Zasadzka

7.7K 472 57
                                    

Luke

Minął tydzień od kąt Keira wyjechała. Jestem skończonym kretynem, że tak po prostu pozwoliłem jej odejść. Jednak musiałem dać nam chwile czasu. Jestem żałosny usprawiedliwiając się, ale jeśli moja Mate została by ze mną nie była by bezpieczna. Razem z moim Betą wyruszam na wojnę. Stado dzikich szuka mojego słabego punktu, którym jest właśnie  Keira. Nie mogłem jej powiedzieć tego w prost  bo wiem, że i tak by mnie nie opuściła. Incydent z Monicą nie był przypadkowy. Czułem, że moja ukochana jest w pobliżu i jedynym w tamtej chwili rozwiązaniem był pocałunek z blondynką. Czuje się podle wiedząc,że moja iskierka cierpi przeze mnie, ale to jest lepsze niż jej śmierć, co było by nieuniknione...

- Alfo musimy wyruszać. - z rozmyślań wybił mnie głos mojego Bety.

- Czy William dotarł już do Keiry ? - zarówno Will jak i moja iskierka byli dla mnie najważniejsi, dlatego też postanowiłem, że zawiozę chłopca do domu tego lalusia Krisa. Zdaje sobie sprawę,że to będzie dość dziwne, ale nie miałem większego wyboru. Całe stado rusza na bitwę, nieuniknione,że wiele osób zginie , dzieci wraz ze swoimi matkami przeniosły się w bezpieczniejsze miejsce,ale ja musiałem zadbać o Williama, wiem,że tylko z Keirom potrafi normalnie rozmawiać.

- Tak powinien być już na miejscu. - moim Betą jest Daniel ma 20 lat, może i jest ode mnie młodszy, ale mam do niego zaufanie.

Po około 30 minutach wysłałem moją watahę na bitwę. Pomimo tego, iż jesteśmy najsilniejsi, z dzikimi nic nie wiadomo, są chaotyczni i nieprzewidywalni. Mam nadzieję,że moja ukochana wybaczy mi to co zrobiłem.

Keira

Moje serce tak bardzo boli, jednak w tej chwili muszę być silna. Nie mogę cierpieć przez jakiegoś dupka, tak... teraz nienawidzę mężczyzn. Nie ma już miejsca na kolejne rozczarowanie w moim sercu. Pomimo tego, że nadal jestem wściekła na Luke to i tak jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak zrobił. Wszyscy wiedzą, że jestem tylko słabym człowiekiem i nie byłabym w stanie pomóc '' mojej'' watasze.

- Keira masz gościa.- głos mojego przyjaciela wyrwał mnie z rozmyślań. Kiedy weszłam do salonu moim oczom ukazał się William, wyglądał jak zawszę uroczo, ale jak on się tutaj dostał...

- Keira !- wykrzyczał i przytulił moje nogi. Poczochrałam go po główce i kazałam usiąść.

- Kochanie co ty tutaj robisz ? Ktoś cię przywiózł ? - Will nadal się we mnie wtulał a ja od dawna tak szczerze się nie uśmiechałam.

- Wujek Luke powiedział, że muszę zamieszkać z tobą, bo on będzie teraz bardzo zajęty.- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę... Przecież Luke nie zostawił by ot tak tego chłopca.

- Will czy coś się stało ? - zapytałam gładząc odstające kosmyki z jego bujnej czuprynki.

- Wujek musi nas chronić- wyszeptał do mojego ucha. Pocałowałam chłopca w czoło i zaprowadziłam na górę, kiedy William zasnął, ja nadal przetwarzałam to co mi powiedział. Jak to Luke musi nas chronić i przed kim ?  Jeżeli grozi mu jakieś niebezpieczeństwo to po mimo tego jak się zachował powinnam przy nim być.

Dochodziła pierwsza w nocy a ja nadal nie mogłam zasnąć, co jeśli Lukowi coś się stanie i dla czego do licha nic mi nie powiedział, czy aż tak bardzo przestało mu na mnie zależeć...

Luke

Wpadliśmy w zasadzkę... Pierwszy raz nie wiem co robić ! straciłem jedynego przyjaciela. Zbieram się do kupy i próbuje wstać, jednak przeszywający ból w klatce piersiowej uniemożliwia mi jakikolwiek poruszanie się. Dzięki mojemu słuchowi jestem w stanie określić jak daleko mnie znajduje się Black przywódca dzikich. Gdybym tylko miał siłę rozszarpał bym jego podłe ciało. Sukinsyn błagał by mnie o litość !

- Oj...  ktoś tu mocno oberwał.- nad moim ciałem stał Black, wstrętny uśmiech nie schodził z jego mordy. Wkurwiony splunąłem na niego za co oberwałem w żebra, resztkami sił oderwałem się od zimnej ziemi i na chwiejących nogach stanąłem przed tym skurwielem.

- Może i teraz wygrałeś, ale kiedy ponownie cię znajdę bez skrupułów rozszarpie ci tą wstrętną mordę !- warknąłem i przyszpiliłem blondyna do drzewa, cichy śmiech wydobył się z jego ust.

- Na prawdę myślisz, że pozwolę ci żyć ? Zdechniesz w największych torturach z resztą tak jak i twoja przeznaczona. - teraz to on górował nade mną, wbił swoja łapę prosto w krwawiącą ranę, syknąłem  z bólu z powrotem  osuwając się na ziemię.

- Jeżeli ją tkniesz...- warknąłem, jednak nie skończyłem, ponieważ Black zaczął kopać mnie po brzuchu. Okładał mnie pięściami po twarzy, aż straciłem przytomność. Przez przymknięte powieki zauważyłem jak jestem ciągnięty w głąb lasu, a Black mówi do kilku psów z którymi przybył, że teraz się ze mną zabawi.  Szczerze gówno mnie to obchodziło.  W tym momencie życie Keiry jest dla mnie najważniejsze.  Będę walczył do puki starczy mi sił, aby moja iskierka była bezpieczna.


Hej :) No i co myślicie o Luke, wciąż chcecie skopać mu tyłek :D Jeśli się podoba zostaw gwiazdkę i nie przestawaj mnie motywować :)

LikaonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz