Czy to rzecz ?

7K 387 22
                                    

     '' Dziwna rzecz ta miłość. Robi ci wodę z mózgu i uniemożliwia racjonalne myślenie. Ale może właśnie dzięki temu wiadomo, że naprawdę się kogoś kocha. Wtedy dana osoba staje się dla ciebie ważna w sposób, jakiego nigdy byś się nie spodziewał''.

                                                                                                               Sheila O'Flanagan.

- Daleko jeszcze ?- kolejny raz zadawałam to pytanie mając nadzieję, że Luke powie mi w końcu dokąd jedziemy. Alfa wiezie mnie w nieznane miejsce, chce podzielić się ze mną czymś wyjątkowym, nie wiem czemu muszę mieć przez to zasłonięte oczy, ale niech mu będzie. Na początku obawiałam się trochę jak to będzie wyglądało, my razem przez cały kolejny dzień. Jednak jest lepiej niż przypuszczałam a moje zmartwienia zostały rozwiane. Luke ma swoją zabawną część, lubię, kiedy jest właśnie taki. Nie odgrywa roli zadufanego dupka, egocentryka i zgorzkniałego drania, tylko przybiera to jasną stronę, pełną czułości i dobroci. Nie jest w tedy wielkim Alfą, lecz prostym chłopakiem w którym się zauroczyłam.

- Mówiłem,że za chwilę będziemy na miejscu.- po raz szesnasty słyszę tę odpowiedz i gdybym nie miała założonej opaski na oczy wywróciła bym nimi w geście bezsilności.

- A ten 16- sty raz będzie kolejnym czy ostatnim ?- lekko się uśmiechnęłam co chyba Luke wyczuł, ponieważ przez jego lekką chrypkę wydał się cichy śmiech.

- Ostatni dzieciaku.- prychnęłam na końcowe słowo, ponieważ jak mógł mnie nazwać dzieckiem?  Nareszcie po godzinnej podróży samochód zatrzymał się a ja szczęśliwa odetchnęłam z ulgą,że to już koniec.

- Pomogę ci wysiąść, uważaj na głowę.- Luke wyprowadził mnie z auta i stojąc obok mnie delikatnie ujął mnie za rękę.

- Dokąd idziemy ? mogę zdjąć już tę opaskę ?-  wydaje mi się,że powiedziałam coś zabawnego, bo chłopak zaczął się za mnie śmiać. - No Co ?- powiedziałam lekko poirytowana.

- Nic aniołku, zabawnie się denerwujesz wiesz ?- Luke przystanął i lekko pogładził mój policzek, nie wiedziałam co mam zrobić ,więc po prostu stałam nieruchomo. Tuż przy swoich ustach czułam miętowy oddech bruneta, nie wiem czy to źle,że Luke znowu działa na mnie tak jak kiedyś...?

- Jesteśmy na miejscu.- ciche zadowolenie wydobyło się z jego ust , zdjęłam opaskę i zaniemówiłam z wrażenia. Przede mną rozprzestrzeniał się cudowny widok, stałam otoczona lasem, zapachem rosnących sosen  i jodeł. To miejsce chodź mogło by się zdawać podobne do innych, miało w sobie jakąś magię.

- Chodź, to dopiero początek.- wesoły Luke złapał mnie za rękę i poprowadził w głąb drzew, po chwili zrozumiałam co tak właściwie miał na myśli.

- Boże Luke, to jest piękne !- nie puszczając ciepłej dłoni chłopaka stałam na skraju urwiska, z którego było widać czyjąś posiadłość. Nie duży domek stał po środku polany, w okół otaczały go kolorowe kwiaty, nieopodal domu stał mały mostek a pod nim przepływało małe jeziorko. Stałam tak dobrą chwilę zazdroszcząc człowiekowi, który tam mieszka.

- Wiedziałem, że ci się spodoba. Musisz zobaczyć jak wygląda w środku.-  z niedowierzaniem patrzyłam na Luke, nie wiedziałam czy właśnie usłyszałam to co usłyszałam.

- Czy to jest... Żartujesz, prawda??-  brunet tylko się uśmiechnął i nie czekając na mnie zbiegł w kierunku domu, po chwili zrobiłam to samo.

Po godzinnym zwiedzaniu domku Luke padłam wykończona na miękką sofę.

- Jest naprawdę piękny, czy Will wie,że chcesz się przeprowadzić ?-  popijałam przyniesiony sok i nie mogłam oderwać wzroku od szczęśliwego Alfy.

- Jeszcze nie, ale na pewno będzie zadowolony. Mam nawet plany na budowę kolejnego budynku, będzie niewiele większy od tego.- zdezorientowana przeglądałam dokumenty.

- Ale po co ci kolejny dom?- w końcu zadałam to pytanie i z niecierpliwością czekałam jaka będzie odpowiedź.

- Moje stado musi gdzieś mieszkać, aniołku.- przez czułość z jaką wypowiedział ostatnie słowo zrobiło mi się miło na sercu.

- Nie wiedziałam, że znalazłeś stado ?- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Są to młode wilki, jednak wszystkiego nauczą się z czasem. Myślę,że wszystko zaczyna się układać.- powiedział tak jakby sam do siebie czarując mnie swoim uśmiechem.

- Też tak myślę. - również się uśmiechnęłam i jeszcze wygodniej rozłożyłam się na sofie.

- Zamieszkaj ze mną...-Luke tak nagle wyskoczył z tą propozycją,że  po raz kolejny nie wiedziałam jak powinnam się zachować. - Mają tu świetne szkoły, mogłabyś się rozwijać, tak jak tego chciałaś.- słowa Alfy były słuszne, jednak jak on to sobie wyobraża. Nie jesteśmy parą, chciałam o nim zapomnieć, a on namawia mnie na coś takiego.

- Ale Luke, przecież nie mogła bym z tobą zamieszać, nie jesteśmy razem. Sam powiedziałeś,że chcesz zacząć od nowa, a ja... Ja nie powinnam ci tego psuć.-  Luke zbliżył się do mnie i nie czekając na żadne pozwolenie wpił się w moje usta. Całował namiętnie tak jak by jutra miało w ogóle nie być. Po chwili oderwał się od moich warg.- Keira kocham cię. - wyszeptał po raz kolejny skradając mi pocałunek. To były ostatnie słowa jakie usłyszałam, byłam zbyt zajęta myślami przepływającymi przez mój umysł. 

- Ja też cię kocham i już dłużej nie mogę zaprzeczać,że tak nie jest. - powiedziałam cichutko pełna obaw jak teraz będzie wyglądało nasze życie.

Hej :) Jak wam mija pierwszy września ?

 Wiem,że mogłam się bardziej postarać z tym rozdziałem, ale jakoś nie miałam pomysłu... Jak sądzicie będzie Happy End czy coś  jednak się wydarzy ? :) 

Ślę buziole i miłego czytania :*





LikaonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz