Rozdział 26

3.1K 217 350
                                    

Po przyjęciu u Helen, Louis i jego rodzice zostali w Londynie. Louis, by kontynuować swoją pracę charytatywną, a jego rodzice, aby troszczyć się o własne obowiązki.

Dzieciaki były pełne zachwytu z powodu, iż on wracał do nich każdego dnia, a on był bardziej niż zadowolony.

- To nie pasuje - powiedział mu Thomas, dając Louisowi kawałek puzzli, które układali.

Święta w domu Thomasa były trochę tragiczne. Ich choinka się zapaliła, a w rezultacie cały parter stanął w płomieniach. Mały dziewięcioletni Tom był tym, który ucierpiał najbardziej.

Miał oparzania wokół górnej części ciała, pozostawiając go z uszkodzeniem wzroku. Ale siedem miesięcy później go odzyskał. Musiał teraz nosić grube okulary, ale z terapią mają nadzieję, że zredukują to do ilości jakiej potrzebują.

Louis głośno jęknął - Co masz na myśli, że to nie pasuje? - Zapytał przesadzonym tonem. Zaczął sprawdzać kawałek, podnosząc go wyżej i udając, iż znajduje się w głębokim zamyśleniu - A jaki rodzaj kształtu ma ten ekstrawagancki kawałek?

Tom zachichotał, - A co to ekstrawagancki?

- Oh, to oznacz dziwny albo fantazyjny, - Louis uśmiechnął się.

- Ale to nie jest dziwne! - Tom zaśmiał się, - To jest trójkąt.

- Trójkąt! - Wykrzyczał Louis, sprawiając że nawet inne dzieci się odwróciły i roześmiały.

Tom zaśmiał się jeszcze bardziej, - Tak.

- I to nie pasuje? - Zapytał Louis zwężając swe oczy.

- Nie - odpowiedział Tom.

- Cóż, w takim razie będziemy musieli użyć trochę magii, - wyszeptał Louis.

- Tak, - odszeptał Tom, wchodząc w zabawę.

Louis wziął kawałek w swoje dwie ręce, przykrywając go całkowicie, - Powiedz magiczne słowa, - powiedział Louis, przybliżając swe ręce do buzi Toma.

- Ale nie znam żadnych magicznych słów, - odpowiedział Tom z szerokimi oczami.

- Okej, spróbujmy... - przybliżył kawałek bliżej swoich ust, - Avava Keda...

- Nie, Louis! - Krzyknął Tom, kładąc swe malutkie rączki na buzi Louisa, uciszając go, - To zaklęcie niewybaczalne!

- Oh, nie! Teraz dementorzy przyjdą i mnie dopadną! - Jęknął Louis.

- Shh! Nie ruszaj się, - nakazał Tom, utrzymując Louisa w miejscu.

Louis czekał, powstrzymując chichot.

- Myślę, że jest dobrze, - Tom westchnął. - Nie pójdziesz do Azkabanu.

Louis wypuścił dramatyczne westchnięcie, - Teraz wypowiedz prawidłowe magiczne słowa.

Tom myślał przez parę sekund, nim wyszeptał. - Wąsy i mleko.

- Wąsy i mleko? - Louis rozśmiał się.

Tom zaśmiał się razem z nim, - Jak wąsy na twojej twarzy.

Louis popieścił swój zarost i fałszywie głębokim głosem powiedział - To nie są wąsy! To jest broda dorosłego mężczyzny!

Tom roześmiał się, - Tak, jesteś stary.

- A ty niby ile masz lat? Sześć? - Zapytał w odwecie Louis.

- Mam dziewięć! - Odpowiedział dumnie Tom.

Louis zaśmiał się, - w porządku, dziewięć, zobaczmy czy magiczne słowa zadziałały.

My Fairytale (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz