Część XIX

341 29 6
                                    

Miasto było ponure, od pewnego czasu straciło swą radość i blask. Gdy tu mieszkałem o tej porze, każdy siedział na podwórku, a teraz nikogo nie ma. Ulica była szeroka, ale bez chodnika. Pobocze było pokryte białym puchem. Drzewa opadły z liści, a pokryły je płatki śniegu. Domy były w kolorach bieli i czerni. Przechodziłem się wzdłuż ulic, aż przed sobą zobaczyłem stary, rodzinny domek.
Nie został sprzedany, mieszka w nim jakaś kochająca się rodzina. Był w kolorze szarym. W oknie mogłem ujrzeć dwie postacie: kobietę i mężczyznę, którzy przytulają swoje małe pociechy.
Nie chciałem na to patrzeć, poszedłem dalej.
Parę domów później, ujrzałem piękny żółty dom. Mieszkała w nim Madeleine. Gdy tylko na niego spojrzałem przypomniały mi się wszystkie wspomnienia. Miał on należeć do niej kiedy się ożeni.
Oczy mi zaszły łzami.
Szedłem dalej.
Musiałem stanąć na chwilę, aby przypomnieć sobie drogę do domku.
Nagle spostrzegłem polną drogę.
Skręciłem w nią.
Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem miejsce, którego szukałem.
Wyglądało tak samo jak przed kilkoma latami.
Ogromne drzewa przysłaniające jezioro. W jednym z drzew znajdował się nasz domek.
Przeszedłem przez całe jezioro i nic.
Nagle mnie oświeciło.
On znajdował się na górze.
Spojrzałem i zobaczyłem drewniany domek.
Wspiąłem się na drzewo.
Kopnąłem drzwi.
Wszedłem do środka.
Domek był duży. Obok małego okienka leżał stary materac.
Obok niego wisiała mała półka,na  której zobaczyłem kopertę.

Drogi Natanielu!
Nie ma mnie na tym świecie.
Nie obwiniaj się, to nie przez ciebie.
Zabiłam się przez moją chorobę.
Nie chciałam, aby ludzie patrzyli na mnie jak na kosmitę.
Nie chciałam, abyś patrzył jak cierpię.
Nie chciałam, leżeć w szpitalu i czekać na śmierć.
Nie wyzdrowiałabym
Wiedz, że cię kocham
Ale życzę wam szczęścia z Amy.
Dbaj o nią.
Na materacu leży misiek, daj go Amy.
Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz!
Madeleine!:)

Łza spłynęła mi po policzku.
Pieprzona choroba zabrała mi przyjaciółkę.
Pieprzony ja nie pomogłem jej.
Podszesłem do materaca, sięgnąłem po misia.
Zabrałem jeszcze parę rzeczy Magdy, aby o niej pamiętać.

Ale i tak będę.

Wyszedłem z domku, nie chciałem opuszczać tego miejsca. Bałem się, że jeśli to zrobię, każdy zapomni o mojej przyjaciółce.
Przy drzwiach spojrzałem jeszcze raz na pomieszczenia i ruszyłem w stronę autobusu.
W nim patrzyłem na pluszaka.

Przypomniał mi się dzień kiedy jej go dałem. Był to prezent od mojej babci, której nie zdążyłem poznać. Chciałem, aby miała coś ode mnie. Ona bardzo się ucieszyła. Tamtego dnia coś do mnie poczuła.

Wyszedłem z autobusu.
- Kurwa! Jak chodzisz?- krzyknęła osoba za mną.
- Przepraszam. - odparłem i poszedłem dalej.
Zaczął padać śnieg.
Byłem jeszcze kawał drogi od domu, a śnieg padał bez przerwy zasłaniając cały świat.
Postanowiłem zajść do jednego z domów i przeczekać wichurę.
Zapukałem do drzwi.
W nich stanęła dziewczyna o czarnych włosach i w takim samym kolorze oczach.
- Wejdź. - powiedziała
Wszedłem do pomieszczenia.
- Cześć, jestem Anabell. - powiedziała- mów do mnie Ana. - dodała
- Nataniel. - odparłem
- Co cię tu sprowadza? - zapytała
- Strasznie pada, a do domu mam daleko. - powiedziałem
Dziewczyna poszła zrobić herbatę.
Kojarzyłem ją.
- Czym się interesujesz? - zapytałem
- Motoryzacja, boks. - powiedziała
- Kobieta z jajami. - odparłem
Dziewczyna zaśmiała się.
- A ty? - zapytała

Sam nie wiem czym się interesowałem. Uwielbiałem grać w nogę. W garażu stoi od dawna nie używany ścigacz.

- Sam nie wiem. - odparłem
Dziewczyna zrobiła dziwną minę i usiadła przy stole.
- Uczysz się w naszej szkole? - zapytałem
- Nie, pracuję. - odparła - Nie jestem na utrzymaniu rodziców. Wyprowadziłam się od nich - dodała.
- W wieku szesnastu lat? - zapytałem
- Musiałam. - odparła
Ana momentalnie posmutniała.
- Przepraszam, że cię o to zapytałem. - odparłem
- Skąd mogłeś wiedzieć. - odparła - przeprowadziłam się tu w poszukiwaniu brata. - dodała
- Powodzenia. - powiedziałem
- Dzięki. - odparła - Moja matka miała wcześniej jakiegoś faceta, z którym miała dziecko. A on mieszka tu.
Dziwne, że ledwo się znamy, a ona już powiedziała mi takie rzeczy.
- Znasz może jakiegoś Nataniela?- zapytała
- Przecież ja mam tak na imię. A żadnego innego chłopaka o tym imieniu tu nie ma. - odparłem
- To znaczy, że jesteś moim bratem? - zapytała
- Na to wychodzi. - powiedziałem
Niestety po godzinie siedzenia z Anabell musiałem iść do domu.

Czy Anabell naprawdę jest siostrą Nataniela? Co zrobi Amy gdy się o tym dowie? Jak zareaguje ojciec?
Wszystko w następnych częściach!:)

Hello! Oto przychodzę z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się wam spodoba i dacie gwiazdkę! oraz skomentujecie!
Zapraszam was na grupę na FB "Wattpad Polskie opowiadania" :) 
Gwazdkujesz + komentujesz = motywujesz:)

Telefon I Ona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz