III

121 15 28
                                    


Katedra na ulicy Floriańskiej nie przytłaczała nadmiernie swym ogromem, jak większość świątyń, ale sprawiała dobre wrażenie. Zbudowana ze starodawnej i zapomnianej już cegły miała dwie strzeliste wieże, a okna jej ozdobiono licznymi witrażami. Przedstawiały one różne epizody z życia Prawdziwego Umarłego. Zaznał ich niezwykle dużo w swoim życiu i wszystkie zostały szczegółowo spisane. Większość ludzi znała wszystkie na pamięć, lecz mimo to cały czas słuchali ich z zaciekawieniem. Zbierali się teraz tłumnie pod katedrą by wysłuchać ich po raz kolejny.

Tłum zgodnie ze zwyczajem usiłował dostać się do wnętrza katedry- miejsca pochówku Prawdziwego Umarłego. O spokój dbali jednak Dobrzy Stróże. Była to formacja podległa bepośrednio arcyliszowi tej katedry. Do tego oddziału rekrutowano wyłącznie młode ambitne szkielety z wyjątkowym charakterem. Szkolenie na Dobrego Stróża trwało około dziesięciu lat, ale już w trakcie nauki rekruci wpierali żołnierzy w ich obowiązkach. Stróże mieli specjalnie wzmocnione metalem kości. Na wypadek większych niepokojów wyposażeni byli w naostrzone lub tępe zakrzywione piszczele. W chwilach naporu tłumu, tak jak teraz, rozpościerali sieć blokując wiernych przed wtargnięciem do katedry.

Stefek usiadł z Kariną na murku otaczającym teren świątyni i wznieśli się ponad ludzkie zbiorowisko. W ten sposób zapewnili sobie doskonały widok na rozgrywające się w pobliżu wydarzenia. Cały czas ściskali się za nadgarstki i w milczeniu oczekiwali.

Po jakimś czasie na podwyższeniu przed głównym wejściem ukazał się kapłan, a jego obecność natychmiast uspokoiła tłumy. Ludzie przestali napierać na sieć i stanęli w pełnym napięcia oczekiwaniu.

-Bracia i siostry!- rozpoczął kapłan- W tym świątecznym dniu radujmy się razem szczęściem Prawdziwego Umarłego. Tym większe jest ono, że znajdujemy się tak blisko jego ciała. Oto stolica Polski- centrum świata- została uhonorowana jego fizyczną obecnością. Odchodząc stąd nie zapominajmy, że Prawdziwy Umarły jest w nas za każdym razem gdy wspomnimy o nim i jego przygodach. Otwórzmy teraz nasze czaszki na słowo o Tym Który Umarł.

Na te słowa wszyscy zgodnie oddzielili połowy swoich czaszek od reszty ciała i schowali jedną część pod żebra. Stefek dojrzał jak ktoś stający nieopodal nerwowo czyści wnętrze swojej czaszki z resztek alkoholu. Nie uszło to uwadze Dobrych Stróży, którzy natychmiast w liczbie trzech znaleźli się przy nieszczęśniku.

-Nie możesz mieć alkoholu- szepnął jeden z żołnierzy- gdy chłoniesz słowo o Prawdziwym Umarłym. To profanacja. Zwolnimy cię nazajutrz.

Człowiek jęknął z niezadowoleni, a Dobrzy Stróże rozebrali go z jego kości i złożyli je kulturalnie i elegancko w pudle, które potem zanieśli do podziemi katedry. W tym czasie kapłan czytał kolejne epizody z życia Prawdziwego Umarłego. Dzisiejszy fragment dotyczył jego przygód z czasów młodzieńczych, gdy wraz z towarzyszem w centrum jakiejś niezamieszkanej puszczy usiłował przetrwać nadchodzącą zimę. Zajmował się wtedy głównie łowieniem ryb, zbieraniem miodu czy polowaniem na jelenie. Gdy kapłan czytał fragment o groźnej kontuzji Prawdziwego Umarłego przez wszystkie kości zgromadzone na placu przeszedł dreszcz emocji. Stefek rozmyślał o kruchości życia jaką był obdarzony bohater opowiadań.

-I po co nam ta nieśmiertelność?- zastanawiał się mrucząc pod nosem. Karina usłyszawszy te wątpliwości jeszcze mocniej ścisnęła nadgarstek ukochanego i rozejrzała się nerwowo dookoła. Szczęśliwie nikt oprócz niej nie był świadomy tego, co powiedział Stefek.


Prawdziwy UmarłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz