Rozpoczynał się kolejny poranek , jednak nie byłam już smutna, miałam dzisiaj spędzić cały dzień z Kris'em. Zaspana poderwałam się z łóżka , przez które przechodziło chyba tornado, coś a raczej ktoś skakał po mnie jak po trampolinie.
- Hej ropucho wstawaj. - usłyszałam głos przyjaciela , jednak nie był on sam.
- Keira nio wstawaj, jedziemy do wesołego miastecka. - oho czyli ta bestia skakająca po mnie to siostra Krisa. Na sam dźwięk jej głosiku zrobiło mi się wesoło.
- A skąd ty się tutaj wzięłaś ? Ty mój mały szkrabie.- zaczęłam gilgotać mała Caroline , która oczywiście śmiała się w niebo głosy.- Matka ją tutaj podrzuciła , mam nadzieje , że się nie gniewasz ? - wtrącił się Kris a ja posłałam mu tylko wstrętny uśmiech.
- Głupek z ciebie , o co miałabym być zła ? - odgarnęłam kosmyki z twarzy dziewczynki i wytarłam łezkę , która pojawiała jej się zawsze kiedy się śmiała.
- Czyli wesołe miasteczko tak ?- zwróciłam się z tym pytaniem do Caroline , udawałam ,że się nad czymś zastanawiam , żeby po chwili znowu ją połaskotać.
- Poczekajcie na mnie na dole , dobrze księżniczko ?- nie dało się zauważyć wesołego uśmiechu na twarzy dziewczynki. Po chwili zostałam sama w pokoju , przebrana w zwiewną biała sukienkę zeszłam do kuchni.
- Zrobiłem moje popisowe naleśniki - wyszczerzył się Kris a ja pacnęłam go w ramię.
- Fuuu , jak ja ich nie znoszę. Zawszę są takie przypalone a ja muszę udawać , że mi smakują. - jego mina bezcenna , nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać , od dawna się tak dużo nie śmiałam.
- Żartowałam wariacie , są przepyszne. - posłałam lekki uśmiech do Caroline i zaczęłam jeść moje śniadanie.
Po skończonym posiłku nasza trójka była już na karuzelach. Bawiłam się świetnie , jak zawsze w ich towarzystwie.
- To co wata cukrowa dla moich księżniczek ? - uśmiechnięta twarz Caroline mówiła sama za siebie , tak wiec teraz zajadaliśmy się pysznym różowym smakołykiem.
Po całym dniu spędzonym w wesołym miasteczku nadszedł czas zbierać się do domu.
- Gdzie ten Kris..- powiedziałam sama do siebie trzymając za rękę jego siostrzyczkę. Od 10 minut czekamy na niego bo on musiał skorzystać z toalety.
Nagle usłyszałam krzyki innych ludzi , niedaleko nas ktoś wystrzelił fajerwerki , które niefortunnie zaczęły iskrzyć we wszystkie strony , pełno ludzi zaczęło się przepychać , starałam się trzymać Caroline za rękę , ale nie dałam rady. Tłum zelżał a ja nigdzie jej nie widziałam, nie chciałam panikować , bo strach to zły doradca , ale kiedy po 10 minutach poszukiwań nadal jej nie znalazłam zaczęłam wydzwaniać do Krisa. Byłam wściekła , że nie odbiera. Wysłałam mu kilka wiadomości , w których wyjaśniłam co się stało i , że będę szukać jego siostry koło wesołych klaunów.
Caroline bardzo ich lubi , natomiast mnie od zawsze przerażały.Nareszcie znalazłam namiot z różnymi cyrkowymi postaciami , ostrożnie weszłam do środka ale nie znalazłam w nim klauna... Kiedy miałam już zawracać usłyszałam jakieś ciche krzyki , poszłam w ich kierunku i myślałam , że dostane zawału, jakiś psychol z czerwonym nosem i wesołą buźką szarpał przerażoną siostrę Krisa.
- Caroline ! - krzyknęłam i podbiegłam do niej , wyrwałam jej rękę z uścisku tego błazna i mocno przytuliłam do siebie.
- Właśnie chciałem ja odprowadzić- mężczyzna uśmiechnął się głupkowato w moja stronę a mi zrobiło się niedobrze na sam widok jego wymalowanej twarzy.
- Tak właśnie widziałam - odpowiedziałam ironicznie.
- Co to ma znaczyć gówniaro ! - wrzasnął poirytowany a ja zrobiłam krok w tył , wciąż przytulając roztrzęsioną dziewczynkę.
- To , że w cale nie chciałeś jej odprowadzić stary zboczeńcu ! Masz się do niej nie zbliżać. - byłam wściekła , jak w ogóle mogą istnieć tacy ludzie.
Nim zdążyłam jakoś zareagować jego dłoń wylądowała na moim policzku , poczułam nieprzyjemne pieczenie i metaliczny posmak krwi w ustach. Po chwili zostałam odsunięta przez silne ramiona , spojrzałam w górę i zobaczyłam czarne jak noc tęczówki Luke.- Keira zabierz tą mała i idź do Krisa czeka przed namiotem. - jego dziwnie opanowany i spokojny głos dodał mi otuchy. Zrobiłam tak jak kazał , kiedy oddaliłam się trochę od wściekłego Luka usłyszałam coś jak łamanie kości.
- Caroline nic ci nie jest ? - roztrzęsiony głos mojego przyjaciela wyrwał mnie z transu , musiałam zobaczyć co Luka robi temu mężczyźnie.
- Kris zaraz wracam - pocałowałam małą w policzek i pobiegłam do Luke. Rozwścieczony czarny wilk łapami przytrzymywał leżącego na ziemi klauna. Z pyska zwierzęcia spływała ślina , która lądowała prosto na twarzy faceta. Podeszłam bliżej chcąc jakoś uspokoić Luke.
- Luke... proszę , już wszystko dobrze. - pogłaskałam niepewnie delikatną sierść wilka i spojrzałam prosto w jego ciemne oczy. Jego oddech diametralnie się zmienił, był bardziej spokojny. Brunet ostatni raz zawarczał w stronę mężczyzny a następnie powolnym krokiem ruszył przed siebie. Zrobiłam to samo , jednak nie widziałam już Luke.
Wyczerpana całym tym dniem wróciłam z Krisem i Caroline do domu. Po zjedzonej wspólnie z moimi rodzicami kolacji rodzeństwo pożegnało się z nami , było mi smutno ,że muszą już jechać , ale dobrze ich rozumiem.
- Kris jeszcze raz tak bardzo cie przepraszam, gdybym w tedy nie..- moje setne tego wieczoru przeprosiny przerwał spokojny blondyn.
- Już dobrze , na szczęście nic się nie stało i to w cale nie była twoja wina, z resztą sama widzisz , że Caroline już o wszystkim zapomniała. - Kris posłał mi jeden ze swoich najmilszych uśmiechów a ja się do niego wtuliłam.
- Już tęsknie - wymruczałam w jego ramię na co chłopak cicho się zaśmiał.
- Też tęsknie. - szepnął mi na ucho z czego to ja się teraz zaśmiałam.
- Podziękuj w moim imieniu Lukowi , jednak źle go oceniłem. - Kris odsunął się ode mnie i pocałował mnie w policzek.
- Podziękuję. - odpowiedziałam niemal natychmiast przez co nie wiem czemu , ale się zaczerwieniłam.
- Caroline pożegnaj się , musimy już jechać.- dziewczynka podbiegła do mnie i mocno wtuliła się w moje nogi. Poczochrałam ją po głowie i rozkazałam Krisowi , żeby napisał jak dojadą do domu , dopiero kiedy samochód chłopaka zniknął za rogiem wróciłam do siebie.
Zaraz po kąpieli zmęczona położyłam się spać. Przez sen poczułam kojące ciepło i tą niesamowitą przyjemność , która towarzyszyła mi tylko będąc przy jednej osobie. Zaspana uchyliłam powieki i byłam pewna , że Luke leży obok mnie , dziwnie szczęśliwa wtuliłam się w niego jak w poduszkę , nie chciałam myśleć jak się tu znalazł i czemu w ogóle przyszedł , po prostu wystarczyło mi to , że przy mnie był. Czując jego zapach i ciepły oddech na swojej szyi bezpiecznie zasnęłam.
Gwiazdki i komentarze mile widziane :D
Miłego czytania , Pozdrawiam :)
CZYTASZ
Likaon
WerewolfJak można kochać bestie? Które są okrutne, niszczycielskie, które zabijają wszystko co spotkają na swojej drodze... 19 letnia Keira do niedawna prowadziła normalne życie , jednak jak wiadomo nic nie trwa wiecznie a los potrafi być nieprzewidywalny.