Rozdział 15

1K 88 12
                                    

Otworzyłam gwałtownie oczy i zaczęłam szybko brać głębokie oddechy. Moja klatka piersiowa unosiła się co sekundę nienaturalnie wysoko. Drżałam, byłam cała spocona...

Co się dzieje? Zszokowana zamrugałam kilka razy i próbowałam się właściwie dotlenić. Czułam jak jakaś niewidzialna siła ściska mnie za gardło.

Na szczęście po chwili udało mi się przywrócić do właściwego stanu. Wciąż byłam lekko przestraszona i szybko oddychałam, ale pozbierałam się i powoli zaczęłam siadać.

Gdzie jestem? Jaki dziś dzień? Która godzina?

Sięgnęłam po butelkę wody stojącej obok łóżka i zabrałam kilka porządnych łyków. Więc byłam w swoim pokoju. Musiał być ranek, bo miałam na sobie piżamę. Nic nie pamiętałam, ale wszystko wskazywało na to, że wybudziłam się z jakiegoś głębokiego koszmaru.

Przetarłam twarz dłońmi. Ponownie się pozbierawszy, zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Dochodziła siódma rano. Sobotni poranek.

Nie było zbyt wcześnie, żebym kładła się spać (i tak pewnie bym już nie usnęła), ale nie chciałam jeszcze wychodzić spod kołdry.

Moja nadal nie rozbudzona i sparaliżowana strachem głowa nie pozwalała racjonalnie myśleć. Podciągnęłam kolana pod brodę i oparłam ją na nich. Dzisiaj musiałam spełnić coś, co napawało mnie pytaniami, dylematami, niepewnościami... Bo czy tego właśnie chciałam?

O jedenastej wychodziłam na randkę z Haruną - ona pewnie by to tak nazwała. Ogarnęło mnie uczucie, że już tego nie chcę, nie uśmiecha mi się z nią spotkać. Może to ona była przyczyną moich nerwów? Zaraz, ona nawet była przyczyną zaniżonej ufności Kimiko do mnie!

- No dobra, Yuriko, pora się pozbierać - westchnęłam.

Jakąś godzinę później byłam już na nogach. Zażyłam tabletkę na uspokojenie, którą piła moja mama, kiedy miała cięższą pracę do wykonania pod presją czasu i ogólnie wtedy, gdy zżerał ją stres. Musiałam się przygotować na co najmniej dziesiątą, a potem podjechać autobusem, aby zdążyć na umówioną godzinę do parku.

Sprawdziłam, czy Haruna nie wysłała mi żadnej wiadomości odnośnie naszego spotkania, ale okazało się, że nie. Była aktywna trzy godziny temu i mogłam śmiało założyć, że od samego świtu przygotowuje się do randki ze mną, nie licząc przygotowań psychicznych na przestrzeni ubiegłych dni.

Zjadłam śniadanie na spokojnie i z wielką zadumą wybierałam ubrania. Chciałam wziąć coś stosownego do pogody i sytuacji oraz coś takiego, co nie dawałoby Harunie wielkich nadziei. Z drugiej strony z miłą chęcią wzięłabym coś, w czym nigdy nie pokazałabym się nikomu innemu, skoro wiedziałam, że jakaś dziewczyna mnie kocha. Ale jeśli planowałam nie wiązać się z nią zbyt mocno, ubierając się w coś takiego, można by to uznać za zabawianie się jej kosztem.

Przystanęłam przy czarnej, rozkloszowanej spódnicy, czarnych zakolanówkach kończących się szarą koronką, moich ulubionych butach na niskim obcasie ze srebrnym dodatkiem z przodu oraz moją najukochańszą bluzkę: białą z odsłoniętymi plecami spiętymi łańcuszkami i napisem z przodu #u¢k 0FF.  Mam nadzieję, że Haruna nie odbierze tego napisu źle.

Uczesałam warkocz na bok i zrobiłam makijaż, taki jak zawsze - pomalowane tylko rzęsy. Wahałam się, czy by sobie czegoś nie dodać, więc zdecydowałam się na lekkie przejechanie ust perłową szminką nadającą połysk i szczególny kolor. Podkreśliłam lekko brwi kredką i zdecydowałam, że nie będę już majstrować z make-up'em.

Do wyjścia miałam jeszcze trochę czasu. Postanowiłam zająć się pakowaniem torebki. Jednak im bliżej tego spotkania, tym bardziej mieszane uczucia odczuwałam...

Chciałabym, żebyś mnie pokochałaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz