Rozdział 43

667 75 29
                                    

- To... gdzie teraz? - zapytała Kimiko o wiele bardziej szczęśliwa niż przedtem.

Odchyliłam się na krześle i odsunęłam brudny talerz po pizzy.

- Właściwie, mam ochotę się trochę przejść. No wiesz, lepsze trawienie i te sprawy - uśmiechnęłam się do niej.

- Masz rację, przyda nam się to - westchnęła ciężko - ...mogłyśmy wziąć mniejszą pizzę.

- Przynajmniej najadłyśmy się na zapas - zaśmiałam się pod nosem.

Wyszłyśmy z pizzerii i ociężałym krokiem spacerowałyśmy po deptaku, na którym planowałam wyznać jej moje uczucia. Jeszcze mamy daleko do Fontanny Zakochanych, ale miejsce, gdzie jej powiem co czuję, równie dobrze może być tuż za zakrętem. W końcu specjalność jakiegoś położenia nie zmieni decyzji Kimiko.

Z każdym krokiem bliżej fontanny, zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Moja towarzyszka chyba to zauważyła, bo zapytała:

- Martwisz się czymś?

- Tak trochę... - mruknęłam.

- Problemy osobiste, hę? - zagadnęła jeszcze raz - Mogę ci jakoś pomóc?

,,Możesz przyjąć moją miłość z szeroko otwartymi ramionami, pójść ze mną do łózka i ostatecznie za mnie wyjść" - pomyślałam. Szkoda, że wypowiadając to na głos w tej chwili, przestraszyłabym ją.

- Pewnie tak - starałam się to objeść - Ale na razie nie chcę sobie zawracać tym głowy. Porozmawiajmy o czymś weselszym.

Szczerze mówiąc zaproponowałam tematy w takich klimatach tylko po to, żeby moja pewność siebie wzrosła. Pomyślność, jaką sobie wyobrażałam, zaczęła mnie opuszczać. To takie bolesne. Jednak nie mogę tkwić w wizji, że Kimiko mnie odtrąci. Gdyby zaczęła się bać mojej orientacji lub czegokolwiek dotyczącego mnie i homoseksualizmu, sądzę, że dawno by mnie opuściła. Dlaczego więc tak drżę?

- Yuriko-chan, słuchasz mnie? - usłyszałam zatroskany głos Kimiko, wytrącający mnie ze świata wyobraźni.

- Przepraszam, ja... znowu się zamyśliłam - wyjąkałam.

- Nie szkodzi. Rozumiem, że to przez to, że zapytałam o te problemy, tak? Zaczęły cię prześladować? - spojrzała na mnie z troską.

- Właściwie to... To nie do końca o to chodzi - powiedziałam w pośpiechu.

- To jak, powiesz mi o tym? Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.

- Za chwilę... - westchnęłam.

Przepraszam, Kimiko. Nie jestem w stanie. Jeszcze nie teraz.

Gdy znalazłyśmy się przy Fontannie Zakochanych, cała moja chęć powiedzenie Kimiko prawdy, opuściła mnie. Ledwo zaproponowałam zatrzymanie się na ławce przy fontannie i ledwo zniosłam fakt, jak Kimiko mówiła, że ją uwielbia, bo przychodzi tu tak mnóstwo zakochanych.

Dlaczego mój żołądek musi zaciskać się w takim momencie?

Myśl optymistycznie! Słowa Nanako ponownie mnie dopadły. Zrobiło mi  się ciut cieplej na duszy.

Yuriko! Teraz albo nigdy!

- Kimiko, jest coś, co chciałabym ci powiedzieć... - zaczęłam.

- Słucham - zachęciła mnie do kontynuowania swoim najmilszym uśmieszkiem.

- Bo... - głos uwiązł mi w gardle, więc zebrałam się jeszcze raz, przebijając się przez powłokę zażenowania i wstydu - Od momentu, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, zaintrygowałaś mnie. Twoje włosy, najmniejszy ruch i uśmiech. Cieszyłam się, że poznałam cię bliżej na tamtej wycieczce z kołem przyrodniczym, że mogłam od tego momentu tyle przeżyć. Przeżyć z tobą u boku, oczywiście. Chciałabym dalej móc dzielić z tobą wszystkie szczęśliwe chwile i pasję, którą chowam w głębi serca. Kimiko, przyznam otwarcie, od czasu, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, zakochałam się w tobie. I kocham cię nadal, pomimo wielokrotnych burz w moich uczuciach, sercu i umyśle. Jesteś dla mnie idealna w każdym calu i chciałabym cię mieć na wyłączność. Chcę, żebyśmy spróbowały być razem. Chcę, żebyśmy były partnerkami o najpiękniejszej historii. Czy... Czy możemy spróbować? Proszę, bądźmy razem, kocham cię.

Kimiko milczała. Widziałam szok na jej twarzy. Jednak to, jak po chwili spuściła wzrok i zaczęła się cicho śmiać, zakuło mnie w serce. Ból został spotęgowany, gdy podniosła oczy na mnie, a na jej twarzy malowało się niedowierzanie, nienawiść, pewien rodzaj dystansu.

- Yuriko, powiedz, że sobie żartujesz. Ja brałam cię za przyjaciółkę, prawdziwą przyjaciółkę, która będzie trwać niezmiennie przy moim boku, ale nigdy nie pomyślałam o tobie jak o partnerce. Nie, nie możemy być razem! - podniosła głos - Nie jestem pieprzoną lesbą i nigdy nie będę! Choć podejrzewałam, że mnie kochasz, po tych wszystkich przeklętych sytuacjach, starałam się puścić to w niepamięć, mimo że nie tolerowałam ich.  Ale to nie zmienia faktu, że ci odmawiam!

Wstała i zamierzała odejść, ale ja ją jeszcze pochwyciłam za rękę.

- Kimiko, proszę! Nawet jeśli nie chcesz być moją dziewczyną, postarajmy się nie niszczyć tej idealnej przyjaźni i harmonii, która istnieje między nami. Jeśli tak nie chcesz iść ze mną przez życie, to przynajmniej wciąż bądź moją najlepszą przyjaciółką...

- Nie! - szarpnęła ręką, przez co musiałam ją puścić - Brzydzę się ciebie! Nigdy nie zakochałam się w dziewczynie i nigdy nie zakocham, więc zostaw mnie w spokoju!

- Ale Kimiko... - wyszeptałam.

Jednak ona bez słowa odeszła. jedyne co mi po sobie zostawiła to ogromne cierpienie i smutek. A myślałam, że wszystko będzie takie wspaniałe... Dlaczego w to uwierzyłam?

***

Wróciwszy do domu, zamknęłam się w pokoju. Słowa Kimiko huczały w mojej głowie. Fakt, że się mnie brzydzi i mnie tak po prostu odtrąciła, wciąż jest nie do przyjęcia.

Od kilku godzin po mojej twarzy spływają łzy. Od kilku godzin siedzę zamknięta w pokoju i nie chcę z nikim rozmawiać. Nawet nie odpowiedziałam na wiadomości od Nanako, która tylko z wielką ciekawością chce ode mnie wydobyć informacje jak było.

Nie mam już życia. Nie bez Kimiko. Ona mnie nienawidzi. Ona mnie tak po prostu odtrąciła. Ona jest zdolna łamać serca i robi to zbyt dobrze.

Więc dlaczego wcześniej nie miała nic przeciwko tym wszystkim sytuacjom: upadkowi na korytarzu, zaglądnięciu do przebieralni i tym podobnym? Dlaczego na lekcjach wychowania fizycznego tak eksponowała przede mną swój zgrabny tyłeczek? A może to tylko moja wyobraźnia, która chciała mnie zwieść i spowodować TO? A może faktycznie postanowiła uważać to za losowe wypadki i szybko o nich zapomnieć?

Kiedy pomyślę o tym, jak Harunie pozytywnie się ułożyło...  Mam ochotę nie istnieć.

Teraz wiem, co to odrzucenie, które ludziom serwowałam tak często,  jakby było kawałkiem ciasta.

Chciałabym, żebyś mnie pokochałaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz