Milczałem. W jednej sekundzie odebrano mi mowę. Stałem wyprostowany i nie mogłem nawet ruszyć ręką w kierunku tej drobnej postaci. Marinette stała przede mną w długiej, białej koszuli i przygładzała dłońmi swoje rozczochrane, granatowe włosy.
- Dziś jest trochę zimno...wejdziesz czy będziemy tu stać?
Oczywiście, to było pytanie retoryczne. Ale niemożność wykonania jakiegokolwiek ruchu sprawiła, że wybrałem drugą opcję. Mari uśmiechnęła się, chwyciła moją rękę i przeprowadziła mnie przez próg. Korytarz oświetlał ogrom małych, migoczących lampek, a na podłodze rozciągnięty był puszysty, kremowy dywan. Dziewczyna nagle stanęła przede mną i chwyciła mnie za obie ręce. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się, a potem powiedziała:
- Dobrze cię widzieć. Z Gabrielem mieliśmy nadzieję, że powrócisz. Jeśli czujesz się w porządku, to możemy od razu przywitać się z grupą. Niewielu ludzi dostaje taką szansę. Szansę na poprawę swojego życia, zaczęcie wszystkiego od nowa, otworzenie nowego rozdziału. A niektórzy wypierają się tej szansy. Ale ja... - W tym momencie dotknęła mojego policzka. Zawstydziłem się. Światełka niezwykle odbijały się w jej oczach. Ten widok sprawiał, że czułem się tak jak dawniej...heh, czyli Adrien nie wyparł ze mnie wszystkich emocji. - Po prostu cieszę się, że tu jesteś. Teraz już wszystko będzie dobrze. Zaprowadzę cię do nas.
Pociągnęła mnie przez ten długi, przepiękny korytarz. Rozglądałem się, a po mojej głowie latało coraz więcej myśli. Wszystko wydawało się snem, jakąś dziwną fantazją. Jeszcze niedawno chciałem się zabić, teraz byłem bezpieczny. I chyba...szczęśliwy. Gabriel nie mógł być złym człowiekiem, skoro Marinette tak go lubiła, prawda?
- Mari...ale ty przecież byłaś, wybacz bezpośredniość, wręcz martwa. Zakumanizowana. A teraz wszystko z tobą dobrze...jak to się stało? - spytałem. Dziewczyna uśmiechnęła się i odgarnęła kosmyk włosów.
- Tak, to niezwykłe. Teraz jesteśmy wręcz rodziną, więc nie będę kłamać...to przez Gabriela. Czułam zło, zimno, a on sprawił, że ponownie jestem sobą. Cudowny człowiek, chociaż, szczerze, na pierwszy rzut oka na takiego nie wygląda - odpowiedziała. Nagle zatrzymała się. Spojrzałem na nią pytająco, natomiast ona przylgnęła do ściany. Po chwili odsunęła się i posłała mi uśmiech, kładąc rękę na klamce.
- To tutaj. Jesteś gotowy? - spytała.
Byłem gotowy. Byłem gotowy od dawna. Wreszcie miałem szansę zmienić coś w swoim życiu...a może właśnie w ogóle nie chciałem zmian. To wszystko jest bardzo skomplikowane, lecz postanowiłem zaufać Marinette. Możliwe, że w końcu zaświeci Słońce.
Kiwnąłem głową.Nacisnęła klamkę.
Boże, zaraz to się stanie.
Już za chwilę...
Usłyszałem śmiech.
- Nie krępuj się, Nathanielu, czekaliśmy na ciebie. - Wszędzie rozpoznałbym ten głos. Gabriel patrzył na mnie przyjaźnie i gestem dłoni zapraszał do zajęcia miejsca na czarnej, skórzanej kanapie. Nie będę kłamał - długo nie protestowałem...
Nie protestowałem również wtedy, gdy poczułem na nodze znajome mrowienie.
- V-Volpina? - wypowiedziałem wolno jej imię, a dziewczyna natychmiast przysunęła się do mnie i chwyciła mnie za rękę.
- Nie wiesz jak bardzo się cieszę, że tu trafiłeś. W końcu z nami jesteś, Nath. Nie martw się, teraz będzie już tylko dobrze.
- Napijesz się? - spytał Gabriel.
Parsknąłem niepowstrzymanym śmiechem. Typowy Gabriel Agreste! Dużo się zmieniło, przede wszystkim nie spodziewałem się, że jeszcze kiedykolwiek spotkam Marinette. Poprzednio przyszedłem tu jako rozgoryczony i zbuntowany dzieciak, teraz to miejsce było dla mnie drugim domem. Matko, dom Adriena moim drugim domem, jakież to żałosne. Swoją drogą, ciekawe, co u niego...nie żeby mnie to obchodziło, aczkolwiek oczywisty brak zainteresowania jego życiem nie przeszkadzał mi w snuciu teorii. Pewnie czytał książki. Ostatnio bardzo często chodził z głową w książce, nawet jak Juleka mówiła nie podnosił na nią wzroku. To znaczy...czytał, kiedy był w domu, a to zdarzało się bardzo rzadko. Już Czarny Kot odwiedzał nas częściej niż on.
CZYTASZ
//Miraculous// Inaczej
FanfictionKiedyś napiszę normalny prolog, przysięgam. *** (W trakcie poprawiania. Wracam w wakacje.)