Rozdział 10

2.6K 213 194
                                    

- Niall, wiesz gdzie jest kawiarnia Lauren? - zapytał Louis, zakładając swe vansy.

- Ta hipsterska kawiarnia? Nigdy tam nie byliśmy - powiedział Zayn.

- Dlaczego pytasz? - Niall zignorował Zayna.

- Spotykam tam się z kimś. Ten szalony nauczyciel dał nam najdziwniejszy projekt, kiedykolwiek. Będzie to bal, jak wiesz, w starych czasach. Organizuję to z innym gościem - wyjaśnił Louis.

Zayn i Niall zmarszczyli swe twarze i roześmiali się. - Więc robicie coś w stylu imprezy tematycznej w szkole średniej? - zapytał Niall.

Louis również się zaśmiał. - Tak, a wy na nią przyjdziecie.

Natychmiast przestali się śmiać. - My? Dlaczego? - Niall wciąż się uśmiechał.

- Musimy pozapraszać ludzi - odpowiedział Louis.

- Więc jesteś tym, który wynajmuje DJ i nadmuchuje balony? - Zayn zapytał, rozbawiony.

- Nie sądzę, żeby balony były częścią jakiegokolwiek formalnego balu - powiedział Louis, w połowie żartując.

- Pff, a skąd możesz wiedzieć?

Louis zachichotał. - To wiecie gdzie jest ta kawiarnia?

Niall wstał z kanapy. - Pewnie, pójdziemy z tobą.

Kiedy winda się otworzyła Harry był w środku.

- Hej, gdzie idziecie? - zapytał.

Zayn przytrzymał drzwi przed zamknięciem. - Odprowadzamy Louisa na randkę. Chcesz iść?

Harry zamarł na chwilę. Tylko Niall to zauważył.

- To nie randka. To projekt grupowy - poprawił Louis.

- Przyszedłem się was spytać czy pójdziecie ze mną do biura Shane. Muszę dać mu kilka rzeczy - powiedział Harry, unosząc okładkę, którą miał ze sobą.

Weszli do windy, Zayn wcisnął przycisk. - Cóż kawiarnia jest po drodze.

~*~

Spacer był dość długi. Następnie Niall wskazał budynek naprzeciwko. - Tam jest sklep, my idziemy w drugą stronę - wskazał w ich lewo.

- Ok, dzięki, do zobaczenia później - powiedział Louis i wszedł do kawiarni.

Kiedy się tam dostał, nie dostrzegł nigdzie Daniela, ale rozpoznał tył głowy osoby z niebieskimi włosami.

- Cześć - Louis usiadł na krześle na przeciwko Gemmy.

Gemma odłożyła, czytaną przez siebie książkę. - Oh witaj, pluskwo.

Louis roześmiał się delikatnie. - Właściwie, moje imię to Louis, wiesz?

Uśmiechnęła się i pociągnęła łyk swojej kawy, oblizała swe usta po przełknięciu. - Wiem. Każda dziewczyna z naszej klasy mówi o Louisie, międzynarodowym kolesiu. - Louis zwęził oczy. - Nigdy bym nie pomyślała, że to jest typ twojej kawiarni - wspomniała.

Louis zerknął na otoczenie. Każde krzesło było inne. Czarne i białe obrazki wisiały na ścianach. Podłoga była ze zwykłego betonu, a ściany były drewniane. Grała wolna muzyka, Louis nigdy wcześniej jej nie słyszał. Odpowiedział jej wciąż z uśmiechem na twarzy. - Dlaczego? Czy muszę nosić wielkie retro okulary albo oksfordki, by lubić miejsca takie jak to? - Gemma zaśmiała się. - Spotykam się tutaj z kolegą - wyjaśnił Louis. - Masz coś przeciwko, abym zaczekał z tobą?

Gemma wzruszyła ramionami. - Rozgość się.

Louis wstał, zamówił herbatę i usiadł ponownie.

My Fairytale (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz