W szpitalu znaleźli się rychło. Budynek był prostej konstrukcji. Złożony z regularnych i prostych betonowych brył, głównie prostopadłościanów. Nad głównym wejściem mieniło się neonami logo szpitala: dwa skrzyżowane piszczele, a ponad nimi zręcznie przedstawiony szkielet dziecka. Ów niżej zawieszony znak był ogólnoświatowym symbolem służby medycznej. Z kolei szkielet dziecka oznaczał specjalizację tego szpitala jaką było położnictwo.
Gdy minęli pierwsze drzwi, staruszka odczepiła się od Stefka i w milczeniu przemaszerowała obok niego do recepcji. Tam przywitała ich młoda szkielecica o zgrabnych żebrach, co nie umknęło uwadze Stefka. Na czaszce miała czerwoną opaskę sugerującą, że jest pielęgniarką. Dziewczyna z gracją i uśmiechem wstała z krzesła i zapytała uprzejmie:
-Czym mogę służyć?
Stefek przewrócił oczodołami, ale staruszka nie straciła głowy.
-Chcę rodzić- rzekła wskazując na szkielet uczepiony jej kręgosłupa.
-Wspaniałe dziecko- zauważyła dziewczyna- Obawiam się, że niestety nie mamy wolnych miejsc.
Stefek rozejrzał się dookoła i nie spostrzegłszy choćby jednego szkieletu rzekł:
-Nie widzę tu innych pacjentów wielce szanowna dziewczyno z recepcji.
Na tę uprzejmość pielęgniarka zmieszała się nieco, ale odparła ze spokojem:
-Owszem gabinety zabiegowe są puste, a to dlatego, że spodziewamy się fali narodzin.
-Skąd pewność, że obecna tu ze mną dama nie jest właśnie wspomnianą falą narodzin?- zapytał przewrotnie. Pielęgniarka spojrzała pytająco na staruszkę, a ta rzekła:
-Zgadza się. Mam na imię Fala.
-W takim razie zapraszam do gabinetu obok.- Dziewczyna usiadła na chwilę przed komputerem, kliknęła coś i dodała- Doktor wie już o wszystkim.
Stefek ze staruszką ruszyli w stronę wspomnianego gabinetu, ale dziewczyna zatrzymała młodzieńca.
-Pan może co najwyżej obejrzeć zabieg przez przeszklone drzwi.
-Obejrzyjmy razem!- rzucił niespodziewanie Stefek. Staruszka spojrzała z niechęcią na owe flirty i zniknęła za drzwiami zostawiając młodzież samą sobie.
-Wie pan... mam dużo pracy.- zawahała się pielęgniarka.
-A jeśli poznamy swoje imiona?
-Jak pan śmie? Moje imię jest zarezerwowane tylko dla najbliższych.
-Jak i moje.
-Ach. Niech będzie. Nazywam się Karina.
-To jest bardzo dobre imię- pochwalił Stefek.
-A pana imię?
-Ech... nie musisz wiedzieć.
-Hola! Ja panu zaufałam- wzburzyła się Karina.
-Moje imię: Stefek. Masz bardzo ładne żebra Karino.
Karina zmieszała się jeszcze bardziej i odparła wzruszona:
-Dziękuję. Chodźmy obejrzeć zabieg.
Ruszyli więc oboje i przemaszerowali ramię w ramię owe kilka kroków, które dzieliło ich od przeszklonych drzwi. Stanęli obok siebie i zaczęli z pasją wyglądać co działo się w gabinecie. Tam doświadczony doktor- szkielet odpinał dziecko od kręgosłupa matki. Karina szepnęła w tym czasie do Stefka:
-Sprawdziłam tę kobietę. Nie nazywa się Fala lecz Elżbieta.
-Miło, że wpuściłaś ją mimo tego. - odparł Stefek.
Teraz doktor wyjął solidny sekator ozdobiony podobiznami Kubusia Puchatka i odciął ręce dziecka, które wpadło do przygotowanej wcześniej miski. Pozbawione ciała kończyny puściły kręgosłup. Doktor przyczepił je dziecku miodem. Noworodek natychmiast zaczął ssać kciuk.
-Ależ to urocze!- zawołał Stefek.
-Nie widziałeś wcześniej porodu?- zdziwiła się Karina. Stefek przytaknął- Wszyscy ssą- poinformowała towarzysza.
W tym momencie wyznali sobie miłość i na znak tego przywiązania wymienili się nadgarstkami. Teraz ich szkielety były połączone i razem stanowili jedno, choć byli dwojgiem ludzi. Przespacerowali się jeszcze po szpitali trzymając się za wspomniane nadgarstki.
-Skąd pochodzisz?- zapytała Karina.
-Mieszkam w Zabrzu. Przyjechałem tutaj by zobaczyć katedrę.
-Obejrzyjmy ją razem. Niedługo będzie nabożeństwo.
-Świetnie. Zobaczę Prawdziwego Umarłego?
-Oj ty chyba krótko żyjesz na tym świecie.
-Rzeczywiście niewiele dni przeżyłem.
-Ja pewnie jeszcze mniej, ale to wiem, że Prawdziwy Umarły nie jest pokazywany rzeszom ludzi. Chyba tylko niektóre Arcylisze, kapłani i Dobrzy Stróże go widzieli. Katedra jest zamknięta dla wiernych.
-Ha! To ciekawe. Byłem przekonany, że do katedry można wejść. No cóż. Zmierzajmy tam, bo widzę, że i tutaj klimatyzacja nie daje rady.
CZYTASZ
Prawdziwy Umarły
Science FictionGdzieś na warszawskiej Pradze znajduje się katedra. Leżą tam zwłoki Prawdziwego Umarłego. Człowiek ten jest obiektem kultu wszystkich żyjących na tym świecie. Do miasta zewsząd zjeżdżają pielgrzymi. Nie dane jest im jednak na własne oczy zobaczyć tr...