głos. Powoli odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na bilet, którym machała mi przed nosem. Wiedziałam, że za parę minut będzie chciała nas opuścić liczyłam się też z tym, że nie dam rady jej zatrzymać.

- Napewno nie zostaniesz? - Miley pokręciła głową przecząco. - A może, może dasz radę się z nim dogadać...no wiesz tak jak ja z Taeyangiem? Nie warto psuć wakacji.

- Vix. - Dziewczyna położyła ręce na moich ramionach. - Kupiłam już bilet, powiadomiłam wszystkich, że wracam. Ojejku, ja wiem, chcecie żebym została, ale ja chce wracać. Już nawet nie chodzi o niego, ale o tych wszystkich facetów.

Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam prawa wymagać od niej takich rzeczy. Doskonale wiedziałam przez co przeszła ze swoimi byłymi. Nie łatwe jest życie, gdy jesteś ciągle zdradzana i oszykiwana...i mimo tego, że smok nie zrobił nic poważnego, ona jednak nie potrafiła mu zaufać.

Wzięłam torby przyjaciółki i przeszliśmy do wielkiej poczekalni. Trudno było przecisnąć się przez taki tłum, tymbmardziej z takim bagażem. Kiedy wreszcie usiadłam na plastikowym krzesełku odetchnęłam z ulgą. Bawiąc się palcami, nerwowo szukałam znajomych twarzy w tłumie. Niestety nigdzie ich nie widziałam. Spojrzałam na wielki elektroniczny zegar: 17.47.
Spokojnie, wdech i wydech. Jeszcze trzynaście minut, trzynaście minut zanim będzie można zbierać się do samolotu. Przeniosłam wzrok na dziewczyny. Były ożywione rozmową, korzystały z tych chwil, które im zostały. Natomiast ja wykorzystałam ich nieuwagę.

Ja: Taeyang, błagam powiedz, że jesteście na miejscu...

---------------

Przepraszam, Przepraszam! 
Byłam pewna, że skończyłam książkę XD (coś mi się w głowie poprzestawiało) naprawdę przepraszam.

Mam nadzieję, że jest okej. Mówicie co myślicie.

Ps. Moja przyjaciółka postanowiła zacząć pisać, a ja uznałam, że może będziecie zainteresowani.

Zapraszam: Viqsaa
Może się spodoba :)

Spokojna PrzystańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz