56

23.5K 1.6K 136
                                    

Angelica

- A więc, co robimy? - pyta Liam.

- Może pizzę? - patrzę na niego błagającym spojrzeniem. - Mam straszną ochotę na pizzę.

- Okej, to musisz mi pokazać gdzie co jest, bo ja sam się pogubię.

Instruuję go, gdzie są składniki, sztućce i cała reszta. Dzielimy role w ten sposób, że ja kroję pieczarki, łagodną i ostrą paprykę, pomidorki i kukurydzę, a on zajmuje się robieniem ciasta. Ustalamy, że jedna połowa pizzy będzie ostra, druga nie.

W trakcie roboty rozmawiamy i śmiejemy się. Po pokrojeniu pierwszej porcji warzyw, postanawiam włączyć muzykę. Wkładam płytę do odtwarzacza i zaczyna lecieć Steal my girl.

- Angelico, czy ty sobie żartujesz?! - Liam rzuca mi nienawistne spojrzenie.

- Ja? Niee, po prostu włączyłam muzykę, żeby nam się milej pracowało - odpowiadam niewinnie.

- Ale że One Direction?!

- Wow, umiesz już ich rozpoznawać! Jestem z ciebie dumna - poklepuję go po plecach. - Poza tym nie zapominaj, że razem jedziemy na ich koncert za miesiąc.

- Chyba powinienem zacząć żałować - rzuca, wracając do mieszania składników na ciasto.

Podśpiewując dalej kroję warzywa i co chwila zerkam na Liama, który też co chwilę na mnie patrzy, a co jakiś czas nasze spojrzenia się krzyżują.

Gdy kończę kroić pomidorki, podchodzę do Liama.

- Coś długo ci idzie robienie tego ciasta - zauważam, bo dopiero je rozkłada na blasze.

- Wiesz, że robienie ciasta jest męczące? - mówi odrobinę zmęczonym tonem, a ja chichoczę, sama nie wiem czemu.

- Chodzisz na siłownię, a zrobienie ciasta do pizzy sprawia ci taki kłopot? - szturcham go.

Gdy chce wziąć mąkę, by nasypać ją na ciasto, ja go wyręczam. Biorę małą garstkę, ale sypiąc na ciasto, przypadkowo sypię trochę również na Liama.

- Czy ty mnie właśnie posypałaś mąką? - wbija we mnie poważny wzrok.

- Niee, no skądże - znów chichoczę, a gdy Liam łapie miskę stojącą obok i podchodzi z nią do kranu, wiem, że nie skończy się to za dobrze.

Już chcę się wycofać z kuchni, gdy nagle czuję jak woda spływa mi po głowie na koszulkę, spodnie, stopy, a Liam zaczyna się śmiać.

- Jak mogłeś!? - zabieram mu miskę z ręki, czym prędzej nalewam do niej wodę i biegnę w stronę uciekającego Liama. Gdy go dopadam, a on cały moknie od wody, łapie mnie za nogi i bierze jak worek z ziemniakami. Już chce coś powiedzieć, ale nagle drzwi do domu się otwierają.

- Cześć kocha... - mama urywa, widząc w jakiej sytuacji nas zastała. Liam speszony szybko odstawia mnie na ziemię, a wtedy Marly z impetem wbiega na niego, przewracając go. Liam jakby nie wzruszony tym, że pies go powalił i teraz leżąc na podłodze liże go po twarzy, śmieje się donośnie, a ja nie wiem co zrobić.

- Cześć! Już wróciliście?! - wyduszam w końcu, schylając się po Marly i odciągając ją od Liama.

- Nie, nie wróciliśmy. Jesteśmy ukrytymi bliźniakami twoich rodziców - mówi tata ironicznie, po czym podchodzi do Liama. - My się chyba jeszcze nie widzieliśmy.

Internetowa znajomośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz