To mnie trochę...zszokowało. Ale zresztą, co ja głupi sobie myślałem? Przecież to proste, że taka dziewczyna jak ona nie traktuje mnie na poważnie. Ale wolałbym nawet rozmawiać o tym wczorajszym, niefortunnym wydarzeniu, niż że ona chce, bym ja...
Wtedy zauważyłem jej smutne oczy. Podrapała się po karku.- Ja...przepraszam, nie powinnam była w ogóle o to pytać.
Oczywiście, że nie powinnaś, szczególnie chłopaka, który jest w tobie totalnie zakochany!
A że niestety byłem, to postąpiłem według odruchów serca. Położyłem jej rękę na ramieniu.- Nie martw się, Mari...ja z chęcią go narysuję - powiedziałem.
- Naprawdę?
Przecież to proste, że nie, nienawidziłem go!
- Tak. A teraz lepiej idźmy porozmawiać z dyrektorem, bo już dość długo tu stoimy, nauczycielka może to uznać za podejrzane.
Marinette uśmiechnęła się i chwyciła mnie za rękę. Normalnie bym się rozpłynął, ale to, co jej powiedziałem, ciążyło mi na sercu. Jak mam narysować Adriena, skoro ledwie daję radę oddychać tym samym powietrzem co on?
Po rozmowie i wymuszonej obietnicy, że,, już nigdy tego nie zrobimy", wyszliśmy z gabinetu. Akurat wtedy zadzwonił dzwonek. Pierwsza z klasy wyszła Chloe, ale wróciła, by uczepić się ramienia Agreste'a. Z powodu tego, że wiecznie się do niego kleiła, uważała się za lepszą od innych. Nawet teraz, odgarniając swoje blond włosy, patrzyła wyzywająco na inne dziewczyny. Nigdy nie zrozumiem jej zachowania, a na pewno - nie polubię.
- Hej... - usłyszałem szept. Zobaczyłem przy moim boku Julekę.
- Cześć. Gdzie Rose? - spytałem.
- Mhm, w sumie nie wiem. Zniknęła mi z oczu.
- Tak? Bo zdawało mi się, że widziałem ją tam... - powiedziałem i wskazałem na ławkę, za którą chowała się jej przyjaciółka. Juleka zaczerwieniła się i zakryła fioletową grzywką oko.
- Hej, nie rób tego! Jesteś ładna - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. Dziewczyna schyliła wzrok i starała się powstrzymać uśmiech. Nie wiem dlaczego ostatnio tak dziwnie się zachowywała. - Co u ciebie?
- Hm, Nathaniel, bo ja chciałam spytać...no... - wydukała.
Uśmiechnąłem się do niej. Zwykle Juleka nie była nieśmiała w stosunku do przyjaciół, może dziś miała gorszy dzień. - ...Czy moglibyśmy się spotkać dzisiaj po szkole? - dokończyła szybko.
- Dobrze, kiedy? - spytałem.
- Obojętne...
- Może...o szesnastej w kawiarnii?
- Ok.
- To widzimy się! - powiedziałem.
Juleka poprawiła bluzkę, uśmiechnęła się i pobiegła do Rose. Nie wiem, co ją tak ucieszyło, może nie znałem się na dziewczynach. W sumie nie zależało mi, bym się znał. Chciałbym rozszyfrować tylko jedną dziewczynę na świecie.
Ostatnia lekcja. Ostatnie pół godziny w szkole, na plus. Minus - tylko tyle by patrzeć na Marinette. Dlaczego musiałem polubić kolejną fankę Agreste'a? I dlaczego mało która dziewczyna nią nie jest? Całe szczęście, że mam Julekę - jedyna osoba, którą temat Adriena nudzi. Właśnie, Adrien...jak go narysować? Oczywiście to praca tylko dla Marinette. I musi być idealna. Ale przypuszczam, że nawet gdybym chciał narysować karykaturę, ,,Pan idealny" pozostałby...idealny. Wyprostowana sylwetka, rozczochrane włosy i zielone oczy skupione na tablicy szybko wychodziły spod mojego ołówka. Ale to tylko początek szkicu. Zresztą chyba niezbyt dobry. Zacząłem nowy. I kolejny. I kolejny...nawet nie zauważyłem, jak minęła lekcja. A Chloe i jej ,,przyboczna", Sabrina, oczywiście nie przegapiłyby okazji, żeby mnie dręczyć.
- Oh, co my tu mamy? - spytała ironicznym głosikiem Chloe (a czy jej głos w ogóle mógł nie mieć w sobie ,,zaczepnego" tonu?). Zanim zdążyłem zamknąć notatnik, zabrała mi go. Sabrina spojrzała na kartki i poprawiła okulary.
- Wow, Chloe, czy to nie Adrien? - spytała.
- Przecież widzę, głupia! Ale co u naszego Nathaniela robi mój Adrien?
Roześmiałem się.
- Ach, jasne, to twój Adrienek, przepraszam, nie powinienem już więcej dotykać ołówka za ten karygodny czyn! - powiedziałem ironicznie. Chloe uśmiechnęła się z wyższością.
- Dokładnie tak - odpowiedziała poważnie. Ona była tak pusta, że nawet nie chciałem z nią dyskutować. Jestem wyjątkowo uparty i ciężko mi rezygnować nawet z tych kłótni, które do niczego nie prowadzą, ale...Chloe? Już to imię mówi wszystko.
Wyrwała jeden szkic z mojego zeszytu i rzuciła na moją ławkę. Wrzuciłem go do torby i wybiegłem ze szkoły, by być na czas w domu. Wiedziałem, że nie powinienem jej się dawać, ale to naprawdę okropna dziewczyna i nawet jeśli powie się coś sensownego na temat jej zachowania, ona nie zrozumie.Starałem się przejść z dala od Adriena. Tym razem nie dlatego, że go nie lubię...no, a przynajmniej nie tylko z tego powodu. Wiedziałem, że słyszał jak,, rozmawiałem" (bo ciężko to nazwać rozmową) z Chloe i boję się, że mógł to źle zrozumieć...w sumie można było wywnioskować, że...o matko! Przecież to, że go rysuje brzmi, jakbym był kolejną zwariowaną fanką!
- Hej, uważaj! - usłyszałem przyjazny głos. Ocknąłem się i zobaczyłem...Adriena. O nie. Proszę, ktokolwiek, tylko nie Agreste!
Chłopak podał mi moją torbę. Podziękowałem i już chciałem się oddalić, kiedy chwycił mnie za ramię.
- A tak w ogóle, jakbyś chciał mnie narysować, chętnie zobaczę.
Zaczerwieniłem się. Nie wiem, czy to było ironiczne, czy zwyczajne, ale zawstydzilem się. Blondyn zniknął w swojej limuzynie, a ja nadal stałem na placu, teraz już praktycznie sam. I jeszcze nigdy nie byłem tak zagubiony i moje myśli nie biegły tak szybko jak w tym momencie.
Wtedy przypomniałem sobie o tym, że miałem się spotkać z Juleką. Cóż, czekał mnie kolejny bieg. Juleka i Rose były moimi przyjaciółkami i zauważyłem, że ostatnio je zaniedbywałem. Tak więc musiałem zrobić wszystko, by jak najszybciej dostać się na spotkanie. A potem muszę dokończyć szkic dla Marinette...właśnie - jak to się stało, że moje myśli nie były skupione na niej, że o niej...zapomniałem?
W końcu doszłam do pierwszego prawdziwego momentu Nadriena - teraz już wszystko pójdzie z górki...albo zakręci się jeszcze bardziej! Zobaczycie w kolejnych rozdziałach.
Cześć! :)
CZYTASZ
//Miraculous// Inaczej
FanfictionKiedyś napiszę normalny prolog, przysięgam. *** (W trakcie poprawiania. Wracam w wakacje.)