Minęło sporo czasu.
Związek z Leondre wisi na włosku, nie odzywamy się już prawie tydzień. Nie możemy się w ogóle dogadać.
Atualnie lecę do Paryża i nie wiem kiedy wrócę.
Z czasem dowiecie się co się stało.
Postanowiłam odciąć się trochę od tej szarej rzeczywistości. Może to osłabić moje relacje z Leo ale jakoś teraz nie chce o tym myśleć.Godzinę temu wylądowałam, jestem w drodze do hotelu. Wyciągnęłam telefon żeby go włączyć. Dziesięć nie odebranych połączeń od Katrin, pięć od Charlsa i sześć od mamy. Nie mam zamiaru odpisywać ani oddzwaniać. Serio chce się od tego wszystkiego odciąć, przynajmniej na te dwa tygodnie. Taki jest planowany pobyt w Paryżu. Wiem, może się to wydawać dziecinne ale nic nie poradzę.
- Jesteśmy na miejscu. - Taksówkarz wyrwał mnie z zamyślenia a ja zapłaciłam i podziękowałam po czym wyszłam z samochodu.
Wow hotel jest serio ładny, w końcu pięć gwiazdek.
Boże, wygląda jak biały dom tylko że kilkakrotnie razy większy, serio wow.Siedzę już w pokoju, wnętrze naprawdę jest śliczne, jak w pałacu.
Kiedy się wchodzi na wprost cała ściana jest oszklona dzięki, której mam widok na Paryż. Po prawej stronie łóżko dwuosobowe a po obu stronach szawki z lampkami. Po lewej, duża szafa z lustrem a obok niej drzwi do prywatnej łazienki. Ściany były jasnych kolorów. Beż, krem i jasny brąz. Było sporo złotych dodatków na przykład żyrandol. Był śliczny, miał małe diamenciki zwisające na samym środku co sprawiło, że słońce wpadające do pomieszczenia docierało do każdego zakątka.
Patrzę na telefon i dzwoni Katrin.
Nie dadzą mi spokoju jak nie odbiore, ugh.
- Halo?
- Loren kurde, gdzie ty jesteś ? - spytała zaniepokojona.
- Dobrze wiesz więc co się pytasz. - Rzuciłam oschle.
- Naprawdę poleciałaś do Paryża? - W jej głosie słychać było niedowierzanie.
- Katrin, chce odpocząć, przemyśleć pare spraw. - Zmarszczyłam brwi. Z miłą chęcią bym się rozłączyła.
- Tą sprawą jest Leondre?
~Co ja?~ - W tle było słychać go.Coś mnie ścisnęło w środku. Od razu się rozłączyłam i rzuciłam na łóżko z płaczem.
Ryczałam tak z jakieś dobre pół godziny. Co ja mogę zrobić? Leondre na imprezie siedział cały czas z dziewczyną z innej szkoły, która przyjechała na wymianę i podobno się z nią przespał. Był pijany i po dragach. W połowie imprezy wyszłam bo kompletnie nie zwracał na mnie uwagi, tak jakby miał mi coś za złe. Gotowałam się w środku ale nie chciałam się kłócić przy całej szkole i to nie tylko naszej.
Słyszałam jak Charls rozmawiał z Katrin co Leondre zrobił potem. Z tego wynikało, że po prostu zaliczył tą dziewczyne. Chciałam z nim to wyjaśnić ale on się wypierał i nie chciał zbytnio o tym rozmawiać.
W ogóle nie chciał rozmawiać.
Za cholere nie wiem o co mu chodzi.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.
Mimo, że nie jest tak późno to położyłam się spać.
**
Budzik zaczął piać na całe pomieszczenie. Przybrałam pozycje siedzącą, rozciągając się przy tym.
Wyszłam z pod prysznica, ubrałam mój kremowy szlafrok do połowy ud po czym zabrałam się za makijaż. Nałożyłam podkład, tusz do rzęs, brzoskwiniową pomadke. Podkreśliłam kości policzkowe brązerem i lekko wklepałam korektor pod oczy. No cóż kilka nocy z płaczem dają się we znaki.
Ubrałam ciemnoszare spodnie z dziurami na kolanach, białą koszulkę w serek do połowy brzucha i założyłam kurtkę jeansową do talii.
Wzięłam czarną torebkę od Guess i wrzuciłam do niej portfel telefon i jakieś babskie pierdoły.
Wyszłam z pokoju zamykając go za pomocą karty i ruszyłam w stronę windy. Czekając obok pojawił się jakiś chłopak z mojego wieku, może rok starszy.
Był naprawdę przystojny, perfumy jego były cholernie intensywne. Włosy miał ułożone na gumie ale mimo to lekko roztrzepane co nadawało mu uroku. Rozmawiał z kimś przez telefon i dzięki temu bardzo dobrze słyszałam jego głos.O matko.
Ogarnij się dziewczyno, masz chłopaka.
Stało się, popatrzył mi prosto w oczy jednak trwało to chwilę. Jego wzrok powędrował niżej, na mój dekolt. Zobaczyłam, że przygryzł jedną warge na co się uśmiechnęłam.
Nagle winda się otworzyłam i weszłam do niej jak poparzona a on za mną. Byliśmy sami.
- Jack jestem. - Podał mi rękę unosząc jeden kącik ust.
- Loren, miło mi. - Odwzajemniłam gest i poczułam, że moje policzki są już rozpalone.
- Skąd jesteś? - Schował telefon do kieszeni i oparł się o rurkę, która przechodziła wzdłuż kabiny. Założył ręce przy klatce piersiowej i bacznie mnie obserwował.
- Dallas. - Rzuciłam.
- Nie gadaj. - Zerwał się na proste nogi uśmiechając się przy tym.
Winda się otworzyła. Z jednej strony żałowałam, że nie możemy pogadać sam na sam a z drugiej się cieszyłam.
Mam chłopaka, Jezu.
Wyszliśmy z hotelu i po drodze dowiedziałam się, że także mieszka w Dallas i to niedaleko centrum handlowego gdzie nie mam daleko.
- W Paryżu bez drugiej połówki? - Staliśmy pod hotelem. - Czy może zaraz się zjawi i muszę uciekać żeby mnie nie pobił. - Uśmiechnął się uroczo.
- Dlaczego miałby cię pobić? - Uśmiechnęłam się marszcząc lekko brwi.
- Że chce poderwać jego dziewczynę, w dodatku bardzo ładną? - Zbliżył się.
- O przestań. - Zarumieniłam się.
- A więc jak z tym chłopakiem? - Naciskał. Trochę mnie to już irytowało.
- Nie chce o tym gadać ale nie martw się, nie ma go tutaj. - Rzuciłam poprawiając włosy.
- Okej, zadzwoń jak wrócisz. - Puścił mi oczko i wsunął w rękę małą karteczkę.
Stałam osłupiała. Ocknęłam się po chwili i rozwinęłam karteczkę.
Dziewięciocyfrowy ciąg liczb.
Ehh.

CZYTASZ
Leondre Devries Bad Boy ? Maybe
FanfictionCzęść ✋ przed wami historia 15-letniej Loren, która rozpoczyna rok szkolny w nowej szkole. Poznaje tam Jess, stają się one przyjaciółkami poznaje też Leo.. zapewne kojarzycie. Co z tego wszystkiego będzie? Bądźcie na bieżąco a wszystko będzie jasne.