Dodaje perspektywę Adriena, bo bardzo mi się tutaj przyda. Enjoy! c:
Trzy dni później
Adrien
Sekundy były tak długie jak minuty, a minuty jakby przemieniały się w godziny. Siedziałem sztywno na krześle i obserwowałem ludzi przebywających w pomieszczeniu. Mój ojciec był mistrzem w ukrywaniu problemów, kilka dni po tej masakrze organizował przyjęcie. Teraz musiałem uśmiechać się do przypadkowych osób i chwalić stroje dziewczyn pokroju Chloe. Po tym, jak potoczyła się sprawa z Nathanielem myślałem, że nie może być gorzej. A jednak.
- Dziękuję za tak liczne przybycie. Wiem, że ostatnie wydarzenia odbiły się na samopoczuciu nas wszystkich i sytuacjach naszych rodzin, ale chciałem powiadomić was, że nie przestajemy pracować. Będziemy coraz lepsi. Rozmawiałem już z radą, w przyszłym miesiącu powinna odbyć się premiera nowej kolekcji. Chciałem więc wznieść toast za nas. Za nas i a to, byśmy nigdy nie przestali zwyciężać - powiedział Gabriel, unosząc kieliszek. Brzęk szkła i przyjazne szmery. Zwyczaj.
Gdy ludzie się rozproszyli, opuściłem swoje miejsce. Stanąłem przy drzwiach z kieliszkiem w ręku. Złapałem się na myśli o nim. Że przechodząc przez tłum przypuszczałem, że może tutaj być.
Żałosne.
Nie miał podstaw, by tu przychodzić po tym, jak go potraktowałem. Wkrótce także powinien przestać się do mnie odzywać, a potem cofnąć obserwację na Tumblrze. I będzie tak, jak wcześniej.Skoro to było takie proste, dlaczego nie mogłem tego zaakceptować?
Poczułem dłoń na moim ramieniu. Przegryzłem wargę, by się nie uśmiechnąć. Nie mogłem, przynajmniej dopóki mój ojciec był w pomieszczeniu. Kazał mi się od niego odsunąć i zerwać wszelki kontakt. Nie wiedziałem, dlaczego jeszcze zwracałem uwagę na to, co wygaduje ten stary piernik, ale czułem, że lepiej będzie się z nim zgadzać.
- Nath...alie - powiedziałem lekko zawiedziony, patrząc na szatynkę. Szybko przyłożyła mi palec do ust.
- Nie możemy tu rozmawiać - wyszeptała, rozglądając się. Wyglądała na przestraszoną. Nie wiedziałem, dlaczego.
- Nikt nie zwraca na mnie uwagi, a poza tym jesteś asystentką ojca, czemu mielibyśmy nie rozmawiać? - spytałem. Ona nagle chwyciła mnie za rękę.
- Przysięgam, wyjaśnię ci wszystko, ale na zewnątrz.
W sumie nie miałem nic do stracenia.
Przecisnąłem się z nią do tylnego wyjścia. Była stanowcza. Nie zwracała uwagi na to, że włosy uciekają z jej wcześniej starannie uczesanego koka, okulary zsuwają się na nos, a pierścionek toczył się na podłodze. Znałem ją praktycznie przez całe życie, wiedziałem, że była perfekcjonistką. Nie wiem, co wytrąciło ją z równowagi w takim stopniu, że zapomniała o swoich zwyczajach, ale...już bałem się o tym słyszeć....niesłusznie?
- Twój ojciec kłamie - powiedziała, gdy tylko znaleźliśmy się w ustronnym miejscu. Trochę się od niej odsunąłem i kichnąłem, zaskoczony.
- Wiem? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Niezwykle dojrzały, inteligentny ruch.
- Wiesz tyle, ile on chce, byś wiedział - wyszeptała, rozglądając się. Kiedy zrozumiała, że w otoczeniu nikogo nie ma, uspokoiła się. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Adrien, byłeś dla mnie jak syn, znaliśmy się czternaście lat i to były najlepsze lata mojego życia. Kiedy wiem, co się dzieje, muszę cię chronić. Twój ojciec kłamie i to nie jest kłamstwo typu: ,,nowa kolekcja wcale nie będzie za miesiąc". Nie wchodź w żadne układy z nim. Wiem, jak bardzo chce zawładnąć twoim umysłem. I nie uśmiechaj się, zdaję sobie sprawę z tego, jak to brzmi, lecz to prawda. Spotkałam...kogoś. Pamiętaj, że wszelkie działania się zmieniły. Nie możesz już ufać tym, których znałeś do tej pory. To całkowicie nowa gra, całkowicie nowy rozdział. Ja...podejrzewam, że twój ojciec ma powiązania z Nim. - Wtedy po ogrodzie rozległ się delikatny szelest. Nathalie poprawiła okulary i szybko mnie przytuliła.
- Nikt nie może wiedzieć, że ci to powiedziałam - szepnęła i zanim zdążyłem cokolwiek skomentować, już jej nie było.
- To tak ostro popieprzone... - wymamrotałem nieświadomie. Zniknęła tak szybko, że zacząłem podejrzewać, iż była przywidzeniem, halucynacją. Nie było słychać kroków czy odjeżdżającego samochodu.
Nie miałem powodu, by tam pozostać. Poprawiłem krawat i wróciłem na salę, by kontynuować ten festiwal snobizmu. Starałem się nie myśleć o tym, co powiedziała mi Nathalie. To nie był ani czas, ani miejsce.
Wchodząc do pokoju, usłyszałem brawa. Widocznie trafiłem w centrum jakiegoś ,,ważnego" wydarzenia. Podniosłem wzrok na wzniesienie i...zamarłem.
- Bardzo miło mi przedstawiać ważnym dla mnie ludziom ważną osobę dla mnie - powiedział Gabriel. - To mój nowy wspólnik, Nathaniel Kurtzberg .
Chłopak uśmiechnął się i uścisnął rękę mojego ojca, tego samego człowieka, którego przysięgał nienawidzić. Łatwo mu przeszło.
- Nath? - spytałem niepewnie, podchodząc do czerwonowłosego chłopaka. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Adrien.
Jego usta nawet nie drgnęły.
- Jak... - Ugryzłem się w język. Bardziej odpowiednim było zaczęcie rozmowy od prostszego pytania. - Jak ci się tu podoba?
- Byłem tutaj dużo razy - odpowiedział, wkładając ręce do kieszeni marynarki. Patrzył prosto na mnie. Był nieludzko pewny siebie (a przynajmniej: w nietypowy sposób). Teraz ja czułem, że wypadam przy nim jak rozmazany fragment.
- Pamiętam - powiedziałem, przegryzając wargę. - Szkoda, że nie zawsze się widzieliśmy w takich okolicznościach jak ostatnio.
Boże, gdyby Gabriel to usłyszał, zabiłby mnie.
- Nie wiem co masz na myśli - odpowiedział Nathaniel, sięgając po kieliszek. - A teraz wybacz, muszę się przywitać z jeszcze wieloma pracownikami.
Odbiło mu.
Musiał się uderzyć w głowę.
Bardzo mocno.
Jakieś dwadzieścia razy.- Cześć... - powiedziałem, właściwie w pustą przestrzeń, ponieważ chłopaka już nie było. I gdyby nie pozostawiony na stoliku notatnik, pomyślałbym, że był tylko halucynacją.
I prawie oddaliłem się, ale w porę zrozumiałem, jak wielką szansą to jest dla mnie.
Chwyciłem go i schowałem do kieszeni.
- Czas kończyć przyjęcie, Plagg - mruknąłem. Kwami natychmiast pojawiło się przy moim ramieniu. - Przynajmniej jego formalną część.
- Więc co będziemy teraz robić?
Oparłem rękę o poręcz schodów i uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc na czerwonowłosego chłopaka, który rozmawiał z burmistrzem Paryża.
- Plagg, będziemy się bawić. W niesamowity sposób.
#COMEBACK
NIE SPODZIEWALIŚCIE SIĘ CO
JAK MÓWIŁAM, KIEDYŚ TO DOKOŃCZĘ. OBIECUJĘ.WSZELKIE PODZIĘKOWANIA MOŻECIE KIEROWAĆ DO @yaandu
CZYTASZ
//Miraculous// Inaczej
FanfictionKiedyś napiszę normalny prolog, przysięgam. *** (W trakcie poprawiania. Wracam w wakacje.)