23

1.7K 77 5
                                        

- Wstawaj. - Jack zaczął mnie delikatnie szturchać.

- Już dojechaliśmy? - odezwałam się nie otwierając nawet oczu.

- Już, już. - zaczął się śmiać.

**

- Nie wiem jak zareagują. - stoimy już pod moim domem. W drodze opowiedziałam mu jaka jest sytuacja.

- Spokojnie, chodź. - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi, które nagle zaczęły się powoli otwierać.

- Mamo? - łzy miałam w oczach. Podbiegła do mnie i przytuliła mnie mocno.

Stałam jak osłupiała. Miałam bardzo mieszane uczucia. Zadawałam sobie wiele pytań.

Ona o tym wszystkim wie?
Gdzie Katrin?
Gdzie Leondre?

Cały czas płakałam i patrzyłam się jak głupie gdzieś w dal.

- Wreszcie jesteś. - mama odeszła krok w tył i otarła łzy.

- Jestem, nie płacz.

- A ty dlaczego płaczesz? - uśmiechnęła się sympatycznie i otarła łzy, które spływały z moich policzków jak szalone.

- Poznaj Jacka. - odwróciłam się do niego.

- Miło mi panią poznać. - podszedł kawałek do mojej mamy.

- Wzajemnie. - uśmiechnęła się.

- Możemy wejść? - popatrzyłam na nią.

- No pewnie. - zeszła nam z drogi i po chwili weszła do domu razem z nami.

- A gdzie Katrin? - odłożyłam z Jackiem walizki obok schodów.

- Poszła gdzieś z Charlsem i Leo. - nalała nam soku.

- Okej, będziemy u mnie. - chwyciłam go za rękę i poszliśmy na górę.

- Słuchaj. - stanął przede mną.

- Co się stało? - zmarszczyłam brwi.

- Bo ja mam ciocie tutaj i bym do niej zadzwonił czy mnie przenocuje. To jakieś dwanaście kilometrów stąd. - uśmiechnął się z nadzieją.

- To będzie chyba lepiej dla ciebie bo jak oni wrócą to tu będzie tragedia. - spuściłam głowę.

- Ej nie smuć się, będziemy się codziennie widywać. - przytulił mnie.

- Odbieraj telefon. - odwzajemniłam gest.

- Zawsze. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.

Od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wyć w poduszkę. Dlaczego ja jestem taka słaba?

Jack jest dla mnie taki kochany. Mimo, że się długo nie znamy rozumiemy się świetnie, jest dla mnie jak brat.

Zeszłam po swoją walizkę a mamy tam już nie było, leżała tylko karteczka na wyspie.

"Jadę na zakupy
Po drodze zgrane resztę
Mama ♡"

Nie! Niech im nic nie mówi.

Mama

- Halo? - odebrała po trzech sygnałach.

- Nie mów im nic o mnie. - prawie wrzasnęłam.

- Aa rozumiem, chcesz zrobić im niespodziankę.

- Mhm. - przytaknęłam i się rozłączyłam.

Czyli ona o niczym nie wie.

Wróciłam do pokoju z walizką i zaczęłam wypakowywać rzeczy.

Położyłam się i myślałam tylko o tym co było przed wyjazdem.

Leondre zaczął mnie strasznie szmacić. Próbowałam z nim porozmawiać dlaczego tak robi ale to tylko pogarszało sytuację, w której byłam.

Czasami tak się denerwowałam przed jego przyjściem, że wymiotowałam.

Rozmawiałam o tym wszystkim z Katrin a ona powiedziała, że to wszystko pewnie przez stres bo założył z Charlim drużynę football'ową a ten zrobił sobie coś z nogą i wszystkie obowiązki spadły na Leondre. Mimo to moim zdaniem przesadzał. Ja mu nic złego nie robiłam a chciałam tylko pomóc no ale to ja najbardziej obrywałam.

Czasami jak wychodził gdzieś z Charlim i Katrin mi kazał siedzieć w pokoju bo jestem dla niego zwykłą szmatą i nie chce się ze mną nigdzie pokazywać.

Płakałam dniami i nocami.

Pewnie zastanowicie się czemu z nim po prostu nie zerwałam w końcu byłam taka silna i chamska dla wszystkich. Umiałam postawić na swoim i trzymałam się swojego zdania, lecz to z czasem slabło.

Był punkt kulminacyjny kiedy się z nim pokłóciłam niedaleko mojego domu. Było to dwa tygodnie przed moim wyjazdem. Pierwszy raz powiedziałam, że mam tego wszystkiego dość, że jak się nie zmieni to nie mamy o czym rozmawiać. Wtedy prawie mnie uderzył ale nie odezwał się nawet słowem tylko odszedł.

Do domu wracałam cała zapłakana aż ktoś zaczął mnie od tylu dusić i grozić, że jeśli go zostawię skończę gorzej. Przeraziłam się.

Zdałam sobie wtedy sprawę z jakim ja człowiekiem się związałam. To nasłanie z jego strony na mnie swoich kumpli naprawdę mnie przeraziło. Już nie myślałam o tych momentach gdzie wybuchał i chciał mnie uderzyć co z czasem narastało, czy o tym jak mnie cały czas wyzywał tylko o tym jak trzeba być nienormalnym żeby zrobić coś takiego.

Zerwałam się nagle z łóżka i podbiegłam do okna. Nie myliłam się, przyjechali.

Jezu to znowu wraca. Te uciski w brzuchu, zawroty w głowie. Ciemno przed oczami...


Leondre Devries Bad Boy ? Maybe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz