Spałam, a raczej próbowałam spać , ale nie mogłam , kiedy tylko zamknęłam oczy widziałam JĄ! Stała w tej swojej granatowej sukience i wpatrywała się w wodę. Stała nad urwiskiem. Na około panowała burza , padał ciężki zimny deszcz , a ona jak gdyby nigdy nic , tak po prostu się do mnie uśmiechała.
- Wszystko będzie dobrze , zobaczysz. Tam gdzie jestem jest wspaniale. Nie ma cierpienia , ani smutku , jest tylko wolność... Chciała bym żebyś była tutaj ze mną , tak bardzo za tobą tęsknię. Eve odwróciła się do mnie plecami i skoczyła. Krzyczałam i próbowałam ją jakoś ratować, ale nie zdążyłam. Było za późno. Za późno po raz drugi... Nie umiałam jej uratować.
- Ja też tęsknię szepnęłam do poduszki bardziej się w nią wtulając.
Kolejne godziny wcale nie poprawiały mojego nastroju. Chciałam już zasnąć. Nie lubiłam nocy , od kąt Amber zginęła w wypadku , miałam problemy ze snem.
Zrezygnowana wyszłam z pokoju. Nogi same prowadziły mnie w tak już dobrze mi znane miejsce. Stałam właśnie obok łóżka
Luke. Wyglądał tak słodko i bezbronne , kiedy spał. Nie chciałam go zbudzić , lecz podświadomie czułam , że muszę się do niego przytulic. Zawsze , kiedy byłam obok niego czułam kojący spokój.
Odgarnęłam lekko kołdrę i wsunęłam się na łóżko. Luke był odwrócony do mnie twarzą , wiec mogłam mu się teraz dokładnie przyjrzeć. Jego piękne oczy były w tej chwili skryte pod powiekami. Jego wygląd nic się nie zmienił , nadal był taki tajemniczy i nieuchwytny. Nie mogę zrozumieć , dlaczego właśnie mnie wybrał , czemu mu się podobałam i za co mnie lubi. Mógł mieć przecież każdą a zadawał się właśnie ze mną.Obróciłam się na drugi bok , tak , że teraz leżałam plecami do Luke . Wdychałam jego piękny zapach , gdy poczułam jego silne ramiona na moim pół nagim ciele. Wiem , że złym pomysłem było się tu wybrać , a jeszcze gorszym wybrać się tylko w koronkowych majtkach i bluzce na szeleczkach.
- Keira ? Co ty tu robisz - odezwał się zachrypniętym głosem.
- Ja przepraszam , już sobie idę. - powiedziałam na jednym wdechu I zaczęłam wyplątywać się z pod miękkiej kołdry.
- Nie , zostań. Widocznie miałaś powód , żeby tu przychodzić. - jego słowa przyniosły ukojenie dla mojego serca. Nie chciałam teraz zostać sama.
- Mogę się do ciebie przytulic... - wymruczałam zawstydzona, po czym obróciłam się w jego stronę. Brunet chwile się we mnie wpatrywał , po czym pogładził mnie po policzku. Kiedy musnął dłońmi moich ust lekko zadrżałam.
- Miałaś zły sen ?- wychrypiałam tylko cichutkie tak.
- Opowiesz mi co ci się śniło. - Luke potarł lekko swoje oczy , zapewne, po to żeby się trochę rozbudzić.
- Śniłam o kimś za kim tęsknię. - odwróciłam swój wzrok, od jego przeszywającego spojrzenia. Po czym wtuliłam się w jego nagą skórę. Wdychałam jego cudowny zapach i czułam , że Luke w tym momencie robi to samo. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Chcesz pójść spać ? - dziękowałam w duchu , że nie próbował dowiedzieć się czegoś na siłę. Pokiwałam znacząco głową. Nie byłam gotowa wyjawić mu prawdy , jednak jestem pewna , że kiedyś to zrobię.
-Dobranoc Aniołku. - wyszeptał w moja szyję całkowicie się w niej zanurzając.
- Dobranoc Luke i dziękuję. - sama nie wiem co mnie w tym momencie kierowało, ale ucałowałam jego pierś , na której widniał jakiś tajemniczy tatuaż. Luke cały się spiął na ten niespodziewany gest , ale już po chwili uśmiechał się sam do siebie. Od ciągnął ramiączko bluzki z mojego ramienia i musnął je swoimi ustami. Cały żar rozłam się po moim ciele , a ja jeszcze nigdy nie czułam się bardziej przyjemnie , jak w tej właśnie chwili. Będąc tak blisko Luke i nadsłuchując bicia jego serca zasnęłam.
Hej :P Piszcie czy wam się podoba , albo czego brakuje , może sami macie jakieś pomysły na dalsze rozdziały , lub oczekiwania :D
CZYTASZ
Likaon
WerewolfJak można kochać bestie? Które są okrutne, niszczycielskie, które zabijają wszystko co spotkają na swojej drodze... 19 letnia Keira do niedawna prowadziła normalne życie , jednak jak wiadomo nic nie trwa wiecznie a los potrafi być nieprzewidywalny.