Rozdział 26

816 84 6
                                    

Czas mija nieubłaganie, a ja mam wrażenie, że nic się nie zmieniło w moim życiu. Tylko relacje między mną i Haruną wyraźnie zmalały - nawet już nie łapiemy kontaktu wzrokowego, nie wspominamy o sobie. Trochę smutno mi z tego powodu, ale kiedy pomyślę o tym, że prawdopodobnie układa sobie życie z Kiyomi, myślę, że łamiąc jej serce, teraz powinnam życzyć jej tylko szczęścia.

Tego dnia w szkole nie było Nanako. Kiedy ostatni raz zafundowała sobie wolne, zdobywała informacje o Kimiko pod pretekstem pójścia do lekarza. Jednak tym razem naprawdę miała wizytę.

- Nie mogę się już doczekać końca tego roku szkolnego - jęknęła Kimiko kilka minut przed pierwszym dzwonkiem - Niby jest coraz bliżej, ale jednak wciąż daleko.

- To normalne - powiedziałam - Nie martw się, zobaczysz, że szybko przeleci. Pomyśl, że drugi semestr już tuż, tuż!

- Jeśli to ,,tuż, tuż" - zaczęła - oznacza u Ciebie prawie miesiąc, to nieźle.

- A u ciebie oznacza ile? - zapytałam z ciekawości.

- Jakieś... dwa tygodnie, może mniej.

- Każdy patrzy na świat inaczej - wzruszyłam ramionami, choć ta informacja będzie mi niezwykle przydatna, jak jej ulubione jedzenie.

- Nie zapominajmy o tym - uzupełniła.

I tak oto przez ten jeden cytat, który obie wypowiedziałyśmy, myślałam, prawie przez wszystkie zajęcia, jak to możliwe, że się tak uzupełniamy? Zwykle przyjaciele to swoje totalne przeciwieństwa i tylko zwyczajnie wymieniają się kwestiami, opiniami, poglądami... A my momentami myślimy tak samo.

To nawet dobrze. W przyszłości może być to pomocne. Na przykład, gdy jedna z nas będzie miała poważny problem, o którym nie mówiła tej drugiej i w pewnym momencie tej pierwszej będzie ciężko...

- Panno Yuriko! - doszedł mnie gniewny ton nauczycielki biologii - Proszę przestać siedzieć z głową w chmurach i wykonywać podane ćwiczenia!



- Powinnaś rzadziej wpakowywać się w kłopoty - skomentowała Kimiko na przerwie obiadowej, kiedy wspólnie stałyśmy w kolejce po lunch.

- Wiem, ale... Uch, myślenie jest po prostu nieodzowną częścią mnie.

- Więc dlaczego tym tekstem się nie obronisz, kiedy nauczyciele zwracają ci uwagę?

- Bo pewnie powiedzieliby coś w stylu ,,Więc to myślenie wykorzystaj w dobry sposób i pomyśl nad zadaniami" albo ,,Myślisz, ale w niewłaściwy sposób" - zrobiłam minę.

Zabrawszy tace z jedzeniem, usiadłyśmy przy stoliku pod oknem, bo ten, co zwykle zajmowałyśmy, był już zajęty.

Zaczęłam grzebać widelcem w makaronie. Nagle ochota na spaghetti mi przeszła i żałowałam, że nie wybrałam zupy. Chociaż wizja wyjadania ogórkowej ze styropianowej miski trochę mnie zniechęcała.

- Patrz, śnieg! - powiedziała Kimiko wyglądająca przez okno.

Zerknęłam. Faktycznie - wielkie, białe płaty spadały z ołowianych chmur dość gęsto. Ciekawe, przecież ostatnio nie było aż tak zimno na śnieg...

Zerknęłam na Kimiko - z dziecięcym uśmiechem patrzyła na wirujące płatki. Jej oczy, w których odbijało się zafascynowanie, były takie urocze.

Jej radość była dość zdefiniowana. Nie dawno zastanawiała się, czy w tym roku spadnie śnieg, a potem długo opowiadała mi, jak to w dzieciństwie lepiła bałwana i zjeżdżała z takiej wielkiej górki w pobliskim lesie...

Chciałabym, żebyś mnie pokochałaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz