Rozdział 1

6.1K 266 209
                                    

- Myślę, że to szalony pomysł - powiedział Liam, nawet nie podnosząc wzroku, znad książki.

- Pomyśl o tym Liam, to nie jest niemożliwe. - Chętnie odpowiedział Louis.

- Nie powiedziałem, że to jest niemożliwe. - Nadszedł moment, w którym uniósł swój wzrok i zobaczył Louisa, chodzącego w tę i z powrotem, na tyłach biblioteki.

Louis odwrócił się i posłał mu pytające spojrzenie.

- Chodzi mi o to - kontynuował Liam - nie ma mowy, by twoi rodzice pozwolili ci wyjechać. Na sześć miesięcy? Do Stanów? By studiować... historię sztuki? Gościu, jedź do Włoch na miesiąc na wakacje, jeśli chcesz studiować sztukę.

- To nie jest tylko historia sztu... - Louis zaczął mówić, ale Liam mu przerwał.

- Mamy masę przyjęć w następnym semestrze. Są urodziny babci...

- Widzisz? - zapytał Louis, trochę za głośno, jak na bibliotekę. - Przez to właśnie jestem zmęczony. Biorę udział w przyjęciach, które mnie nie obchodzą. Królowa ma wystarczająco dużo urodzin. To nie tak, że to robi różnicę czy przyjdę, czy nie.

- Robi to różnicę, dla mnie - odpowiedział Liam, ściszając głos.

- Liam - Louis zatrzymał się na moment i usiadł obok swojego ulubionego kuzyna. - Wiesz co mam na myśli. Nie jesteśmy już ośmiolatkami, nie możemy biegać przez całe przyjęcie.

Liam uśmiechnął się do wspomnień, gdy gonili się nawzajem po korytarzach pałacu, w ogrodach, gdzie wielu pracowników spędzało cały dzień nad ogrodnictwem. Jak złapali żaby i schowali je tak, by potem pokojówki mogły je znaleźć, krzycząc przez cały czas. Wtedy dostali reprymendę od rodziców, ale nie przejęli się tym zbytnio, ponieważ zazwyczaj byli grzecznymi dziećmi. Zachowywali się uprzejmie i dostawali wspaniałe oceny.

Pomimo tego, iż Liam był rok szkolny młodszy od Louisa, chodzili razem do klasy, odkąd tylko pamiętał i Liam nie miał z tego powodu żadnych problemów, był nawet mądrzejszy od niektórych dzieciaków z starszych klas. Nie mieli zbyt dużej ilości przyjaciół, ponieważ byli 'księciami' lub 'księżniczkami' jak dużo uczniów ich nazywało, ale mieli naprawdę szczęśliwe i 'normalne' dzieciństwo. Mieli siebie nawzajem i tylko to było im potrzebne.

- Nawet jeśli oboje pójdziemy na publiczne, społeczne i jakiekolwiek przyjęcia zaplanowane na przyszły semestr, zanudzimy się na śmierć, zawsze tak jest. Nie możemy rozmawiać, zawsze są tam ludzie, którzy oczekują od nas byśmy byli perfekcyjni albo gorzej, oczekują że nabałaganimy, więc będą mieli o czym pisać w gazetach. Mam na myśli, nie masz jeszcze tego dość, Liam?

Liam rozważa swą odpowiedź, przez kilka sekund. - Tak właściwe... Nie, nie bardzo.

- Tak, ponieważ jesteś w centrum uwagi, kurwa - Louis palnął Liama w tył głowy, a ten mu oddał.

- Nie, mam na myśli, to nie jest coś, w czym chętnie biorę udział, ale jest jak jest i uprzejmie to akceptuję. Wierzę, że nienawidzisz tego tak bardzo, jak mówisz, nawet jeśli jest to coś, czego byś samemu nie wybrał.

- Tak, mówisz tak, ponieważ jesteś drugi w kolejce do tronu i nie masz szans, żeby się z tego wydostać. Powtarzasz się, koleś. - Louis jest coraz bardziej zdecydowany. Chce to zrobić. Wyjechać do Ameryki, tylko na semestr, to wszystko o co prosi. Ochoczo powróci do swych książęcych obowiązków, gdy to skończy.

- Cóż sam nie jesteś tak daleko w tej kolejce. - Zwraca uwagę Liam z uśmiechem na twarzy.

- O mój Boże, Liam, masz rację. Powinienem zacząć polerować moją koronę, bo tylko szóstka ludzi musi umrzeć, abym miał roszczenie do tronu. - Louis zaczął dramatycznie niemalże krzyczeć.

My Fairytale (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz