Stefan wyłączył latarki swych oczodołów. Nie były mu już potrzebne. Gdy znalazł się przy katedrze świt budził się z mroków nocy. Krwistoczerwone słońce wyglądało zza strzelistej wieży katedralnej. Swymi bladymi promieniami patrzyło na świat jak oślepione oko Boga. Stefek zatrząsł swymi kośćmi, gdy jego umysł nawiedziły ponure myśli. Posadził wtedy szybko szkielet, który miał ze sobą, pod płotem. Zerknął z ukrycia na krążące wokół katedry patrole Dobrych Stróżów i powiedział sobie:
-Ważne, żeby teraz nie zrobić niczego głupiego.
Jeszcze chwilę wpatrywał się w katedrę, po czym oddalił się o kilka kroków od płotu. W tym miejscu nie było chodnika jak z pozostałych stron. Teren ten nie został zagospodarowany i rosło tutaj kilka niewysokich drzew i krzewów. Stefek schylił się i zaczął kopać palcami w ziemi. Ocenił, że była ona wystarczająco grząska. Skierował swój wzrok na nią i użył lasera. Z jego oczodołów błysnęła jasna wiązka światła wypalająca dziurę w podłożu. Młodzieniec musiał jednak szybko przerwać proces, bowiem przez laser nic nie widział. Gdy odzyskał wzrok, spostrzegł dymiącą dziurę w drzwiach jednego z okolicznych budynków. Przeklął pod nosem i kontynuował zabieg. Tym razem pochylił się nisko nad ziemią i w ten sposób skuteczniej drążył dziurę w ziemi. Po kilkunastu minutach jego pracy powstał solidny dołek.
Stefek usiadł na chwilę by przystosować swój wzrok do normalnej jasności. Tym razem nastąpiło to znacznie szybciej. Młodzieniec szczęknął zębami zadowolony z rozwoju swojego ciała. Następnie wrzucił szkielet oparty o płot do dołu. Rozejrzał się jeszcze dookoła. Pewny, że nikt go nie zauważył, wskoczył do dołu i za pomocą lasera zaczął obsuwać ściany dołu. W kilka chwil niebo nad jego głową zostało zastąpione przez brunatne grudy ziemi.
CZYTASZ
Prawdziwy Umarły
Science FictionGdzieś na warszawskiej Pradze znajduje się katedra. Leżą tam zwłoki Prawdziwego Umarłego. Człowiek ten jest obiektem kultu wszystkich żyjących na tym świecie. Do miasta zewsząd zjeżdżają pielgrzymi. Nie dane jest im jednak na własne oczy zobaczyć tr...