24

1.9K 90 35
                                    

- Loren! Obudź się! Ej! - krzyki powoli docierały do mojej głowy co sprawiło, że opętał ją ogromny ból.

- Cii. - wyszeptałam nie otwierając oczu.

- Cicho, nie dzwoń. Żyje. - słyszałam głos mamy.

Wszystko pamiętam. Zemdlałam na jego widok. Boże w jakim ja jestem stanie.

- Mamo. - zaczęłam mamrotać. - Zostań tylko ty. Reszty tu nie chce. - wzięłam głęboki oddech.

- Już ich nie ma. - na te słowa  otworzyłam po chwili oczy.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.

- Co się stało?

- Za dużo emocji. - przecież nie powiem, że się go boję, brzydzę sama nie wiem.

- Pojadę kupić ci coś na uspokojenie. - wstała.

- Okej. - jak tylko wyszła wstałam i zamknęłam drzwi na klucz. Przed nim, chociaż przed nimi. Na Katrin też się strasznie zawiodłam.

Poszłam do swojej łazienki wziąć szybki prysznic i zaczęłam się malować.

Po dwudziestu minutach byłam gotowa, tylko się ubrać. Założyłam pudrowo różowa bluzkę na ramiączka a do tego białe spodenki z wysokim stanem. Jeszcze szybko spięłam włosy w luźnego koka i ubrałam zwykłe trampki. Wrzuciłam telefon do torebki po czym wyszłam zarzucając ją na ramię.

Schodząc słyszałam ich wszystkich. Jestem we własnym domu a tak się boję. Z resztą nie do końca wiem czego. Może nie ich a ich reakcji.

- Loren. - Katrin wstała i zaczęła iść w moją stronę.

- Jak możesz, powiedz mamie, że będę wieczorem, hej. - rzuciłam oschle nie zatrzymując się nawet i wyszłam.

Byłam już oddalona sporo od domu i postanowiłam wyciągnąć słuchawki co też zrobiłam. Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę.

Nagle na swoim ramieniu poszułam czyjąś dłoń. Zawsze i wszędzie rozpoznam ten dotyk. Nie odwracałam się nawet.

- Możesz mi powiedzieć co ty ku.. - urwał kiedy popatrzył na mnie. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy.

- No dokończ. - popatrzyłam mu prosto w oczy.

- Przepraszam, nie chciałem.

- Spoko dokończ. - dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział. Odpowiedziałam w ten sposób już odruchowo. No fajnie.

- Tego kurwa przed twoim wyjazdem też nie chciałem. Loren cholernie jestem na siebie wściekły za to co się stało. - ani razu nie popatrzył mi w oczy.

Mam się cieszyć, że przeprasza?

- Kiedyś też przepraszałeś. - nadal patrzyłam mu prosto w oczy.

- Loren..

- Co ty chciałeś tym osiągnąć człowieku? Bałam się wracać do domu bo doskonale wiedziałam, że będziesz siedział tam na kanapie ale kurwa nikt z tym nic nie zrobi bo nawet moja własna siostra jest przeciwko mnie. - zaczęłam iść przed siebie.

- Zaczekaj. - złapał mnie za rękę.

- Nie dotykaj mnie, nigdy więcej. - na te słowa popatrzył mi prosto w oczy jakby się czegoś przestraszył.

- Loren posłuchaj mnie.

- Nie. - rzuciłam krótko.

- Dosłownie piętnaście minut.

- Może jak wrócę, cześć. - odeszłam a on nie podążał za mną lecz cały czas czułam jego wzrok na sobie.

Nie chce z nim rozmawiać. Co ma mi do powiedzenia, że przeprasza, że nie chciał?
Już nie raz takie gadanie słyszałam a potem dalej robił swoje.

**

Chodziłam bez celu kilka godzin. Jestem już pod domem bo zrobiło się chłodno.

- Mamo, jestem. - poinformowałam ale chyba jej nie było.

- Loren możesz tu przyjść? - za to Katrin była, super.

- Słucham? - oparłam się o ścianę zaczęłam patrzeć jej prosto w oczy.

- Miałaś być wieczorem.

- A co teraz mamy niby ranek? - rzuciłam oschle.

- Jest dwudziesta pierwsza. - naciskała.

- Mam ci przypomnieć, o której to ty wracasz? - zmarszczyłam lekko brwi.

- Weź się uspokój może co? - wstała zostawiając Charliego,  Leondre i podeszła do mnie.

- Może nie, co? - wyprostowałam się. Byłyśmy podobnego wzrostu.

- Nie pyskuj.

- Hoh w dorosłą się bawisz? - zakpiłam.

- Idź do pokoju. - wskazała ręką w stronę schodów.

- Ciebie już całkiem popierdoliło kochana. - zaczęłam się chamsko śmiać. - Jestem u siebie w domu i będę robiła na co mam ochotę. Mnie nie obchodzi, że siedzisz tu z tym swoim chłopczykiem przez, którego płakałaś nocami w moje poduszki i jego pantofelkiem. - przewróciłam oczami.

- Chyba się zapominasz. - uniosła brwi.

- A no tak. Pantofelek nie ma własnego życia to przypierdala się do innych jak ostatnia pierdoła. - popatrzyłam się w jego stronę.

- Naćpałaś się czegoś? - uśmiechnęła się sztucznie.

- Nie, po prostu w porównaniu do Ciebie jestem szczera w każdej chwili a nie tylko na odległość. - uśmiechnęłam się sztucznie tak samo jak ona. - Kochana siostrzyczko. - dodałam i poszłam na górę.

Włączyłam jakieś piosenki i zaczęłam się przebierać. Założyłam krótkie, dresowe  spodenki w czarnym kolorze, w których widać mi prawie pół tyłka a do tego czarny crop top.

Po tej całej kłótni czy tam rozmowie z Katrin doszłam do wniosku, że oni tak naprawdę gówno mogą mi zrobić.

Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie tostów.

Wyciągnęłam z lodówki i szafki potrzebne składniki i zaczęłam robić kolację.

Czekając na tosty przeglądałam coś na telefonie i dostałam sms'a.
Leondre:

Tyłek nic się nie zmienił od wtedy kiedy tak ostro w niego klepałem.

- Przepraszam Devries ale możesz sobie oszczędzić takich komentarzy. - odwróciłam się do nich i skarciłam go wzrokiem.

- Mogę ale nie chce. - rzucił arogancki uśmieszek.

- Zaraz nie będziesz taki wesoły.

- A co ty możesz mi zrobić dziewczynko?

- A to, że twój nowy motor, który stoi pod moim domem zaraz nie będzie już taki nowy. - zrobiłam smutną minę.

- Weź lepiej tam gotuj kuchareczko. - kiedy skończył swoje pierdy wyszłam z domu zamykając od zewnątrz i wzięłam się do roboty.

Leondre Devries Bad Boy ? Maybe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz