17.

344 19 1
                                    

Nathaniel

Chodziłem zdenerwowany po szpitalnym korytarzu. Właśnie operowali Heather.

Znacie to uczucie, kiedy nagle coś się wydarza, a ty myślisz, że możesz stracić ukochaną osobę?

Nigdy tak nie myślałem. Aż do dzisiaj, kiedy jakiś wariat postrzelił Heat, a ona mogła umrzeć w moich rękach. Ostatnim razem, kiedy bym ją widział, byłby to pogrzeb, kiedy blada i zimna leżałaby w trumnie.

Owszem, przez ostatnie kilka lat byliśmy skłóceni (tak, tak, wiem, z mojej winy, nie musicie mi tego mówić), ale zrozumiałem, że... nigdy nie przestałem jej kochać. Zakochałem się w niej na początku podstawówki, potem pięknie wszystko spieprzyłem, jednak... to uczucie pogłębiło się z wiekiem.

Uch, nigdy nie byłem typem filozofa i nienawidzę rozmawiać o uczuciach, ale chyba kiedyś będę musiał jej o tym powiedzieć, prawda?

O ile ona mnie nie znienawidziła do końca...


-Co z nią? - na korytarz wpadła zdyszana Nathalie.

-Operują - odparłem, nie przestając chodzić. Rodzice Heat siedzieli kawałek dalej.

Spojrzałem na nich. Wszyscy wiedzieliśmy, dlaczego nienawidzą szpitali. To tutaj prawie doszło do rozpadu ich związku. No i dla nich szpital zawsze kojarzył się z poronieniem. Stracili już jedno dziecko. Nie mogą stracić drugiego.

Po chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz i podszedł do jej rodziców. Ja również chciałem posłuchać, więc podbiegłem ten kawałek.

-Na szczęście rana nie była bardzo poważna, wyciągnęliśmy pocisk. Jednak przez najbliższy miesiąc, dwa najlepiej, żeby się nie przemęczała - odetchnęliśmy z ulgą.

-Mogę do niej wejść? - zapytałem, na co lekarz, po chwili zastanowienia odparł:

-Jest jeszcze pod narkozą... Dobrze, ale tylko na 5 minut.

Cicho otworzyłem drzwi prowadzące na salę, na której leżała Heather. Była blada, ale to pewnie z powodu utraty dużej ilości krwi. Usiadłem przy jej łóżku i wziąłem jej rękę.

-Ale narobiłaś mi stracha. Już się bałem, ze umrzesz - próbowałem zażartować, uspokajając jednocześnie siebie samego. - Ale dzięki temu zrozumiałem jedną rzecz. Zależy mi na tobie, tylko po prostu... nie umiem tego pokazać. Ale spróbuję. Będę walczył tak długo, aż się do mnie przekonasz.

Złożyłem lekki pocałunek na jej czole i wyszedłem, rzucając jeszcze ostatnie spojrzenie tej pięknej osóbce leżącej w szpitalnym łóżku.

From Another Side ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz