Nie typowa Ja

9.5K 536 21
                                    

   Jedno słowo , jeden gest potrafi odmienić nasze życie.   Nic nie jest takie jak dawniej. Wiem , że pomimo tego jak przywiązałam się Luke nie będziemy współgrać,  jak prawdziwi przeznaczeni. Stado musi mieć obydwu przywódców , nie należę do świata wilków , tak jak i oni nie należą do mojego świata. Piękne chwile zawsze przemijają , aby przypomnieć nam , że musimy się o nie starać.

Czas pędził  niespodziewanie szybko, a ja nadal nie wiem do którego ze światów chciałabym przynależeć. Nie chce zawieść Luke , widzę jak cieszy się na naszą wspólną przyszłość , chociaż wie , że ja nie darzę go tym samym uczuciem , którym on obdarował mnie już dawno temu. 

Cały dzisiejszy dzień spędziłam na nauce. Matematyka to moja pięta achillesowa ... Na szczęście znalazłam pewną dziewczynę , która udziela korepetycji , tak więc dziś wieczorem ma do mnie wpaść,  i kto wie może w końcu zrozumie cokolwiek z tego przedmiotu. 

Zbliżała się 17.00 , przygotowałam kilka podręczników i zeszyt , w którym będę zapisywać obliczenia. Rodziców nie było dziś w domu , ponieważ postanowili odwiedzić dziadków , wrócą zapewne jutro , albo dzisiaj w nocy. Ogarnęłam jeszcze bałagan , który narobiłam w pokoju i z niecierpliwością czekałam na przybycie mojej wybawczyni. Podskoczyłam , kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi , biegiem pokonałam schody i wpuściłam do środka uśmiechnięta dziewczynę.

- Hej jetem Alice. - stała przede mną wesoła szatynka , z krótko obciętymi włosami i czerwonymi dosłownie  jak krew ustami.

-  Miło mi jestem Keira , zapraszam- gestem ręki zaprosiłam szatynkę do domu.

- Napijesz się czegoś ? - stanęłam przy blacie kuchennym i przyjaźnie się do niej uśmiechnęłam.

- Może soku pomarańczowego ? - widzę , że nie tylko ja jestem wstydliwa , to dobrze w grupie raźniej.

- Jasne , już podaje. - nalałam dwie szklanki soku i zaprowadziłam Alice do swojego pokoju, tam, zajęłyśmy miejsca na podłodze wyłożonej poduszkami , aby było nieco wygodniej. Niestety , ale mój pokój był niewielki , miałam tylko duże łóżko i szafę , oraz biurko , przy którym z trudnością zmieściły by się dwie osoby.

- To co zaczynamy ? - obydwie zapytałyśmy jednocześnie , z czego od razu wybuchnęłyśmy śmiechem.

Po około godzinie uczenia się z Alice , stwierdziłam ,że ta dziewczyna ma nie mały talent , skoro potrafi nauczyć kogoś tak tępego jak ja.

- Nawet nie wiesz jaka jestem ci wdzięczna , za cholerę bym tego nie pojęła. - szatynka poklepała mnie lekko po ramieniu i zaczęła się śmiać.

- Przesadzasz , cieszę się  , że ci pomogłam.

Chwilę jeszcze rozmawiałyśmy , i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Między innymi , że Alice chodzi również do tej samej szkoły co ja , tyle , że mamy całkiem inne zajęcia. Pocieszające jest to , że nie będę musiała sama siedzieć na stołówce. Dziewczyna tak jak ja myśli nad studiami , tylko o kierunku psychologicznym, w dodatku co jest najbardziej  ciekawe będziemy uczyć się na tej samej uczelni. Zadowolona z całego dnia zasnęłam spokojna , chociaż przykre było to , że Luka nawet do mnie nie napisał.

***

Kolejny poranek i kolejna dość monotonna rzeczywistość. Za mną już trzy pierwsze lekcje z czego jestem zadowolona , ponieważ dzisiaj mam tylko pięć zajęć  lekcyjnych.  Uśmiechnięta przemierzałam korytarze , aby dostać się na stołówkę.  Już miałam usiąść , tak jak zawszę przy swoim stoliku , kiedy ciepła dłoń dotknęłam mojego ramienia , prawię upuściłam tacę  z jedzeniem , kiedy zobaczyłam przed sobą zmartwionego Luke.

LikaonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz