Rozdział 4

2.8K 230 225
                                    

Kiedy Louis wyszedł z lotniska, był podekscytowany, przestraszony, zdenerwowany, szczęśliwy i nawet, jeśli ciężko było mu to zaakceptować, trochę tęsknił za swoim krajem. Podczas lotu, miał wiele myśli i odwracał się do Liama albo Eda, aby im powiedzieć, ale ich nie było. Leciał pierwszą klasą, ale tak szybko jak wydostał się z samolotu, nikt nie traktował go odmiennie. Nie był "Jego Królewską Mością", tutaj nikt się go nie spodziewał, ani nie było tu samochodu, czekającego, aby go gdziekolwiek zabrać. Był sam. I musiał wziąć taksówkę. Tak, jak teraz.

~*~

Zanim przyjechał do Brown, skontrolował wszystkie swoje uczucia. Trochę się denerwował, ale o to chodziło. Przygoda, której pragnął tak bardzo.

Powiedział kierowcy, by na niego zaczekał, kiedy on wszedł do głównego budynku, aby odebrać swoje klucze i kartę. Kobieta, która mu to wydawała, była dla niego bardzo miła, najwyraźniej wszyscy międzynarodowi studenci musieli się tu udać, więc spytała się o jego życie w Anglii w Saint Andrews. Kiedy skończył, ponownie wsiadł do taksówki i udał się do swojego budynku Emery Hall.

Budynek był raczej mały. Wszedł do windy i udał się na czwarte piętro. Kiedy drzwi się otworzyły, zobaczył niezbyt duże przejście z dwoma drzwiami: jedne po jego lewej #402-A i jedne po jego prawej #402-B. Wiedział, że jego pokój znajduje się po lewej, ale nie wszedł tam od razu. Zostawił swe rzeczy przed drzwiami i poszedł naprzód. Kiedy dotarł do końca korytarza, zauważył mają kuchnię i miły salonik po jednej stronie. Po drugiej stronie za to, były kolejne dwie pary drzwi. Otworzył jedne - łazienka i drugie - mała pralnia. Zgadywał, że ten budynek to trochę jak blok, rzędy akademików na każdym piętrze.

Zdecydował się wejść do swojego pokoju. Przeniósł kilka rzeczy, więc mógł otworzyć drzwi. Pokój był zwyczajny. Podwójne wszystko, po przeciwnych stronach pokoju: półka na książki, zabudowana szafa (sądząc po małych drzwiach), biurko z krzesłem i łóżko. Louis westchnął i zaczął przenosić swe rzeczy do pokoju.

Po tym jak porozmawiał z rodzicami i napisał do Liama, dając im znać, że jest dobrze, zaczął się wypakowywać. Prawie skończył, gdy usłyszał, że drzwi windy się otworzyły i głośny śmiech się rozniósł. Nie oznacza to, że podsłuchiwał, po prostu byli strasznie głośno, mógł usłyszeć, że ktoś mówi nie, wtedy następna osoba się skarży i potem śmieje.

Wtedy zobaczył chłopaka z pofarbowanymi na blond włosami, otwierającego drzwi z uśmiechem na twarzy, trzymającego plecak.

- Oh, cześć kolego! Jestem twoim nowym współlokatorem - zaoferował swą dłoń, a Louis nią potrząsnął. Było coś w jego stylu mówienia... - Hej, pomógłbyś mi z pozbieraniem moich rzeczy? - Jego akcent brzmiał na... - Mój przyjaciel po prostu wyrzucił mnie z windy - tak, brzmiał irlandzko. - Oh, przepraszam, jestem Niall Horan - wyglądał na tak szczęśliwego.

- Cześć,erm, nazywam się Louis Tomlinson - przekopywali się wtedy, przez stosy pudeł.

- Jesteś Brytyjczykiem? - Niall zapytał, uśmiechając się.

- Tak, jestem międzynarodowym studentem.

- Oh, tak? Tylko jeden semestr?

- Tak, dokładnie.

- To fajnie.

Wtedy skończyli.

- Jesteś irlandczykiem, prawda? - zapytał Louis.

- Mogłeś to stwierdzić? - Niall zachichotał. - Tak, przeniosłem się do Ameryki, kiedy byłem w szkole średniej, z powodu pracy mojego taty. Czasem tęsknię, ale jest ogólnie jest spoko. Akcent pomaga z ptakami. Sam się przekonasz.

My Fairytale (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz