- Loren! Obudź się! Ej! - krzyki powoli docierały do mojej głowy co sprawiło, że opętał ją ogromny ból.
- Cii. - wyszeptałam nie otwierając oczu.
- Cicho, nie dzwoń. Żyje. - słyszałam głos mamy.
Wszystko pamiętam. Zemdlałam na jego widok. Boże w jakim ja jestem stanie.
- Mamo. - zaczęłam mamrotać. - Zostań tylko ty. Reszty tu nie chce. - wzięłam głęboki oddech.
- Już ich nie ma. - na te słowa otworzyłam po chwili oczy.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- Co się stało?
- Za dużo emocji. - przecież nie powiem, że się go boję, brzydzę sama nie wiem.
- Pojadę kupić ci coś na uspokojenie. - wstała.
- Okej. - jak tylko wyszła wstałam i zamknęłam drzwi na klucz. Przed nim, chociaż przed nimi. Na Katrin też się strasznie zawiodłam.
Poszłam do swojej łazienki wziąć szybki prysznic i zaczęłam się malować.
Po dwudziestu minutach byłam gotowa, tylko się ubrać. Założyłam pudrowo różowa bluzkę na ramiączka a do tego białe spodenki z wysokim stanem. Jeszcze szybko spięłam włosy w luźnego koka i ubrałam zwykłe trampki. Wrzuciłam telefon do torebki po czym wyszłam zarzucając ją na ramię.
Schodząc słyszałam ich wszystkich. Jestem we własnym domu a tak się boję. Z resztą nie do końca wiem czego. Może nie ich a ich reakcji.
- Loren. - Katrin wstała i zaczęła iść w moją stronę.
- Jak możesz, powiedz mamie, że będę wieczorem, hej. - rzuciłam oschle nie zatrzymując się nawet i wyszłam.
Byłam już oddalona sporo od domu i postanowiłam wyciągnąć słuchawki co też zrobiłam. Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę.
Nagle na swoim ramieniu poszułam czyjąś dłoń. Zawsze i wszędzie rozpoznam ten dotyk. Nie odwracałam się nawet.
- Możesz mi powiedzieć co ty ku.. - urwał kiedy popatrzył na mnie. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy.
- No dokończ. - popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Przepraszam, nie chciałem.
- Spoko dokończ. - dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział. Odpowiedziałam w ten sposób już odruchowo. No fajnie.
- Tego kurwa przed twoim wyjazdem też nie chciałem. Loren cholernie jestem na siebie wściekły za to co się stało. - ani razu nie popatrzył mi w oczy.
Mam się cieszyć, że przeprasza?
- Kiedyś też przepraszałeś. - nadal patrzyłam mu prosto w oczy.
- Loren..
- Co ty chciałeś tym osiągnąć człowieku? Bałam się wracać do domu bo doskonale wiedziałam, że będziesz siedział tam na kanapie ale kurwa nikt z tym nic nie zrobi bo nawet moja własna siostra jest przeciwko mnie. - zaczęłam iść przed siebie.
- Zaczekaj. - złapał mnie za rękę.
- Nie dotykaj mnie, nigdy więcej. - na te słowa popatrzył mi prosto w oczy jakby się czegoś przestraszył.
- Loren posłuchaj mnie.
- Nie. - rzuciłam krótko.
- Dosłownie piętnaście minut.
- Może jak wrócę, cześć. - odeszłam a on nie podążał za mną lecz cały czas czułam jego wzrok na sobie.
Nie chce z nim rozmawiać. Co ma mi do powiedzenia, że przeprasza, że nie chciał?
Już nie raz takie gadanie słyszałam a potem dalej robił swoje.**
Chodziłam bez celu kilka godzin. Jestem już pod domem bo zrobiło się chłodno.
- Mamo, jestem. - poinformowałam ale chyba jej nie było.
- Loren możesz tu przyjść? - za to Katrin była, super.
- Słucham? - oparłam się o ścianę zaczęłam patrzeć jej prosto w oczy.
- Miałaś być wieczorem.
- A co teraz mamy niby ranek? - rzuciłam oschle.
- Jest dwudziesta pierwsza. - naciskała.
- Mam ci przypomnieć, o której to ty wracasz? - zmarszczyłam lekko brwi.
- Weź się uspokój może co? - wstała zostawiając Charliego, Leondre i podeszła do mnie.
- Może nie, co? - wyprostowałam się. Byłyśmy podobnego wzrostu.
- Nie pyskuj.
- Hoh w dorosłą się bawisz? - zakpiłam.
- Idź do pokoju. - wskazała ręką w stronę schodów.
- Ciebie już całkiem popierdoliło kochana. - zaczęłam się chamsko śmiać. - Jestem u siebie w domu i będę robiła na co mam ochotę. Mnie nie obchodzi, że siedzisz tu z tym swoim chłopczykiem przez, którego płakałaś nocami w moje poduszki i jego pantofelkiem. - przewróciłam oczami.
- Chyba się zapominasz. - uniosła brwi.
- A no tak. Pantofelek nie ma własnego życia to przypierdala się do innych jak ostatnia pierdoła. - popatrzyłam się w jego stronę.
- Naćpałaś się czegoś? - uśmiechnęła się sztucznie.
- Nie, po prostu w porównaniu do Ciebie jestem szczera w każdej chwili a nie tylko na odległość. - uśmiechnęłam się sztucznie tak samo jak ona. - Kochana siostrzyczko. - dodałam i poszłam na górę.
Włączyłam jakieś piosenki i zaczęłam się przebierać. Założyłam krótkie, dresowe spodenki w czarnym kolorze, w których widać mi prawie pół tyłka a do tego czarny crop top.
Po tej całej kłótni czy tam rozmowie z Katrin doszłam do wniosku, że oni tak naprawdę gówno mogą mi zrobić.
Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie tostów.
Wyciągnęłam z lodówki i szafki potrzebne składniki i zaczęłam robić kolację.
Czekając na tosty przeglądałam coś na telefonie i dostałam sms'a.
Leondre:Tyłek nic się nie zmienił od wtedy kiedy tak ostro w niego klepałem.
- Przepraszam Devries ale możesz sobie oszczędzić takich komentarzy. - odwróciłam się do nich i skarciłam go wzrokiem.
- Mogę ale nie chce. - rzucił arogancki uśmieszek.
- Zaraz nie będziesz taki wesoły.
- A co ty możesz mi zrobić dziewczynko?
- A to, że twój nowy motor, który stoi pod moim domem zaraz nie będzie już taki nowy. - zrobiłam smutną minę.
- Weź lepiej tam gotuj kuchareczko. - kiedy skończył swoje pierdy wyszłam z domu zamykając od zewnątrz i wzięłam się do roboty.
![](https://img.wattpad.com/cover/76558969-288-k355199.jpg)
CZYTASZ
Leondre Devries Bad Boy ? Maybe
FanfictionCzęść ✋ przed wami historia 15-letniej Loren, która rozpoczyna rok szkolny w nowej szkole. Poznaje tam Jess, stają się one przyjaciółkami poznaje też Leo.. zapewne kojarzycie. Co z tego wszystkiego będzie? Bądźcie na bieżąco a wszystko będzie jasne.