11

4.3K 172 48
                                        

10:25 nieprzyjemny dźwięk budzika. Dzisiaj nie idziemy do szkoły bo jutro wycieczka.

Okazało się, że klasa 2e jedzie z nami. Jedzie i Katrin więc będzie zajebiście.

- Wstawiaj grubasie. - zaczęłam łaskotać Kat.

Tak dzisiaj też ze mną spała. A tak na marginesie dzisiaj się przeprowadzamy.

- Odwal się. - zaczęła coś mamrotać pod nosem więc uderzyłam ją poduszką.

- Za godzinę do galerii. - dzisiaj idziemy kupić jeszcze stroje.

- Galeria, strój, Charlie. - nagle przyjęła pozycję siedzącą. Zaraz! Czy ona powiedziała Charlie ?

- Czekaj, czekaj. Co? - to ostatnie zaakcentowałam, lekko się uśmiechając.

- A nie nic, po prostu wkurwił mnie wczoraj. - wstała i zaczęła wyciągać ciuchy.

- Czy. On. Ci..-przerwała mi.

- Nie! Coś ty! To zwykły palant. - wykrzyknęła i poszła do łazienki.

Pół godziny później

Ubrana byłam w to

Właśnie siedzieliśmy z Katrin i jadłyśmy musli.

- Pa dziewczyny. - puściła nam mama całusa i wyszła razem z tatą.

- Ja pieprze. - Kat sie zakrztusiła.

- O kurwa. - z ręki wypadła mi łyżka. Na schodach..
Z resztą sami zobaczcie.

Kris zeszła w czymś takim.

- No co sie tak patrzycie. - podeszła do nas a my siedziałyśmy jak wryte. - No wiem jestem taka seksi. - westchnęła i trzepnęła swoimi, tłustymi włosami.

- Ej nie chce mieć tłuszczu w płatkach. - Katrin odniosła swoją porcję do zlewu.

- Spieprzaj. - Kris podeszła do Kat. Ja pierdziele jak ona śmierdzi.

- Ey możesz się troszkę odsunąć bo wiesz.. - przerwała mi popychając mnie.

- Nie zapędzaj się koleżanko! - Kat uniosła głos.

- Ja przynajmniej mam jakieś okrągłości a nie to co wy. - krowa poszła do lodówki po parówki.

- Ja za takie okrągłości dziękuję. -poszłam ubrać buty.

Godzinę później

Jesteśmy już w galerii.

- Chodź tam jest zajebista bluzka. - i tak przez kolejne 2 godziny. Miałyśmy iść tylko po strój. W prawdzie też kupiłam sobie pare rzeczy.

- Jest. - pisnęła i wbiegła do Calzedonii. chodziło nam o dwa wyjątkowe.

Po dziesięciu minutach uzgodniłyśmy, że ja biore ten pierwszy.

- I co z tym Leo. - nagle się odezwała.

- A co ma być? - Popatrzyłam na nią marszcząc lekko brwi. - To był tylko zakład, komu pierwszemu sie znudzi druga osoba przegrywa, proste. - nie zależało mi na nim, nigdy. Może miałam chwilę słabości jak mnie przytulał ale to nic dla mnie nie znaczyło.

Dlaczego ja siebie tak oszukuje?

- Dobra chodź. - pociągnęła mnie i usiadłyśmy na ławce. - Jeśli będzie czegoś innego od ciebie chciał, przysięgam, że mu nogi z dupy powyrywam. - spoważniała. Nie myślałam, że tak się tym przejmuje.

Leondre Devries Bad Boy ? Maybe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz