Rozdział 21

100 7 27
                                    


#Alex #

Dalej łaże po uliczkach nie znanego mi miasta. Robi się już ciemno a ja nadal nie mam gdzie nocować. Hotel? Nie mam hajsu. Szłam tak dalej gdy nagle zobaczyłem tabliczkę z napisem "Warszawa" . No tak. Tu mieszka moja babcia. Natychmiast przyśpieszyłam kroki. Przypomniałam sobie nazwę ulicy i dom. Szybko znalazłam się pod jej adresem po czym zapukałam. Otworzył mi muj kuzyn Kris. Odrazu się do mnie przytulił. W końcu nie widzieliśmy się 10lat.
-Alex, co tu robisz?
-Wszystko Ci później wytłumaczę, gdzie babcia. -Muwiłam powoli wchodząc do domu.
-Bo widzisz.... Babcia... Nie żyje.
- Ale jak to?
-Staruszka miała już swoje lata.
-Tak, mi przykro. Mogłabym zanocować?
-Jasne. Idź prosto i po prawej jest pokój babci. Tam możesz dziś spać.
-Ok, dzięki.

# Kris #

Jestem bardzo zaskoczony odwiedzimami Alex. Dawno jej niewidziałem. Nagle uslydzałem dzwonek do drzwi. Była to moja dziewczyna.
-Hej, zajęty jestem.
-AHA, ale wiesz mieliśmy dziś razem wyjść.
-Nie mam teraz czasu pa.
-pa.
Po zamknięciu drzwi poszedłem do Alex aby się zapytać czy chcę coś do picia.
-Chcesz coś pic.?
-Soczek masz?
-Mam.😊
Poszedłem do kuchni po czym znowu usłyszałem dzwonek do drzwi. Myśląc że to moja dziewczyna otworzyłem ale bardzo tego pożałowałem.

#Alex #
Gdy muj kuzyn poszedł mi po Soczek zaczęłam rozkładać cb łóżko. Nagle uslyszłam jakiś huk. Powoli podążałam w stronę drzwi. Zobaczyłam......nie.... To niemoże być prawda... Zobaczyłam tego samego gościa co w szpitalu. Tym razem był ubrany w czarny strój do którego była po bokach przyczepiona broń. Nie był sam. A z kolegą. Kris sobie poradzi. Umie się bardzo dobrze bić, za to mi zostało tylko uciekać. Ponieważ mieszkanie znajdowało się na poddaszu wyszłam przez okno kierując się na dach. Tym razem gonił mnie ten drugi. Schowałam się po drugiej stronie dachu. Mysłał że mnie tam nie ma więc ze skoczył na parter. Postanowiłem wrócić do mieszkania. Wzięłam patelnie i nuż z kuchni. Po woli i po cichu kierowałam się w stronę tego człowieka duszącego mojego kuzyna. Z całej pety uderzyłam go z zaskoczenia patelnią po czym wzięłam za rękę Krisa i wybiegłam z nim z domu.
-masz auto? -Muwiłam zadyszanym głosem.
-Mam.-Kris był zawsze rozgadany ale niedziwie się że w takiej sytuacji tylko tyle potrafił powiedzieć. Szybko wsiadliśmy w auto i zaczęliśmy jechać jak najszybciej.
-Możesz mi powiedzieć co ty odwalasz?
-Przysięgam że niewiem kto to jest. Zostałam porwana i potem zapadłam chyba w śpiączke. Niewiem ile spałam. Gdy się obudziłam byłam przywiązana do jakiegoś metalowego łóżka. Weszła do mnie miła pielęgniarka która była zaskoczona tym na czym leżę. Po tym jak ona weszła wszedł ten człowiek... Ten który próbował cie zabić.... I udusił tą pielęgniarkę... Miała nożyczki... Ja wzięłam je.. Obciełam jakoś te liny i w ostatniej chwili uciekłam. Gdy skapłam się gdzie jestem postanowiłam u ciebie zanocować bo nie miałam gdzie... Rozumiesz?... Ja nie znam tego człowieka.... Nie widziałam go nigdy na oczy.. -Muwiłam szybko i ze łzami w oczach bo byłam w świadomości że zaraz ten człowiek może nas zabić.
-Nie wiem co mam powiedzieć.... Musimy uciekać.... Ale gdzie?
-Jedź na lotnisko.... Wylatujemy do Anglii.... Tam mieszkam, będzie dobrze.......

----------------------------------------
Hej, yyy ja chciałam powiedzieć że jeśli nie chcecie to Krisa już niebedzie opisywany od jego perspektywy. Tylko w tym rozdziale tak musiałam bo od Perspektywy Alex nie miało by to sensu. To papa

GWIAZDKUJESZ==KOMENTUJERZ===MOTYWUJESZ 😘 😘 😘

"You Are My Queen" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz