- Dlaczego, chciałeś mi to pokazać? - stali w tunelu czasoprzestrzennym, zatrzymani pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością. Dookoła ich głów, latały niebieskie drobinki, iskrzące się jasnym światłem.
- Chciałem, żebyś wiedziała, że jesteś potomkinią złego człowieka. Zasłużyłaś na śmierć, jednak nie mogę cię zabić.
Ulga w jej ciele była ogromna. Jeśli dojdzie do momentu, gdzie będzie miała okazję do wyniesienia kamienia z domu, on w akcie odwetu nie pozbawi jej życia. Była połączona z nim jakąś niewidzialną linią, która sprawiała, że czerpał z niej siły. Zapewne momentem zapalnym było, wlanie jej krewi do kamienia. Dobrze wiedziała, że sama była sobie temu winna.
- Wróćmy do domu - poprosiła go, bojąc się utknąć tu na dłużej.
Uśmiechnął się cierpko i mrugnął do niej okiem. Poczuła ucisk w podbrzuszu, a świat wokół niej zawirował.
Tym razem udało się jej wylądować na nogach, zapewne dzięki temu, że Baldric sztywno trzymał ją w objęciu. Odsunęła się od niego w szybkim tempie i rozejrzała się po okolicy.
Nie rozpoznała miejsca, w którym się znajdują, to musiało być kolejne wspomnienie, którym postanowił ją pomęczyć i ukazać jakie trudne miał życie. Westchnęła, nie on pierwszy miał pod górkę, a mówi o tym jakby był jedyny na świecie.
Znajdowali się w małym pokoju o ciemnym i obskurnym wnętrzu. Po środku znajdowała się mała kołyska, w której leżało małe dziecko, które musiało mieć około roku. Mały Baldric, szczebiotał coś do siebie i zabawiał się swoimi małymi stópkami. Miał na sobie brudne ubranko, które było na niego o wiele za duże.
Gdzieś za ściną, słyszała ciche pojękiwanie mężczyzny i uderzanie czegoś o ścianę. Wyobraźnia od razu podstawiła jej obrazek, tego co się tam dzieje.
Baldric, przez chwilę popatrzył się na dziecko i z nieodgadniętym wyrazem twarzy pociągnął ją w stronę drzwi. Otworzył je szybkim ruchem i nawet nie zawahał się gdy jego dawne wcielenie zaczęło cicho popłakiwać, zapewne znudził się leżeniem w kołysce.
Wyszli na wąski korytarz, na którym walały się jakieś męskie ubranie i czarne lakierki. Na końcu korytarza, znajdowało się wejście do kuchni, do którego zaczął ją prowadzić. Szarpnęła za swoje ramię i odsunęła się od mężczyzny na długość ramienia.
- To jest bez sensu, ukarałeś mnie już wystarczająco, co chcesz jeszcze osiągnąć? - zapytała wypluwając włosy z ust. - Rozumiem, że twoje życie nigdy nie było kolorowe i za wszystko odpowiada mój dziadek, ale ja nim nie jestem i nie możesz mnie karać za coś co on uczynił Baledricu.
Chciała do niego dotrzeć, pokazać że rozumie jego sytuacje, że niczym nie zasłużył na takie życie.
- Nic nie wiesz, to ja wychowywałem się na ulicy, a nie twój ojciec. W czym jest lepszy ode mnie, że miał dom i obu rodziców, możesz mi to wytłumaczyć?
- Cholera Balrdic nie potrafię, nie jestem moim ojcem, czy dziadkiem, kiedy w końcu to zrozumiesz? - była zdenerwowana, ostatkiem cierpliwości powstrzymywała się przed użyciem mocy, chciała by w końcu ucichł, a jęki jego matki zniknęły.
- Mam dla ciebie propozycję. - podniósł swoją elegancką twarz do góry- umożliw mi spotkanie z twoim ojcem, chce z nim porozmawiać, a to wszystko się skończy- widziała w jego oczach strach.
CZYTASZ
Psycho House [Zakończone]
ParanormalIndygo musi zamieszkać z ciotką, której dom został zbudowany na zgliszczach szpitala psychiatrycznego. Dusze tragicznie zmarłych zostały na ziemi i przechadzają się po swoim dawnym terytorium, siejąc zamęt i strach. Jak Indygo poradzi sobie w "Psy...