-Wstawaj koleżanko - usłyszała nad uchem donośny głos i wydawało się jej że należy do Reychal... Kurde, nie miała ochoty na rozmowę z nią. Zasłoniła twarz poduszką i zamknęła oczy. -Nie ignoruj mnie - zezłościła się dziewczyna.
Indygo westchnęła i podniosła się do pozycji siedzącej, spojrzała w okno. Reychal musiała podnieść rolety bo jej oczy ujrzały ledwo wchodzące słońce. Cholera dopiero świta.
-Po co mnie obudziłaś? - warknęła do Reychal, przecierając oczy.
-Nudziłam się, nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Moja przyjaciółka Blaze obraziła się na mnie i schowała gdzieś w piwnicy.
Cholera co? Przyjaciółka? Ah no tak, to przecież popieprzone miejsce, gdzie duchy to normalność.
Raczej nie przywyknie do tego szybko. Nigdy nie sądziła że to co się dzieje w książkach i kiepskich filmach naprawdę istnieje.
-Oh biedactwo - wycedziła przez zęby i wstała z łóżka przeciągając się. Spojrzała na zegarek, była dopiero 5:46. Schowała twarz w dłoniach, w domu nigdy nie musiała wstawać o tej porze.
Hm domu.. Teraz to miejsce jest twoim domem. Poprawiła się w myślach, czy kiedykolwiek się do tego przyzwyczai? Nie nazywać domem miejsca w którym się wychowywała i dojrzewała.
Podeszła do szafy i wyjęła czarne spodnie i czerwony podkoszulek, złapała je w ręce i szybko wychodząc na zewnątrz, zamknęła się w łazience naprzeciwko pokoju. W końcu nie będzie musiała patrzeć na Reychal. Ta dziewczyna była dziwna i nieprzewidywalna. Nie wiedziała do czego jest zdolna, wolała więc nie ryzykować.
Puściła ciepłą wodę i nucąc pod prysznicem, spędziła tam jakieś półgodziny. Nie musiała myśleć wtedy o tych "dziwnych mieszkańcach" tego domu. Zaczęła myśleć co dzieje się u jej przyjaciół w Chicago, oprócz szybkich rozmów przez telefon przed wyjazdem nie miała z nimi żadnego kontaktu. Zasmuciło ją to że nikt nie spróbował do niej zadzwonić i spytać co u niej. Myślała że coś dla nich znaczy. Tak samo było z rodzicami, ale na nich od początku nie liczyła, wiedziała że sami się do niej nie odezwą, a sama jest zbyt dumna żeby to zrobić.
Przeczesała włosy, obserwując swoje oblicze w lustrze. Czy dla kogoś się liczyła? Czy ktoś pamięta o jej istnieniu?
Odetchnęła, przecież sama wpakowała się w to bagno, więc sama musi sobie z tym poradzić, tak jak robiła to zawsze.
-Indygo - usłyszała głos Reychal, po czym ta zaczęła pukać. - Nudzi mi się do cholery. - powiedziała to piskliwym głosem, całkiem nie podobnym do niej.
Dziewczyna otworzyła drzwi i wyszła na korytarz, gromiąc wzrokiem tę blond włosom wariatkę. Zaciekawiło ją dlaczego Reychal trafiła do tego szpitala i dlaczego nie chciała mówić o tym miejscu. Była pewna,
że wkrótce i tak pozna prawdę, hm dobrze wiedziała że szpitale psychiatryczne w dziewiętnastym i dwudziestym wieku, nie były zbytnio ciekawym i bezpieczny miejsce. oglądała kiedyś o tym dokument w telewizji, ludzie umierali w niewytłumaczonych sytuacjach, personel czuł się bezkarny, przeprowadzano eksperymenty i przeprowadzano operacje na mózgach. Za szpitalami gdzie w współczesnych szpitalach jest park dla pensjonariuszy, tam zazwyczaj znajdowały się cmentarze dla pacjentów i personelu, chowano tam około setki miesięcznie. Szpitale psychiatryczne wtedy nie leczyły one istniały tylko po to by przyspieszyć śmierć chorym pacjentom, którzy nie byli zdolni do życia w społeczeństwie. Jednego była pewna, w życiu nie chciałaby trafić do takiego miejsca.-Reychal daj mi spokój - zbeształa ją, omijając wzrokiem jej zęby, ten widok nie należał do najprzyjemniejszych.
-Przecież jesteś moją przyjaciółką - złapała ją za ramię, Indygo przewróciła oczami odtrącając jej dłoń.
Minęła ją przy schodach i ruszyła w kierunku kuchni. Niestety usłyszała za sobą kroki Reychal. Zrezygnowana chyba będzie musiała pogodzić się z jej towarzystwem. Może później wymyśli jakiś sposób aby się jej pozbyć, a może spróbuję uzyskać trochę informacji o domu, jak na razie nie była zbyt wylewna i mówiła o nim tylko monosylabami.
Reychal radośnie przeskoczyła cztery schodki w dół, zachowując równowagę, niczym kot. Ta dziewczyna ją zaskakiwała. Ustała na ostatnim schodku, blokując zejście. Indygo westchnęła, patrząc wyczekująco, na to co dziewczyna ma do powiedzenia, ale szczerze nie była tego ciekawa.
-Musisz mi w czymś pomóc - powiedziała, czerwieniąc się jednocześnie. Z rumieńcami wyglądała tak niewinnie, prawie jakby była żywa.
Indygo przytaknęła głową, wyczekując słów dziewczyny.
-Jest pewien chłopak- jej poliki zalały się purpurą - musisz mi pomóc, go poderwać. - wydusiła z siebie zawstydzona, na co Indygo miała ochotę wybuchnąć śmiechem , ale dobrze wiedziała, że nie wyniknęło by z tego nic dobrego. Dziwnie było słuchać o podrywaniu z ust ducha.
-Reychal - mruknęła - pogadamy o tym później, jetem głodna - wywinęła się od odpowiedzi i ruszyła w stronę kuchni.
Według jej, w tym domu, przydało by się odświeżenie i zdjęcie tych ohydnych ciemnych tapet, które były prawie na każdej ścianie.
Usłyszała ciche pojękiwanie jakieś kobiety dochodzący z kuchni, stanęła i zaczęła nasłuchiwać. Co się tam działo? Stawiając delikatnie stopy, by nie wydawać żadnego dźwięku, podeszła do wejścia i przystanęła obok. Wyjrzała jednym okiem i zszokowana wciągnęła powietrze.
Na wyspie kuchennej siedziała ciotka Angie, odwrócona do niej tyłem, a przed nią stał ze spuszczonymi spodniami, ten młody ogrodnik o przerażających oczach. Nie wierzyła własnym oczu, przecież on był o niej na pewno o połowę młodszy, czuła że zaraz się zrzyga.
Mężczyzna kąta okiem zauważył ją, ale nie zaprzestał rytmicznego poruszania się w wnętrzu Angie. Uśmiechnął się tylko cierpko i mruknął do niej okiem. Zniesmaczona Indygo wybiegła z stamtąd ku swojemu pokoju, przewracając po drodze Reychal, która nie wiedząc co się stało wstała i zajrzała do kuchni. Gdy była już w połowie schodów, usłyszała głos ciotki.
-Reychal chcesz się przyłączyć? - Indygo aż ustała na schodach, wyczekując odpowiedzi dziewczyny.
-Nie dzisiaj - odpowiedziała i zaczęła się śmiać piskliwym głosem, a chłopak jej zawtórował.
CZYTASZ
Psycho House [Zakończone]
ParanormalIndygo musi zamieszkać z ciotką, której dom został zbudowany na zgliszczach szpitala psychiatrycznego. Dusze tragicznie zmarłych zostały na ziemi i przechadzają się po swoim dawnym terytorium, siejąc zamęt i strach. Jak Indygo poradzi sobie w "Psy...