Haruna odsunęła się ode mnie całkowicie.
Przyszłam do szkoły tak jak zwykle, próbując zachowywać się normalnie. Normalnie, to znaczy nie dawać oznak stresu, żeby Haruna nie miała tej satysfakcji. Mimo że stała nieopodal miejsca, na którym siedziały moje dwie, stare, dobre przyjaciółki, powiedziałam sobie, że bez skrępowania mogę z nimi o niej rozmawiać.
A był to temat numer jeden na przerwę przed lekcjami.
- Co się stało? - zaczęła Nanako - Pokłóciłaś się z Haruną?
- Można tak powiedzieć - zaczęłam miętosić dół spódnicy.
Rozmawianie o kimś, kto stoi niedaleko, jest jednak bardziej krępujące, niż można było przypuszczać.
- Spotkałyśmy się się przed weekendem i poszło o pewną... sprawę - nie wiedziałam, czy nazywać to drobną sprawą, czy grubszą, konkretną.
- Widzisz, Nanako, mówiłam, żeby na wtedy zaprosić Yuriko do kina - powiedziała Kimiko oskarżycielskim tonem.
- Ale teraz możemy zrobić coś innego - Nanako wyszczerzyła się.
Nie znałam tego typu uśmiechu. Mogłam spodziewać się w tej kwestii nie za dobrej rzeczy. Tak coś mi szeptało na ucho...
- Pomożemy wam się pogodzić! - powiedziała, wciąż szczerząc się.
- Nie! - wypaliłam jak z automatu - To znaczy... Jeszcze chyba nie jestem gotowa na zgodę po... czymś takim.
Rzuciłam szybkie spojrzenie Harunie. Była zajęta wgapianiem się w ekran telefonu, ale wyraźnie przysłuchiwała się naszej rozmowie.
Kontynuowałam ściszonym głosem:
- Z resztą... Na chwilę obecną nie mam nawet ochoty się z nią godzić. Czuję, że ona sama nigdy nie będzie tego chciała.
- Mam z nią porozmawiać? - spytała Kimiko.
- Nie trzeba. To i tak sprawa między nami.
- Jesteś pewna, że nie chcesz naszej pomocy, tak? - upewniła się po raz ostatni.
- Tak. Proszę, zostawcie mnie samą z tym problemem.
Może i nie byłam zbyt miła dziękując im za pomoc w taki sposób, ale to było jedyne rozwiązanie w tym momencie. Nie mogę pozwolić, żeby wtrącały się w naszą sprawę. Szczególnie, jeśli czuję, że Haruna jest mocno urażona i nie przystanie na zwykłe przeprosiny. A tej sprawy definitywnie nie da się złagodzić.
No bo kto, jak nie ja, umie tak chamsko łamać serca? Potwierdzałam tyle kroć przed samą sobą, że kocham Kimiko i nadal będę ją kochała na wieki, ale z Haruną to zupełnie inny przypadek. Nie mam pojęcia, czy to było zauroczenie czy to przez chwilę pocałunku, ale zdałam sobie sprawę, że ona kochała mnie naprawdę, a ja tylko mogłam odwzajemnić to słowem. Nigdy uczuciem.
- O czym tak myślisz? - zapytała nagle Kimiko.
- Nic ważnego. Refleksje wewnętrzne - machnęłam ręką, podkreślając bzdurność tej sprawy.
- Zaczynam się o ciebie bać... - powiedziała Kimiko tym swoim ni to żartobliwym, ni podejrzliwym tonem - Czy rozmyślasz o dalszych losach z Haruną?
Westchnęłam.
- Nie, absolutnie nie.
- Na pewno?
- Na pewno. Nie to zaprząta mi teraz głowę.
Na szczęście, nadarzyła się okazja do zmiany tematu. Dopiero teraz zauważyłam, że obok nie ma Nanako.
CZYTASZ
Chciałabym, żebyś mnie pokochała
RomanceCzy miłość może zaistnieć między dziewczyną heteroseksualną i homoseksualną? Delikatna opowieść yuri, w której pierwsze skrzypce grają uczucia, gdzie przyjaźń trzeba traktować z dystansem, a miłość jest za bardzo delikatna... Yuriko ukończyła poprze...