Dni mijały a ja nie miałam , żadnego kontaktu z Luke. Martwiłam się , że coś mu się stało , byłam tak zdesperowana , że napisałam mu wiadomość , ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Co ten człowiek ze mną robi , nigdy się tak nie martwiłam o nieznajomą osobę. Z rozmyśleń wybił mnie dźwięk telefonu, który zaczął dzwonić a ja jak głupia rzuciłam się w jego kierunku.
- Keira Bennet ? - odezwał się kobiecy głos w słuchawce , to dziwne bo na wyświetlaczu widniał imię Luka...
- Tak , to ja. Przepraszam z kim rozmawiam ? - byłam lekko zdezorientowana, kim była ta kobieta i czemu miała telefon bruneta ?
- Luke kazał mi po ciebie przyjechać. Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy , będę po Ciebie za 20 minut. - zaniemówiłam , o co jej chodzi. Nie będę nigdzie z nią jechać.- To chyba jakaś pomyłka, nie wiem nic o żadnym wyjeździe , chce porozmawiać z Lukiem.- kobieta w słuchawce westchnęła i jestem pewna , że przewróciła oczami.
- Nie mam czasu na użeranie się z tobą , wiec lepiej słuchaj , ponieważ nie będę powtarzać , daje ci 20 minut i zabieram cie ze sobą. Luke boi się o Twoje życie. Zamieszkasz z nami przez kilka dni. - powiedziała a raczej wywarczała na jednym wdechu , nie wiem czemu ale się zgodziłam. Skoro coś mi grozi chyba nie mam wyboru. Skończyłam pisać krótki list do rodziców w którym poinformowałam ich , że jadę odwiedzić Krisa.
Po równych 20 minutach pod mój dom przyjechało czarne BMW, a za kierownicą siedziała jakaś czerwono- włosa kobieta. Podeszłam niepewnie do samochodu
- No wsiadaj nie mamy całego dnia. - przełknęłam głośno ślinę i usiadłam na miejscu pasażera , pod nogi położyłam niewielka torbę do której spakowałam kilka ubrań.
- Dokąd jedziemy ? - w końcu przerwałam panującą od pół godziny niezręczną ciszę.
- W bezpieczne miejsce. Luke wściekł się , kiedy się dowiedział , że ten dupek Sam ci groził. Rozkazał wszystkim cie pilnować , a sam wyruszył go szukać. - dziewczyna obrzuciła mnie przelotnym spojrzeniem i westchnęła głośno.
- Wiem , że nie wiesz o co w tym wszystkim chodzi , ale to nie ja powinnam ci wszystko tłumaczyć tylko mój brat. - zaraz , czy dobrze usłyszałam , Luke chce odnaleźć tego chłopaka ? w dodatku sam , czy on zwariował ?
- Jak to sam chce go odszukać , przecież może mu się coś stać ! - wykrzyczałam dość wkurzona.
- Da sobie radę , chyba nie wiele wiesz o moim braciszku. - powiedziała dziewczyna a mnie ponownie zamurowało. To prawda , nie wiem o nim prawie nic...
- Luke jest twoim bratem ? - szybko zadałam kolejne pytanie , usłyszałam cichy śmiech z jej ust.
- Tak wiem , zastanawiasz się pewnie , jak taka piękna osoba jak , ja ma takiego brzydkiego brata... No cóż rodziny się nie wybiera. - zaśmiałam się z jej odpowiedzi na co dziewczyna lekko się do mnie uśmiechnęła.
Po chwili wjechałyśmy do dość dużej posiadłości. Moim oczom ukazał się duży dom , z mieściło by się w nim co najmniej 30 osób.
- Mieszkasz tutaj ? - bez zastanowienia zwróciłam się do dziewczyny. Usłyszałam tylko cichy śmiech z jej strony.
- Tak , ja i parę innych szczeniąt. A od teraz to także twój dom.
- Wow ! - tylko tyle powiedziałam po wkroczeniu do budynku. Wszystko było piękne i ogromne. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromna ilość krętych schodów.
- Chodź pokaże ci twój pokój. - szłam zaraz za dziewczyną , nie chciałam się zgubić, a to było całkiem możliwe w tym domu. Mój pokój był wielki.. Miał duże okno z którego rozprzestrzeniał się widok na pobliski las. To wystarczyło żebym zakochała się w tym miejscu.
- Jestem Samantha tak w ogóle. - dziewczyna podała mi swoją dłoń a ja ją uściskałam. Jednak nie jest taka zła.
Samantha zostawiła mnie samą , żebym mogła się rozpakować i odświeżyć. O 19.00 miałam zejść na kolacje i poznać członków "Stada " ci ludzie są dziwni , ale staram się tym nie przejmować.
Brałam właśnie kąpiel , kiedy do łazienki wpadła zdyszana Samantha.- Luke wrócił, nie jest z nim najlepiej. - na te słowa wybiegła z toalety zostawiając mnie w całkowitym osłupieniu. Nie myśląc co robię w ekspresowym tempie wysuszyłam swoje ciało ciepłym bawełnianym ręcznikiem , narzuciłam na siebie ciemne bokserki i za duży szary podkoszulek z nadrukiem. Włosy zostawiłam mokre. Szybko zbiegłam na dół i podążyłam za głosami dochodzącymi z salonu. Na środku podłogi leżał zakrwawiony Luke. Pobiegłam w jego stronę odpychając od siebie natarczywe spojrzenia jakiś facetów.
- Luke ! - zawołałam łamiących się głosem , uklęknęłam obok bruneta. Delikatnie gładząc jego obitą twarz.
- Co mu się stało ? - Samantha złapała moją dłoń przez co spojrzałam na nią niepewnie. - Nic mu nie będzie , wyliże się. Dajmy mu odpocząć. - wszyscy z salonu wyszli zostawiając Luke samego. Czemu nie chcieli mu pomóc ?
- Przecież on potrzebuje pomocy do cholery nie widzicie tego ! - krzyczałam w stronę czerwonowłosej , ta natomiast poklepała mnie po ramieniu i wyszeptała ciche " Musi zostać sam ".
Minęły 2 godziny odkąd zostawiłam Luke samego. Nie mogłam znieść dłużej świadomości , że nikt nie chce mu pomóc. Pozostawiając w tym samym stroju co wcześniej najciszej, jak tylko potrafiłam zeszłam do salonu , jednak nikogo tam nie znalazłam. Wyszeptałam ciche "
Luke " jednak nikt nie odpowiedział . Szukałam go po całym domu, aż w końcu przypomniałam sobie ,że jego pokój znajduje się obok mojego. Szybko wbiegłam do sypialni Alfy , widząc go z nielicznymi zadrapaniami na skórze rzuciłam się w jego kierunku. Stałam właśnie w ramionach mojego nieznajomego. Mocno obejmowałam go swoimi rękami , chciałam pokazać jak bardzo się o niego bałam. Chciałam na niego nakrzyczeć , że tak się po prostu nie robi, lecz nie mogłam. Czułam jego ciepłe ramiona oplatające moją talię . Trwaliśmy tak chyba z 10 minut , kiedy w końcu odważyłam się powiedzieć jedno ważne słowo.- Tak bardzo się bałam...-Luke odsunął się lekko ode mnie , jego piękne błękitne oczy wpatrywały się we mnie bez opamiętania , jego miękka dłoń otarła samotna łzę spływająca po moim policzku.
- Nie płacz Skarbie , wszystko jest już dobrze. - usta bruneta musnęły kącik moich ust , zamarłam pod wpływem jego ciepłego oddechu.
- Nie pozwolę , żeby ktoś cię skrzywdził , jesteś dla mnie zbyt ważna aniołku.
CZYTASZ
Likaon
WerewolfJak można kochać bestie? Które są okrutne, niszczycielskie, które zabijają wszystko co spotkają na swojej drodze... 19 letnia Keira do niedawna prowadziła normalne życie , jednak jak wiadomo nic nie trwa wiecznie a los potrafi być nieprzewidywalny.