Żyj dla mnie

7.4K 463 31
                                    

 Tak bardzo chce wierzyć w to, że on wróci... że stanie w drzwiach mojego pokoju, uśmiechnie się i tak po prostu ze mną pozostanie. Ostatnie noce, ostatnie dnie są takie ciemne nie ma w nich najmniejszego promyka nadziei. Bez niego nic nie ma sensu. Udaje,że po tym czasie jest już lepiej, już nie płacze, nie obwiniam się, po prostu jestem...znowu ponurą smutną Keirą.

- Keira jesteś już spakowana ?-  głos mojego przyjaciela wyrwał mnie z zamysłu.

- Tak, możemy jechać.- uśmiechnęłam się smutno i wyszłam przed dom. Właśnie rozpoczęłam studia, nie wyjeżdżam na uczelnie w której widziałam swoją przyszłość. Niestety, ale Will jest ważniejszy, biedaczek trafił do domu dziecka, codziennie razem z Krisem go odwiedzam, ale to nie to samo. Starałam się o opiekę  nad chłopcem, lecz jako,że jestem samotną  studentką nie przyznali mi chociażby tymczasowego prawa. Obiecałam małemu wilczkowi, że nadal będę do niego przyjeżdżać , zapisałam się na uczelnie, która jest godzinę drogi stąd, dzięki czemu będę mogła dotrzymać obietnicy. Po tym jak Luke zaginął wróciła tylko niewielka cześć jego watahy, bez niego osłabli, stracili dawny blask. Nie walczą, nie szukają go, mówią, że już nie wróci. Na początku byłam wściekła, nie rozumiałam jak mogli tak łatwo odpuścić, wszelkie próby proszenia ich o pomoc w poszukiwaniach Alfy nie powiodły się. Na nowo muszę poukładać swoje życie, jednak tym razem będzie to o wiele trudniejsze.

Luke

Szkarłatne krople krwi ospale opadały na moją twarz. Resztkami sił kolejny raz pociągnąłem za łańcuchy przyczepione do nadgarstków. Kolejne szarpnięcie i kolejna otwarta rana symbolizująca, że jeszcze żyję. Nie wiem ile czasu minęło od kont tu jestem, ale ten czas w pełni wystarczył, abym obmyślił plan zemsty. Kiedy jeden z psów pilnujących mnie podszedł do mojego bezwładnie wiszącego ciała, żeby  zobaczyć czy jeszcze żyje, jednym sprawnym ruchem złapałem nogami za jego szyje i bez większego problemu złamałem mu kark. Black jest na prawdę głupi, skoro myślał, że jest ode mnie silniejszy. Nabrałem całą siłę jaką w tej chwili, mimo wielu ran posiadałem i wyrwałem łańcuchy z sufitu.  Biały pył szczypał lekko moje przekrwione oczy, gwałtownie osunąłem się na kolana, podtrzymując się rękoma, aby nie upaść na  twardy beton. Nie starczyło mi sił, aby całkowicie się przemienić, lecz  i tak było lepiej niż myślałem.

Lekko chwiejnym krokiem przemierzałem opustoszałe korytarze ciemnego  budynku. Wszyscy, którzy pojawili się na mojej drodze zostali przeze mnie zabici.

Teraz stoję na przeciw Blackowi warcząc na niego donośnie. Dopiero teraz ten pies zdaje sobie sprawę, że mógł mnie zabić od razu. Jego chaotyczne ruchy jeszcze bardziej utwierdzały mnie w przekonaniu, że strach sparaliżował jego ciało. Zyskując nad nim przewagę jednym ruchem wyrwałem jego  ciepłe serce. Patrzyłem jeszcze chwile w jego ponure oczy.Martwe ciało mojego wroga osunęło się przed moimi stopami. To było łatwe  starcie. Gdybym miał więcej siły już wcześniej bym go zabił. Z przyjemnością przyglądam się Blackowi. Jego serce wciąż bije w moich dłoniach, bałem się tego jaki stanę się przez kolejne zabicie kogoś. Już kiedyś byłem pozbawionym skrupułów potworem i to, przyjemne uczucie władzy nad czyimś życiem  na nowo powróciło.

Ciemność pochłonęła moje ciało. Leżałem tak jak kiedyś w salonie mojego domu. Nie było w nim nikogo, całe moje stado wyniosło się, dołączyli do innych watah. Wkurwiony do granic możliwości zacząłem wyć.  Mój ryk cichł z każdą chwilą. Po zabijam każdego, który odszedł ode mnie. Wataha powinna trzymać się razem. Poświęciłem całe swoje życie dla tych psów, a oni tak się mi za to odwdzięczają.
Wszedłem pod ciepły strumień wody. Zaschnięta  krew teraz spływała wraz z nią. Nie miałem siły, aby robić coś więcej,osłabiony położyłem się na łóżku i zasnąłem bijąc się z myślami czy w ogóle powiedzieć Keirze, że wróciłem.


Cześć :)

I jak, podoba się ? Luke trochę się zmienił, niestety na gorsze, jak myślicie będzie znowu z Keirą ?

LikaonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz